- Nawet w porównaniu z Polską czeskie związki z niemiecką gospodarką są naprawdę olbrzymie. O ile wymiana z Niemcami stanowi 28 proc. polskiego handlu zagranicznego, w przypadku Czech jest to 39 proc. Czechy są czterokrotnie mniejsze od Polski pod względem liczby obywateli, ale czeski eksport do Niemiec ma wartość około 48 mld euro rocznie, podczas gdy Polska eksportuje towary i usługi do Niemiec za 60 mld euro – czytamy w tekście autorstwa Daniela Kaisera na portalu trimarium.pl.

Jak podkreśla autor, pomimo że czeska gospodarka coraz bardziej zacieśnia współpracę z gospodarką niemiecką, to polityki obu krajów idą w zdecydowanie innych kierunkach.

Jak zauważa Kaiser Republika Czeska jest "cierniem w ciele Republiki Federalnej”, między innymi z powodu tego, że Czechy nie chcą przyjąć euro, ponieważ uzależnienie takie jest nie racjonalne oraz nie jest naturalne. Wynika to z faktu, że na strefie euro korzystają głównie Niemcy wchłaniając inne gospodarki lub uzależniając je od siebie.

Autor przytacza dane, z których wynika, że zanim rozpoczął się kryzys wewnątrz strefy euro "poparcie dla wspólnej waluty wahało się między 55 a 70 proc. Po 2010 roku 70−80 proc. respondentów było za utrzymaniem korony”.

Jak podkreśla Kaiser, „czeska gospodarka opiera się przede wszystkim na eksporcie, duże firmy sprzedają na terenie kraju tylko znikomą część swojej produkcji, rynek czeski jest niewystarczający, a handel w strefie euro ułatwiłby im funkcjonowanie”.

Jak zauważa, przedstawiciele biznesu i dużych banków i mainstreamu są w większości zwolennikami wejścia do strefy euro, ale obecnie nastroje te nie są już takie bardzo optymistyczne, ponieważ większym problemem stały się w Czechach niskie płace. Temat wejścia do strefy euro musiał więc zejść na dalszy plan.

Czesi mają też na uwadze kryzys w Grecji, która zapożyczyła się ponad miarę. W efekcie „społeczeństwo Czech boi się też zadłużenia na poziomie osobistym, obecnie Republika Czeska ma trzecią w całej Unii Europejskiej najwyższą stopę oszczędności gospodarstw domowych wyrażonych jako udział w PKB” - argumentuje autor.

Obecny premier Czech, Andrej Babiš, pomimo że w swoich pierwszych wyborach w 2013 roku wystartował mając w programie wejście do strefy euro, ostatecznie zrezygnował z tego, ponieważ – jak uzasadnia autor - zrozumiał „na co jest zapotrzebowanie i od tego czasu nie chciał ustalać żadnej daty dotyczącej euro”.

Jak twierdzi Daniel Kaiser, chęć Czechów do przyjęcia euro wypaliła się już dawno temu, a obecnie nie ma ku temu sprzyjających okoliczności, żeby nawet wracać do debaty na ten temat. Uważa on także i jest się w stanie nawet o to założyć, że ten temat w przestrzeń publiczną w Czechach już nie powróci nigdy.

 

mp/trimarium.pl