Warto obejrzeć film o tzw. planowaniu rodziny, wyprodukowany przez Dinseya razem z organizacją stworzoną przez Johna D. Rockefellera III- Population Council w 1968 r.

To nieco ponad 10 minut doskonałej antykoncepcyjnej propagandy, która w 1968 r. brzmiała bardzo podobnie do tej, której używa się dzisiaj. Przy dźwiękach słodkiej muzyczki w tle, od lat 60-tych XX w. powtarza się te same marketingowe tricki o cudach sprawianych przez środki antykoncepcyjne. Są łatwe w użyciu, medycznie bezpieczne, a nawet ulepszają zdrowie matek i dzieci. Czemu to ma służyć, dobru kobiet i ich rodzin? Wolne żarty.

Kaczor Donald na usługach sektora antykoncepcyjno-aborcyjnego

Z filmu dowiadujemy się, że zwykły człowiek, taki chłop czy rolnik, czy inaczej mówiąc człowiek pracujący jest z natury jednym ze zwierząt. Od zwierząt ma go jednak odróżniać to, że jest obdarzony rozumem, zdolnością planowania (a raczej nieplanowania potomstwa), co powinien wykorzystać do tego, aby poprawić sobie życie i stać się jego panem.

Nie trudno zgadnąć, że film kierowany jest w pierwszej kolejności do mieszkańców Indii, krajów azjatyckich czy afrykańskich, aby uświadomić im, że są oni winni własnej biedy z powodu tego, że mają dużo dzieci (z zachodniego punktu widzenia dużo to 3). A przecież życie jest dużo lepsze, jeśli ich liczbę zdecydowanie się ograniczy- sugeruje propagandowy filmik. Ba, za dostosowanie się do reguł międzynarodowego planowania rodziny (czyli 2 + 1, ewentualnie 2+2), można dostać za darmo radio. Chciałoby się dodać, że wtedy, przy dźwiękach muzyki (albo reklamy antykoncepcji) można wznieść się na jeszcze wyższy poziom i poczuć lepszym człowiekiem.

Taka indoktrynacja w kolorze w rzeczywistości wyglądała bardzo szaro i okrutnie. Radia czy inne podarunki (ubrania), a nawet produkty żywnościowe stosowane były jako „zachęta” do sterylizacji, aborcji czy założenia spirali. „Zachęty” te były coraz bardziej agresywnie wcielane w życie (łącznie z polowaniami na ludzi), czasami stawały się propozycjami nie do odrzucenia, szczególnie w przypadku ludzi głodujących, którym oferowano żywność. Trzeba było zrealizować liczbowe wytyczne ustalone w luksusowych biurach pracowników rządowych i pozarządowych czy polityków.

„Implikacje wzrostu ludności świata dla bezpieczeństwa i zagranicznych interesów USA”

Aby zrozumieć dlaczego tak się dało, a tym samym wyjaśnić, dlaczego Disney taki film zrealizował, warto zapoznać się z dokumentem z 1974 r. „Implikacje wzrostu ludności świata dla bezpieczeństwa i zagranicznych interesów USA” (National Security Memorandum 200 (NSM 200) z 1974 r., odtajnionym w 1989 roku), przygotowanym przez CIA, Departament Obrony i USAID na wniosek prezydenta Nixona. Omawia on tempo rozwoju krajów biednych, popyt na towary eksportowe (szczególnie żywność) oraz potencjalne problemy z handlem spowodowane niedostatkiem zasobów naturalnych. Szczególne miejsce poświęcone jest w nim na omówienie prawdopodobieństwa zakłóceń stabilności krajowej i zagranicznej spowodowane niekontrolowanym wzrostem ludności. Jak podaje proaborcyjna Peige W. Eager w „Global Population Policy” (2004), zasygnalizowano w nim, że w ciągu najbliższych 25 lat brak kontroli liczby ludności może spowodować koncentrację populacji młodych ludzi, migracje do bogatych rejonów, zamieszki z powodu braku żywności, rozwój ruchów separatystycznych, zamachy stanu czy wybuchy rewolucji z inspiracji sowieckiego komunizmu. W dokumencie sugerowano również, że narzędziem kontroli mogą być finansowe gratyfikacje dla „akceptorów” , jak nazywano wtedy użytkowników antykoncepcji. Wspomniano, że USAID powinna rozważać przyznanie pomocy zagranicznej tym krajom, które zgodzą się na implementację programów kontroli urodzeń. Wśród wymienionych krajów priorytetowych znalazły się: Indie (na pierwszym miejscu), Pakistan, Nigeria, Meksyk, Indonezja, Egipt, Turcja i Brazylia. Wśród organizacji, które miały rządowi USA pomagać chronić własne interesy wymieniono właśnie Population Council, International Planned Parenthood Federation (IPPF) i Pathfinder Fund.

Population Council- co to takiego?

IPPF jest chyba u nas dość dobrze znana, szczególnie z powodu swojego przedstawicielstwa w Polsce w postaci Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny (i Towarzystwa Rozwoju Rodziny, które do niej należy). Population Council zaś to podobna organizacja, również o eugenicznych korzeniach, zwana pozarządową, a jednak realizująca rządowe cele (patrz wyżej). Warto zaznaczyć, że niewiele różni się od zwykłej firmy farmaceutycznej, bo posiada patenty na spiralę Mirena i implant Norplant. Pracuje również nad dalszym rozwijaniem antykoncepcji.

Organizacje te po wielu latach od powstania propagandowego filmu Disneya nie zwinęły wcale swojej działalności, ani jej nie ograniczyły. Bo dokument „Implikacje wzrostu ludności świata dla bezpieczeństwa i zagranicznych interesów USA” wcale się po 40 latach nie zdezaktualizował. Tak naprawdę podszyty jest ideologią nadal tkwiącą w głowach rządzących agencjami wywiadowczymi i administracją Departamentu Stanu. Zresztą w pewnym sensie zagrożenie rozprzestrzenianiem się komunizmu zastąpił terroryzm.

Rok 1968 r.

Wracając jednak  do 1968 r., roku wydania filmu Disneya... Jak wiadomo, dużo się wtedy działo na świecie. O rewolucji seksualnej promowanej przez studentów, chyba nie trzeba szczególnie przypominać. Ale warto podać inne informacje związane z tą właśnie datą, która symbolizuje czasy potężnej destrukcji. W roku 1968 r. Paul R. Ehrlich, radykalny obrońca środowiska, wydał z żoną sławną książkę „Population Bomb”, przepowiadającą zagładę naszej planety spowodowaną tzw. przeludnieniem, która została szeroko rozpropagowana, głównie w środowiskach rządowych i wśród przyszłych bogatych sponsorów międzynarodowego planowania rodziny. Książka ta promowała antykoncepcję, aborcję, sterylizację i edukację seksualną, wcielane dla osiągnięcia zamierzonego efektu agresywną perswazją i pod przymusem. Publikacja „Bomby populacyjnej” stała się punktem kulminacyjnym działań ruchu planowania rodziny i wieńczyła dyskusje lat 50 i 60-tych. Mniej więcej po roku 1968 programy ograniczające rozrodczość na świecie ruszyły pełną parą i ze zdecydowaną siłą, łamiąc przy tym oczywiście prawa kobiet. Przepowiednie Ehrlicha się nie spełniły, jednak powstały wtedy antykoncepcyjno-aborcyjny aparat funkcjonuje do dziś.

Legalizacja aborcji w latach 70-tych

W 1968 weszła również w życie ustawa legalizująca aborcję w Wielkiej Brytanii, jak i kilku stanach USA i w Kanadzie. Na lata 70-te przypada fala dopuszczania zabijania nienarodzonych z mniejszymi lub większymi ograniczeniami. Wprowadzono ją w Indiach (1971), na terenie całego kraju w USA (1973), w Europie, głównie w pierwszym trymestrze: we Wschodnich Niemczech (1972), krajach skandynawskich, Niemczech Zachodnich (1974), Francji (1975), Włoszech (1978), Holandii (1981), z zachowaniem zakazu aborcji późnych. W 1978 r. wprowadzono również chińską politykę jednego dziecka, która powstała na bazie zachodnich mitów związanych z histerią przeludnienia.

Jak napisała „Rzeczpospolita”: “Po raz pierwszy komunistyczne władze wprowadziły ograniczenia prawa do wielodzietności w 1971 r., w ostatecznej obowiązującej (przynajmniej formalnie) wersji weszły one w życie pod koniec lat 70. Chodziło o uniknięcie zjawiska „bomby demograficznej", niekontrolowanego wzrostu ludności, który zaczął wówczas wpędzać w dramatyczne problemy najludniejsze i najbiedniejsze państwa Trzeciego Świata”: http://www.rp.pl/artykul/1037482-Koniec-epoki-jedynakow.html

Warto podkreślić, że z tego tekstu może wynikać, iż jego autor w 2013 r. nadal wierzy, że „niekontrolowany wzrost ludności zaczął wpędzać [kraje] w (...) problemy”, powielając mity związane z tzw. przeludnieniem. Tak jakby nie wiedział, że miejsca silnie zaludnione (np. Singapur, Holandia, Hongkong czy Nowy Jork, gdzie gęstość zaludnienia jest jeszcze większa) potrafią być bardzo bogate.

Feministki-eugeniczki

Przy okazji należy zaznaczyć, że w niektórych krajach feministki miały odegrały swoją rolę w legalizacji aborcji w dużym stopniu dlatego, że w przytłaczającej większości popierały kontrolę ludności. Tym samym okazały się użyteczne dla lobby, realizującego politykę zagraniczną Stanów Zjednoczonych i innych krajów świata Zachodu. W pewnych krajach świata, w których zalegalizowano aborcję, ruchu praw kobiet feministek w ogóle nie było, czego przykładem są m.in. Japonia czy Indie. Pokazuje to, iż legalizacja aborcji miała się nijak do rozszerzania praw kobiet, będąc po prostu narzędziem manipulacji ludzką rozrodczością.

Międzynarodowa antynatalistyczna machina, wprowadzona w ruch przez USA, przy udziale Wielkiej Brytanii, krajów skandynawskich, ówczesnych Zachodnich Niemiec czy Holandii, z czasem wciągnęła także firmy farmaceutyczne, które zwietrzyły świetny interes w sprzedawaniu antykoncepcji na ogromną skalę. Z czasem organizacje pozarządowe same zajęły się opracowywaniem nowych metod antykoncepcyjnych i aborcyjnych oraz ich dystrybucją, ciesząc się przy okazji ze statusu organizacji non profit i przywilejów podatkowych takiej działalności. Teraz działają z rozpędu wszędzie, gdzie się da (produkty gdzieś trzeba sprzedać, a tu zarabia się na ilości), nie zważając oczywiście na coraz szersze tendencje depopulacyjne czy problemy zdrowotne związane ze stosowaniem antykoncepcji.

Natalia Dueholm

Film Family Planning (1968r.)