W rozmowie z portalem wPolityce.pl gen. Waldemar Skrzypczak podkreślił, że niszczenie zasieków na granicy polsko-białoruskiej to nie tylko chuligański wybryk, ale sabotaż. W związku z tym, w ocenie wojskowego, zatrzymane wczoraj osoby, który dopuściły się tego czynu, powinny zostać potraktowane jako sabotażyści.

Straż Graniczna, przy wsparciu żołnierzy WP, zatrzymała wczoraj 13 osób, które niszczyły zapór techniczny na granicy Polski z Białorusią. Wśród zatrzymanych jest Bartosz K., aktywista Fundacji Otwarty Dialog, od lat oskarżany o powiązania z Kremlem. Wcześniej nawoływał on do niszczenia zasieków na łamach „Gazety Wyborczej”.

- „Ten chuligański wybryk trzeba rozpatrywać w kategorii sabotażu. Każdy, kto wpisuje się w strategię Łukaszenki, polegającą na wysyłaniu swoich turystów do Polski, dopuszcza się sabotażu. I w takiej kategorii należy to rozpatrywać i zastosować prawo, które stosuje się wobec sabotażystów”

- ocenił w rozmowie z portalem wPolityce.pl gen. Waldemar Skrzypczak.

Podkreślił, że celem Łukaszenki jest teraz sprowokowanie Polski do incydentu, który będzie mógł zostać przedstawiony jako międzynarodowy skandal. Wojskowy wspomniał o informacjach na temat wydanego przez Łukaszenkę zezwolenia na użycie broni przy granicy.

- „Myślę, że to wynika z niskiej świadomości tych ludzi. Nie rozumieją tego, co się tak naprawdę dzieje. Wiemy przecież, że Łukaszenka zwozi imigrantów na granicę, że Rosjanie i Białorusini gromadzą wojska na ćwiczenia Zapad-2021, a ci ludzie nie rozumieją sytuacji za wschodnią granicą. Rozpatrują ten problem jednostkowo: nie w kategorii bezpieczeństwa państwa, ale w kategorii tego, że oni są nagle obrońcami praw człowieka - a konkretnie obrońcami turystów Łukaszenki, który wykorzystuje Polaków do ataków na Polaków”

- stwierdził były dowódca Wojsk Lądowych.

kak/wPolityce.pl