Boliwijskie więzienie Santa Cruz Palmasola było jednym z punktów na trasie podróży apostolskiej Franciszka do Ameryki Łacińskiej. W zakładzie karnym przetrzymywanych jest ponad 5 tys. mężczyzn, kobiet, a nawet małych dzieci.

Troje więźniów opowiedziało Papieżowi historie swego życia. Mówili też o szerzącej się w Boliwii niesprawiedliwości, łamaniu praw więźniów, opieszałości sądów i korupcji w wymiarze sprawiedliwości.

- Bierzemy odpowiedzialność za popełnione czyny, ale chcemy być traktowani jak ludzie. Nawet przestępcy mają swoją godność, a nasza jest powszechnie deptana – mówili papieżowi. Wskazali zarazem, że bez obecności Kościoła w Palmasola ich życie byłoby jeszcze gorsze. Instytucje katolickie troszczą się m.in. o to, by osadzona młodzież mogła zdobyć wykształcenie.

- Mogłem się przekonać, że ból nie jest w stanie zgasić nadziei w najgłębszych pokładach serca i że życie ludzkie kiełkuje z mocą nawet w niesprzyjających okolicznościach – odpowiedział papież. - Kto stoi przed wami? – moglibyście zapytać. Chciałbym odpowiedzieć na wasze pytanie pewnością mojego życia, pewnością, która naznaczyła mnie na zawsze. Ten, kto stoi przed wami, jest człowiekiem, który otrzymał przebaczenie. Człowiekiem, który został i jest zbawiony ze swych licznych grzechów. Ja się tak przedstawiam. Nie mam wiele więcej, by wam dać czy ofiarować; chcę wam jednak dać i chcę się z wami podzielić tym, co mam i co kocham: Jezusem Chrystusem, miłosierdziem Ojca. Przyszedł On, aby ukazać, aby dać nam zobaczyć miłość, jaką Bóg żywi wobec nas – wobec ciebie, wobec mnie. Miłość czynną, rzeczywistą; miłość, która traktuje poważnie rzeczywistość swych dzieci; miłość, która uzdrawia, wybacza, podnosi i leczy; miłość, która zbliża się i przywraca godność – tę godność, którą możemy utracić na różny sposób. Jezus jest jednak pod tym względem uparty: oddał życie za to, by przywrócić nam utraconą tożsamość – przemawiał Franciszek.

Franciszek zwrócił uwagę, że zamknięcie nie jest tym samym, co wykluczenie, gdyż stanowi część procesu ponownego włączenia w społeczeństwo. Przypomniał, że także Piotr i Paweł, uczniowie Jezusa, byli więźniami.

- Tym, co ich podtrzymywało i nie pozwalało popaść w rozpacz, była modlitwa – osobista i wspólnotowa – wskazał Ojciec Święty. - Oni modlili się i za nich się modlono. Dwa ruchy, dwa działania tworzące między sobą sieć, która podtrzymuje życie i nadzieję. Podtrzymuje nas w rozpaczy i pobudza do dalszej drogi. Sieć, dzięki której podtrzymywane jest życie wasze i waszych rodzin. Kiedy bowiem Jezus wkracza w życie, człowiek nie pozostaje uwięziony w przeszłości, ale zaczyna patrzeć na teraźniejszość w inny sposób, z nową nadzieją. Zaczyna patrzeć innymi oczami na samego siebie, na własną rzeczywistość. Nie pozostaje zakotwiczony w tym, co było, ale jest zdolny do płaczu i znajdywania w ten sposób siły, aby rozpoczynać na nowo. I jeśli czasem czujemy się źle, jesteśmy smutni, zrezygnowani, to zachęcam was do spojrzenia na oblicze Jezusa ukrzyżowanego. W Jego spojrzeniu wszyscy możemy znaleźć miejsce. Wszyscy razem możemy położyć przed Nim swoje rany, swoje boleści, a także swoje grzechy. W Jego ranach znajdują miejsce nasze rany, aby doznać uleczenia, obmycia, przemiany, zmartwychwstania. On umarł za ciebie, za mnie, aby podać nam dłoń i podnieść nas. Rozmawiajcie z księżmi, którzy tu przychodzą, rozmawiajcie... Jezus zawsze chce nas podnosić.

Franciszek przyznał, że zna trudne warunki życia więźniów. Wspomniał przepełnienie więzień, powolność wymiaru sprawiedliwości, brak terapii zajęciowej i polityki resocjalizacji, przemoc. Wskazał, że zmiana tej sytuacji zależy nie tylko od wielu instytucji, ale także od samych osadzonych.

- Cierpienie i wyrzeczenia mogą uczynić nasze serca egoistycznymi i doprowadzić do konfrontacji, ale jesteśmy też w stanie przemienić je w okazję do prawdziwego braterstwa. Pomagajcie sobie nawzajem. Nie bójcie się sobie pomagać. Diabeł szuka rywalizacji, podziałów, grup. Walczcie o to, by iść naprzód – apelował Papież. - Chciałbym prosić, byście przekazali moje pozdrowienia swoim rodzinom. Jakże ważna jest ich obecność i pomoc! Dziadkowie, ojciec, matka, rodzeństwo, żona, dzieci przypominają nam, że warto żyć i walczyć o lepszy świat. A wreszcie chcę skierować słowa zachęty do wszystkich, którzy pracują w tym ośrodku, do jego kierownictwa, do funkcjonariuszy policji więziennej i całego personelu. Pełnicie podstawową służbę publiczną. Macie do wykonania ważne zadanie w tym procesie resocjalizacyjnym – zadanie podnoszenia, a nie poniżania; przywracania godności, a nie upokarzania; dodawania otuchy, a nie dręczenia. Jest to proces, który wymaga porzucenia logiki [dzielenia na] dobrych i złych na rzecz logiki skupionej na pomaganiu osobie. Przyniesie on lepsze warunki wszystkim, gdyż tak przeżywany proces daje nam godność, dodaje otuchy i podnosi wszystkich.

Na zakończenie spotkania Papież poprosił więźniów, by pamiętali o nim w modlitwie, ponieważ, jak dodał, także on popełnia błędy i musi za nie pokutować.

KJ/Radiovaticana.va