Marta Brzezińska: To jak z tym kłamstwem konopnickim?

 

Artur Zawisza: Zacznę pro domo sua: jestem absolwentem filologii polskiej na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Uczęszczałem na seminarium magisterskie z okresu pozytywizmu, prowadzone przez wybitnego nieżyjącego już specjalistę prof. Stanisława Fitę. Napisałem magisterium właśnie z literatury XIX-wiecznej.

 

Świetnie. Rozumiem, że tam nauczono Pana, że Konopnicka lesbijką nie była?

 

Taktyką środowisk homoseksualnych w skali świata jest wmawianie postaciom historycznym rzekomego homoseksualizmu. Przypadek Konopnickiej nie jest odosobniony, nie ją pierwszą spotkała taka agresja. Polega to na tym, że w sposób całkowicie nieuzasadniony dokonuje się reinterpretacji faktów, miesza z domysłami i dodaje szczyptę manipulacji. Na koniec wychodzi pseudodzieło naukowe, które wprost szerzy kłamstwo. To niestety spotkało Marię Konopnicką, w której przypadku wywiedziono z jej samotnego życia i przyjaźni – podkreślam: przyjaźni – z Marią Dulębianką rzekomo erotyczny charakter tej relacji. Jest absolutnym skandalem, że na podstawie dostępnych danych dodaje się coś, co w żaden sposób nie jest udowodnione po to, aby dokonywać kpiny i szyderstwa. Wyłącznie po to.

 

A co z tym karaniem za kłamstwo konopnickie?

 

To nawiązanie do kłamstwa oświęcimskiego oczywiście było ironią. Mam nadzieję, że inteligentny słuchacz jest ją w stanie raz dwa wychwycić. Z drugiej strony – to jest pewien punkt ku refleksji dla środowisk liberalnych. Zadzwoniła do mnie dziennikarka „Gazety Wyborczej” z przerażeniem pytając, czy serio chiałbym karać za mówienie nieprawdy. W odpowiedzi zapytałem ją: „A jak jest z kłamstwem oświęcimskim?”. Ona: „No karanie za mówienie nieprawdy”. To jak? Wolno czy nie wolno karać za mówienie nieprawdy? I w tym momencie ta dziennikarka spasowała, już nie wiedziała co odpowiedzieć, była bezradna. Ja jestem przeciwko karalności zarówno za kłamstwo oświęcimskie, jak i kłamstwo konopnickie. Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha.

 

Niedawno Grzegorz Gauden, wiceprezes Izby Wydawców Prasy, były redaktor naczelny "Rzeczpospolitej", na łamach "Gazety Wyborczej" zaproponował coś wręcz niesamowitego, by imieniem pisarki i jej partnerki nazwać ustawę o związkach partnerskich. Czyli jednak to kłamstwo konopnickie dość szeroko funkcjonuje. 


Proponuję, aby taką ustawę nazwać imieniem Grzegorza Gaudena. Będzie bardziej do rzeczy.

 

To konopnickie kłamstwo uderza nie w samą zainteresowaną, ale także rykoszetem w narodowców, którzy w niedzielę odśpiewali uroczyście „Rotę”, a którzy – delikatnie mówiąc – nie lubią homoseksualistów. W sieci furorę robi obrazek z pytaniem: „Narodowcu, czy wiesz, że śpiewając Rotę...” z Konopnicką i tęczowym napisem LGTB.

 

Konopnicka nie była lesbijką. Wszystko, co się ten temat pojawia to feministyczna propaganda. Proszę zobaczyć kto napisał i kto wydał książki szerzące tezę o homoseksualiźmie pisarki. W największym stopniu niewiarygodną. To jest chłam pseudoliterautoro znawczy.

 

Rozmawiała Marta Brzezińska