Prof. Andrzej Nowak to człowiek ciszący się olbrzymim zaufaniem wśród Polaków. Wielu z nas widziało go jako kandydata na urząd Prezydenta RP w 2015 roku. Rozpoczęto akcję zbierania podpisów oraz pisania listów otwartych do naukowca. Inicjatywy te miały zobrazować poparcie dla historyka oraz pomóc w podjęciu decyzji. Jak wiemy, ostatecznie, kandydatem prawicy na Prezydenta RP został dr Andrzej Duda.

Nazwisko prof. Nowaka nie pojawia się w publikowanych raz po raz w mediach sondażach mających przedstawić w procentach popularność konkretnych osób wśród społeczeństwa. Jednak czy wobec oddolnych inicjatyw jakie towarzyszyły pomysłowi „prof. Nowaka na Prezydenta” wszelkie sondaże nie bledną? Ich wyniki dotyczą głównie popularność osób pokazujących się w telewizji. Prof. Nowak natomiast w wielu środowiskach to nie tylko osoba popularna, ale autorytet. Pod koniec minionego roku ukazała się kolejna książka krakowskiego profesora „Uległość czy niepodległość.”

„Warto i dziś przyjść do katedry wawelskiej – pisze we wstępie historyk - zejść do królewskich grobów, pomodlić się do Boga nad trumną marszałka Piłsudskiego także i spoczywającej obok Pary Prezydenckiej, Lecha i Marii Kaczyńskich. (…)Oni pracowali, żeby Polska była wielka, walczyli żeby nie dać jej zepchnąć przez kolejnych gospodarzy Kremla do roli politycznej kukły, bezmózgiej i bezwolnej <maszkary>. Przypominają, że tak trzeba, że nie wolno się sprzedać. W żadnej sytuacji. Nawet w tej, w jakiej znajdujemy się teraz.”

Polityka appeasementu

 Kilkanaście tekstów (wykłady, artykuły, wywiady), które składają się na książkę „Uległość czy niepodległość” to wnikliwa analiza wydarzeń ostatnich kilkunastu miesięcy na arenie międzynarodowej.  Prof. Andrzej Nowak sytuację za naszą wschodnią granicą analizuje w kontekście historycznym przy jednoczesnym sygnalizowaniu możliwego rozwoju wydarzeń. Bo jak pisze „Rosja oszukać się nie da. Wiele razy sprawdziliśmy to dokładnie. Rosja nie jest i nigdy nie była imperium kierowanym przez grupkę naiwnych dzieci, które czekają na to, aż sprytna Polska ich oszuka i wykorzysta. Oczywiście to jest duży skrót, można by jeszcze na setki argumentów, dowodów, cytatów rozpisać ten wywód, ale myślę, że jest to refleksja potrzebna, byśmy zrozumieli właśnie to, co dzieje się już w wieku XX i XXI.”  

21 października 2014 roku prof. Nowak wygłosił w Warszawie wykład „Appeasement: historia i współczesność.” Już na samym wstępie profesor przyznał, iż nie spodziewał się, że doświadczenie jakie oddaje słowo appeasement przeżywać będziemy współcześnie tak szybko i niebezpiecznie blisko. Słowo appeasement czyli zaspokojenie najczęściej kojarzone jest z konferencją w Monachium (29-30 września 1938 r.), na której to przedstawiciele czterech mocarstw zdecydowali się pokawałkować Czechosłowację, niepodległy kraj w środkowo – wschodniej Europie, i oddać na żer jednemu z mocarstw  - Niemcom hitlerowskim.  

<<<<KUP "ULEGŁOŚĆ CZY NIEPODLEGŁOŚĆ W GALERIIHANDLOWEJFRONDA.PL>>>>

We wrześniowo – październikowym (2014 r.) numerze „Foreign Affairs” padła deklaracja, że „Ukraina powinna być oddana Rosji, bo Ukraina należy tradycyjnie do rosyjskiej strefy wpływów. To jest podstawowe założenie polityki appeasementu: że jakieś kraje należą do czyjejś strefy wpływów. Należą i kropka. A więc Ukraina należy do rosyjskiej strefy wpływów. Poza tym Zachód, popierając rzekomą aspirację Ukrainy do niepodległości, jej dążenia do odsunięcia się od Rosji, nie tylko narusza rosyjską, przynależną Putinowi strefę wpływów, ale działa wbrew interesowi… samych Ukraińców.”  Artykuł wyszedł spod pióra prof. Johana Mearsheimera z Uniwersytetu w Chicago, jednego z najbardziej prestiżowych uniwersytetów amerykańskich.

Drogę do polityki appeasementu toruje – jak akcentuje prof. Nowak – wojna. W dalszej części  wykładu przypomina, że „Władimir Putin realizuje największy w historii Rosji program zbrojeniowy; w ciągu dziewięciu lat. Od 2011 do 2020 r. przeznaczone zostanie 650 miliardów dolarów na samą modernizację armii Federacji Rosyjskiej. To oczywiście nie jest dużo w stosunku do Stanów Zjednoczonych, ale to więcej niż inne kraje europejskie razem wzięte wydają w ogóle na swoje siły zbrojne.” Jak zauważa prof. Nowak liczby te są elementem zastraszania, Putin posługuje się nimi jak pałką. W tym miejscu nie można pominąć faktu, że budżet Pentagonu ma zmniejszyć się do 2020 r. o 50 proc.  

Co to ma wspólnego z Polską? „Między Polską a Ukrainą nie ma pośrednich krajów. Polska skutecznego narzędzia opierania się Rosji Władimira Putina – jeśli machnie ręką na Ukrainę, jeśli machnie ręką na całą Europę Wschodnią i potraktuje ją jak kraje dalekie – nie ma. Wiemy, że polityka polska po 2008 r. polegała na podlizywaniu się, to kolokwialne określenie jest najbardziej adekwatne do poziomu tej polityki, Władimirowi Putinowi  i udawaniu, że będzie on najlepszym patronem  i najlepszym przyjacielem na wschodzie. Ta polityka doprowadziła nas, jak wiemy, do 10 kwietnia 2010 r. i do tego, co działo się potem i dzieje nadal. Do kolejnych sukcesów polityki nie appeasementu, ale polityki agresji i zagarniania kolejnych terytoriów: Gruzji w 2008 r. i Ukrainy w 2014 r. My też jesteśmy na tej drodze, na tej liście. Liście potencjalnych przedmiotów, a nie podmiotów, appeasementu” – ostrzega naukowiec.

[koniec_strony]

Moskwa – Trzeci Rzym?

W kolejnym wykładzie, którego treść możemy przeczytać w książce „Uległość czy niepodległość” – „Czy Polska może obronić się przed Rosją?” prof. Nowak przybliżył źródła rosyjskiej ideologii imperialnej. Przewodzą temu dwa elementy związane z dziedzictwem Rosji carskiej. „Stanowi je idea Moskwy jako Trzeciego Rzymu, sformułowana na początku XVI w., znów koncepcja  ważna także z dzisiejszego punktu widzenia”. Moskwa, z chwilą upadku w połowie XV w. Bizancjum, zdecydowała się przyjąć rolę ostatniego i jedynego obrońcy prawosławia  - wiary prawdziwej wedle swojej interpretacji. „Współcześnie w Rosji prawosławie znów jest niewątpliwie wykorzystywane jako narzędzie ideologii przede wszystkim wewnątrz, jako narzędzie integrujące Rosję. To echo ideologii Moskwy Trzeciego Rzymu wciąż gra w duszach wielu podwładnych Władimira Putina, a na pewno jest podtrzymywane przez wieloletniego współpracownika KGB, który formalnie stoi na czele Cerkwi prawosławnej w Moskwie” – stwierdza prelegent.

Jako drugi element związany z dziedzictwem carskiej Rosji imperialnej jaki przywołał historyk  to przekonanie wyrażone przez cara Mikołaja  gdy tłumił Powstanie Listopadowe: „Gdzie raz zatknięty zostanie sztandar rosyjski, tam nigdy nie może on zostać opuszczony.” „Tak więc, gdzie raz stanie stopa żołnierza rosyjskiego, tam zawsze ma być Rosja. Jest to do pewnego stopnia ideologia każdego imperium, ale w przypadku rosyjskim widać, jak jest ona wciąż ważna i mobilizująca do działania oraz do poparcia tego działania ze strony wielu poddanych tego imperium w dzisiejszej Rosji” – tłumaczy znaczenie słów cara Mikołaja prof. Nowak. Na potwierdzenie tego historyk podaje, wydający się absurdalnym, ale konkretny przykład – Wyspy Kurylskie. Jest to 10, 5 tys. kilometrów kwadratowych jałowej ziemi (Rosja w obecnym kształcie liczy ponad 17, 7 miliona kilometrów kwadratowych). „Jednak Rosja nie decyduje się oddać tych zrabowanych Japonii w 1945 r. wulkanicznych wysp, choć mogłoby to zmienić na lepsze stosunki z tym krajem, potencjalnie niezwykle ważnym partnerem dla Rosji w Azji Wschodniej”

Prof. Nowak nie ma wątpliwości, że rosyjski imperializm obecnie zagraża także Polsce i stawia dwa pytania: „Jak odpowiedzieć na rosyjski imperializm? Jak dzisiaj, w roku 2014, i w kolejnych latach, odpowiedzieć na to wyzwanie, które nam realnie zagraża?” Odpowiedź na nie rozpoczyna od przytoczenie wywodu… Jerzego Stuhra. „Przeczytałem niedawno w internecie szyderczą wypowiedź  znanego, od dawna już nieśmieszonego aktora komediowego, który nagle uwierzył w to, że jest intelektualistą i prorokiem narodowym. Nazywa się Jerzy Stuhr. Stwierdził on, że jakaś zupełnie groteskowa atmosfera histerii powoduje, że w Polsce mówi się o rosyjskim zagrożeniu. Jego zdaniem żadne rosyjskie zagrożenie nie jest realne.” Jako odpowiedź na powyższą „analizę” prof. Nowak przytocza informację z „Foreign Affairs”, najbardziej wpływowego, amerykańskiego czasopisma poświęconego globalnej polityce międzynarodowej. Pojawił się w nim „artykuł przyjmujący punkt widzenia tradycyjnego appeasementu, zgodnie z którym Rosja zawsze ma rację, a jej ofiary są tylko słusznym obiektem pretensji Rosji, zaś Zachód jeśli tylko próbuje uznać rację owych ofiar, popełnia błąd. Myślę, że to zagrożenie, które tak lekceważy część tzw. elit w Polsce, i której może z jakiejś odleglejszej perspektywy wydawać się komuś nieistotne, warto jednak naprawdę przeanalizować. Warto zastanowić się, w jakich formach to zagrożenie rosyjskie jest rzeczywiście realne.”  

<<<<KUP "ULEGŁOŚĆ CZY NIEPODLEGŁOŚĆ W GALERIIHANDLOWEJFRONDA.PL>>>>

Kontynuując myśl prof. Andrzej Nowak stwierdza, że „jeżeli Władimir Putin mówi, że w ciągu dwóch dni jego wojsko, może być w Warszawie, to wcale nie znaczy, że to wojsko grzeje już silniki i rzeczywiście za dwa dni do nas przybędzie ze swoją <pokojową> misją. Czy taka decyzja będzie podjęta za dwa miesiące, czy za osiem, tu jest bez znaczenia, chodzi o to, że taki plan , taki projekt, żeby to wojsko uruchomić jest realnie testowany. Trudno to ukryć.”

Czy to obłęd?

Na wykłady prof. Nowaka zazwyczaj przychodzi więcej osób niż sala, w której się odbywają jest w stanie pomieścić. Ogromną popularnością cieszą się książki autorstwa historyka czy też artykuły publikowane w różnych tytułach prasowych. Skąd się bierze ta popularność, przecież w Polsce jest wielu wybitnych historyków. Prof. Andrzej Nowak w swoich wypowiedziach pokazuje wielkość polskiego narodu i raz po raz przypomina, że istotą tożsamości Polaków od zawsze była wolność. Kiedy jej brak zaczynał doskwierać pojawiało się poczucia poniżenia, zniewolenia, skrępowania- wybuchały powstania. Na ich krytykę, innym historykom, odpowiada: „Można zakrzyknąć: obłęd! I zredukować kwestię Powstania Warszawskiego do problemu odpowiedzialności kilku ludzi, którzy podjęli decyzję. Znamy jej koszty. Nie dowiemy się natomiast nigdy, co by było gdyby decyzja była inna: nie powstajemy. Jakie byłyby koszty tej decyzji?” (Powstanie Warszawskie: szepty i krzyki „Do Rzeczy” 31/2014).

I przechodząc do współczesności pyta: „Widzimy teraz obok powstanie Ukraińców – Majdan, oczywiście błyskawicznie uznany za objaw <faszyzmu> (z może nawet, to najnowsze określenie moskiewskiej propagandy: <żydofaszyzmu>). To powstanie, które coś jednak zmienia, coś psuje w szykanach tego samego imperium, które znów chce narzucić swoją wolę całej Europie Wschodniej, chce wrócić na pozycję z XIX w. czy to znów anachronizm, obłęd? A może część tego samego dziedzictwa wolności, które korzeniami sięga głębiej jeszcze niż do konfederacji z XVIII w., sięga do rdzenia tradycji Rzeczpospolitej, nie jednego tylko narodu? ”

We wstępie książki „Uległość czy niepodległość” prof. Andrzej Nowak upomina czytelnika, że trzeba pracować, by Polska była wielka i wskazuje na postacie z historii, które ten plan wykonywały. W XIX wieku, kiedy Polacy po kolejnej klęsce musieli się podnieść i walczyć o niepodległość z pomocą przyszedł Henryk Sienkiewicz pisząc „ku pokrzepieniu serc.” Dziś Polska jest wolna, ale – jak powtarza prof. Nowak – rosyjski imperializm to realne zagrożenie. Czyż w takiej sytuacji, podobnie jak po upadku kolejnych powstań, nie należy przypominać o największych triumfach Polski? Niestrudzenie robi to krakowski historyk. W XIX w. Polacy mieli Henryka Sienkiewicza, w XXI w. mamy prof. Andrzeja Nowaka.

Agata Bruchwald

Prof. Andrzej Nowak, „Uległość czy niepodległość”, Biały Kruk, Kraków 2014