Zdaniem publicysty Pawła Milcarka Ukraina stanęła właśnie u progu momentu równie ważnego i równie decydującego dla jej tożsamości oraz niepodległego bytu, jak Polska w roku 1920, kiedy to na skutek słynnego Cudu nad Wisłą potęga bolszewicka została złamana i nie udało jej się podbić Rzeczpospolitej.
Teraz – zdaniem Milcarka – analogiczny moment być może nadszedł właśnie w historii Ukrainy. „Po dwóch wiekach elitarnego dojrzewania, po drogach i bezdrożach (również zbrodniczych) wybijania się na własne miejsce i niepodległość, teraz stanęli oko w oko równocześnie z własną śmiercią lub życiem - ze śmiercią lub życiem jako nowoczesny naród, zrośnięty z kilku żywiołów” – pisze Milcarek w mediach społecznościowych.
„Wraz z wojną ukraińską rozpada się nie tylko nimb posowiecki armii rosyjskiej (nimb ponury, ale groźny, zwycięski, "nie znający granic"). Rozbija się - w nas - także wiele z utrwalonej niby-wiedzy o Ukraińcach” – zauważa naczelny kwartalnika Christianitas.
„Może to być dla nich coś jak dla Polski rok 1920” – twierdzi Paweł Milcarek i podkreśla, że w pamiętnym roku Cudu nad Wisłą „był to pierwszy raz, gdy Polska wytrzymała w starciu jako zmobilizowany nowoczesny naród, z uobywatelnionymi szerokimi warstwami, które po raz pierwszy położyły swe nadzieje na życie w tej wyśnionej Polsce. Już nie naród szlachecki, już nie dworkowa konspiracja”. Jak konstatuje katolicki publicysta „w okopach Bitwy Warszawskiej zdał egzamin wielki naród”, a teraz, jego zdaniem, przed podobnym egzaminem stanął naród ukraiński.
Milcarek zauważa ponadto, że Polakom w odniesieniu do obecnej sytuacji Ukraińców pewne rzeczy przeszkadzają dostrzec „nasze sklerozy "dawnego imperium" z pretensjami o przynajmniej jakieś skrawki więcej na mapie, złości nasze jako byłych ofiar rzezi oraz poniekąd słuszne ostrożności sytuacji wojennej”. Jednak zdaniem naczelnego Christianitas „warto zobaczyć ten moment: historia dzieje się właśnie teraz, i może w niej - wybucha ukraińska supernowa. Może. Jeśli nie teraz, to kiedy?”.
ren/Facebook