Po „grillowaniu” Węgier w związku z przegłosowaniem przez tamtejszy parlament ustawy zakazującej propagowania homoseksualizmu w szkołach, KE wstrzymała Węgierski Funduszu Odbudowy. Rzekomym powodem mają być niewystarczające gwarancje walki z korupcją. Sprawę skomentował na antenie Radia Maryja prof. Mieczysław Ryba, który przestrzega, że następna w kolejce do represji ze strony KE jest Polska.

Prof. Mieczysław Ryba przypomniał, że do niedawna ochrona dzieci przed seksualizacją i demoralizacją była obowiązkiem. Dziś z kolei okazuje się łamaniem praworządności.

- „Jeśli ktoś sobie wziął za ideologię powszechny program demoralizacji, to tych, którzy się przed tym bronią, uznaje się za łamiących prawa człowieka. Tak wygląda dzisiaj Europa”

- podkreśla.

- „Dziś chcą złamać Węgrów, a potem przyjdzie czas na Polskę”

- dodaje.

Zauważa, że w tym kontekście zasadnym jawi się pytanie o to, czy nie należało „grać całkiem na twardo” w czasie negocjacji budżetu, kiedy ustalano powiązanie wypłaty funduszy z mechanizmem praworządności.

W audycji „Aktualności dnia” historyk komentował również powrót Donalda Tuska do polskiej polityki.

- „Wydaje mi się, że w jego interesie nie jest to, ażeby wracać. Jak widzimy, nie cieszy się on aż taką popularnością, jakby się wydawało. On ma kontakty i wydaje się, iż jego agresja będzie spinana agresją Brukseli wobec nas, czyli Donald Tusk najpierw rzucił hasło: PiS to samo zło, Bruksela potwierdzi i doda, że nie ma praworządności i nałożone zostaną sankcje. Potem będzie obietnica, że jeśli Donald Tusk zostanie premierem, to wszystkie sankcje zostaną zniesione, wróci praworządność i wszyscy będą mieć po uszy pieniędzy. Pytanie jest o to, czy Polacy na to pójdą”

- ocenił.

kak/radiomaryja.pl