Niemiecki rząd wciąż nie zamierza wycofać się z realizowanej wspólnie z Rosją inwestycji budowy gazociągu Nord Stream 2. Krytycznie o stanowisku rządu Angeli Merkel pisze „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Dziennik przypomina, że zatrzymania inwestycji domagają się nie tylko Stany Zjednoczone, ale również Parlament Europejski.

„Frankfurter Allgemeine Zeitung” przekonuje, że w stosunku Stanów Zjednoczonych do Nord Stream 2 nie zmieni nic nowy prezydent USA. Berthold Kohler przypomina, że Joe Biden również jest krytykiem inwestycji i będzie zajmował równie twarde stanowisko jak Donald Trump.

- „Z administracją Bidena będzie można rozsądniej porozmawiać o tych różnicach i możliwych kompromisach, niż z ludźmi Trumpa. Ale rozdział pod tytułem Nord Stream nie przyniesie już chwały niemieckiej polityce zagranicznej i energetycznej” – przekonuje.

- „Za to Putin może zacierać ręce. Projekt ten spowodował maksymalne niesnaski w UE i w relacjach transatlantyckich. Ani amerykańskie sankcje ani rosyjska trucizna nie zdołały jak dotąd przekonać Berlina do jego porzucenia. Dla niektórych może to być oznaką suwerenności narodowej. Ale można się obawiać, że Kreml uważa taką postawę raczej za rezultat pozbawionej alternatywy zależności” – dodaje.

Komentator zwraca też uwagę na sprzeciw Parlamentu Europejskiego, który w specjalnej rezolucji wezwał do przerwania budowy gazociągu.

- „Parlamentowi Europejskiemu nie można tak łatwo jak Amerykanom zarzucić, że chcą wspierać sprzedaż diabelskiego gazu łupkowego w Europie” – czytamy w niemieckim dzienniku.

kak/dw.com