Technologia przenika każdy aspekt naszego codziennego życia. Jednak jej zwiększona obecność stanowi poważne wyzwanie dla naszych swobód. Zachodnie demokracje muszą na nowo przystosować się do zaistniałych okoliczności, aby w konkretny sposób regulować technologię oraz zapobiegać potencjalnym nowym formom oddziaływania na ich instytucje. Szczególnie w Europie, państwa demokratyczne odczuły potrzebę wypracowania nowych podejść normatywnych i regulacji, aby stworzyć ramy regulujące działalność gigantów technologicznych oraz uniemożliwić im nadużywania władzy.

Czy technologia jest dla Unii Europejskiej przyjacielem czy wrogiem? Pytanie to pojawia podczas wielu międzynarodowych spotkań i szczytów jako konsekwencja postępu technologicznego oraz związanego z nim pojawienia się nowych potencjalnych zagrożeń dla demokracji i obywateli. Chiny oraz inne państwa autorytarne są przykładem tego, jak technologia została wykorzystana przez reżim do inwigilacji ludności i prywatnych danych[1]. Niedawnym i interesującym przykładem takiego działania było użycie aplikacji śledzących, narzędzi masowej inwigilacji, dronów, a także kamer telewizji przemysłowej w trakcie pandemii COVID-19, celem monitorowania jej rozprzestrzeniania się oraz ludzi[2]. Podczas pierwszej fali pandemii, chiński rząd zamontował kamery telewizji przemysłowej, aby monitorować osoby poddane 14-dniowej kwarantannie, wymagał od obywateli udostępniania swoich danych osobowych (takich jak numer dowodu osobistego, adres zamieszkania, miejsce pracy, itp.), celem uzyskania kodu QR, potwierdzającego ich stan zdrowia, a także używał dronów, które przypominały obywatelem o obowiązku noszenia maseczek ochronnych. Tak wysoki poziom nadzoru ze strony państwa w jeszcze większym stopniu zagroził i tak już nierespektowanym prawom człowieka w Chinach, a ich obrońcy, jak np. Wang Quazhang, wyrażają obawy co do możliwości normalizacji takich praktyk nadzoru nawet po zakończeniu pandemii[3]. Półkula zachodnia oraz Unia Europejska (UE) nie mogą na to pozwolić i dlatego muszą uregulować kwestię wykorzystania technologii, a także polityki gigantów technologicznych, którzy zbierają i wykorzystują prywatne dane mieszańców ich terytoriów, celem zachowania swobód przez własnych obywateli.

Oczywistym jest, że technologia w znacznym stopniu zmieniła nasz styl życia – giganci technologiczni są obecni w wielu aspektach naszego życia codziennego. Jednak, z tego właśnie powodu, miały one niejednoznaczne implikacje dla zasad demokracji oraz bezpieczeństwa ludzkiego. Stałe gromadzenie i udostępnianie danych, śledzenie poprzez aplikacje, wykorzystywanie plików cookie, stosowanie kamer telewizji przemysłowej, a także innych narzędzi nadzoru, stanowi poważne wyzwanie dla osób, których aktywność w świecie rzeczywistym oraz wirtualnym jest stale monitorowana zarówno przez rządy, jak i firmy technologiczne. Przykładem jest Wielka Brytania, gdzie w trakcie pandemii, na skutek instalacji dużej liczby kamer telewizji przemysłowej oraz ściślejszej kontroli informacji udostępnianych w sieci, poszerzone zostały możliwości inwigilacji[4]. Większa kontrola ze strony państw i rządów, które w czasie pandemii zwróciły się do wielkich firm technologicznych z prośbą o opracowanie strategii oraz aplikacji służących śledzeniu, wywołały debatę nad koniecznością przeprojektowania tego w jaki sposób technologie i sposób ich użycia powinny być regulowane, aby nie zagrażały one podstawowym swobodom. Ważnym jest, aby rządy i instytucje działały w sposób przemyślany, biorąc pod uwagę nowe wyzwania i zagrożenia, jakie niesie ze sobą technologia, a także jej niewłaściwe użycie na szczeblu jednostki czy społeczeństwa. Jednym z głównych wyzwań w tym zakresie jest skłonienie wielkich firm technologicznych do przestrzegania wartości demokratycznych oraz standardów w zakresie poszanowania podstawowych praw oraz praworządności w sposobie wykorzystywania, opracowywania, a także gromadzenia danych osobowych, tego jak zapewniają swobodę wypowiedzi, a jednocześnie kontrolują ich treść. Jest to istotne szczególnie w kontekście europejskim, ponieważ są one uważane za podstawowe filary samej Unii. Stąd pojawia się pytanie dotyczące zarządzania. Jak UE radzi sobie z regulowaniem działalności gigantów technologicznych?

Podczas gdy amerykański model zarządzania pozostaje niezrównoważony na zderegulowanym neoliberalizmie gospodarczym, w którym prawa rynkowe często przeważają nad potrzebą ochrony prywatności, UE rozwija swoje własne ramy regulacyjne, które przedkładają prawa obywateli ponad prawa rynkowe[5]. W grudniu ubiegłego roku UE oparła swoje podejście na dialogu z firmami i surowej polityce dotyczącej danych, do której muszą stosować się giganci technologiczni. Również w grudniu Komisja Europejska ogłosiła nowe regulacje, które mają „zmusić firmy technologiczne do zmiany swoich praktyk”, a zapisane będą w dwóch dokumentach – akcie o usługach cyfrowych (Digital Services Act) oraz akcie o rynkach cyfrowych (Digital Markets Act)[6]. Istotnym aspektem tych regulacji jest to, że w dużej mierze będą one bazowały na prawach obywatelskich, gdyż będą miały na celu 1) wprowadzenie ograniczeń w zarządzaniu wykorzystaniem danych klientów przez Big Tech, 2) ochronę internautów poprzez zapewnienie im wolności słowa, a także 3) pociągnięcie firm technologicznych do odpowiedzialności za ich czyny[7]. Prawa te muszą jednak przejść jeszcze długi proces weryfikacji, aby mogły zostać przyjęte i wejść w życie.

Krok poczyniony przez UE w kierunku ściślejszego uregulowania firm z sektora Big Tech jest na tyle duży, że może zyskać znaczący wydźwięk na świecie. UE mogłaby przyjąć rolę lidera w regulowaniu gigantów technologicznych i ich działalności, promując podejście, w którym nadrzędne są prawa obywateli, a jednocześnie prawa przedsiębiorstw nie są lekceważone. Ma to istotne znaczenie, biorąc pod uwagę wartości wyznawane i promowane przez UE w regionie i poza nim. Odpowiedzialność, bezpieczeństwo i przejrzystość to wartości, które UE umieściła u podstaw tych przepisów celem, używając słów Margrethe Vestager, wprowadzenia „pewnego porządku w chaosie”[8]. Podstawową funkcją ww. aktów prawnych będzie minimalizowanie ryzyka związanego z rozpowszechnianiem nielegalnych treści i manipulowaniem treściami poprzez ocenę ryzyka przeprowadzaną przez same przedsiębiorstwa. Ponadto, dokumenty te umożliwiają europejskim organom regulacyjnym „żądanie od firm technologicznych informacji na temat tego, jak ich zespoły moderacyjne i algorytmy działają na dużą skalę”, a pod groźbą grzywien, firmy będą zmuszone do przestrzegania tych nowych praktyk instytucjonalnych[9]. Jak wspomniano wcześniej, prawa te muszą jeszcze przejść przez staranny i wieloetapowy proces weryfikacji, jednak, jeśli zostaną przyjęte i wejdą w życie, mogą zrewolucjonizować sposób, w jaki wielkie firmy technologiczne działają w ramach systemu demokratycznego, a ich wpływ może odbić się szerokim echem poza granicami Unii Europejskiej.

Przyjęcie ww. dokumentów stanowiłoby duży krok na szczeblu europejskim w kierunku uregulowania kwestii wykorzystania technologii i działalności wielkich firm technologicznych. Przyjęcie aktu o usługach cyfrowych oraz aktu o rynkach cyfrowych pozwoli UE uzyskać pozycję lidera w tej dziedzinie. W szczególności należy mieć nadzieję na to, że inne kraje demokratyczne, takie jak USA i Wielka Brytania, obecnie opracowujące strategie, których głównym celem jest regulacja rynków cyfrowych[10], pójdą drogą UE i sporządzą przepisy tak samo chroniące obywateli i ich prawa. W rezultacie, stworzenie kompleksowych regulacji obejmujących wiele aspektów mogłoby poprowadzić całą półkulę zachodnią w kierunku ustanowienia zharmonizowanej polityki w sposób, który zmniejszyłby ryzyko związane zarówno z technologiami nadzoru, jak i działalnością wielkich firm technologicznych na ich terytoriach. Nie stanie się tak jednak w rzeczywistości takiej jak chińska, gdzie rząd wykorzystuje gigantów technologicznych i narzędzia inwigilacji do sprawowania kontroli nad społeczeństwem, przy niemal nieistniejącym poszanowaniu praw człowieka.

Autorka: Ludovica Balducci

Ludovica ukończyła studia magisterskie z zakresu stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie w Groningen w Holandii, specjalizacja – bezpieczeństwo międzynarodowe. Jest asystentką ds. badań i analiz w Hellenic Foundation for European and Foreign Policy. Ludovica zdobywała doświadczenie zawodowe w Europejskim Centrum Studiów nad Bezpieczeństwem im. George’a C. Marshalla, w Międzyregionalnym Instytucie Narodów Zjednoczonych ds. Badań nad Przestępczością i Wymiarem Sprawiedliwości oraz w Instytucie Stosunków Międzynarodowych w Pradze. Jej badania poświęcone są polityce bezpieczeństwa i obrony UE, wojnie hybrydowej oraz współczesnym zagrożeniom bezpieczeństwa, stosunkom UE-NATO, a także zewnętrznym stosunkom UE. W Warsaw Institute Ludovica jest obecnie stażystką ds. analiz strategicznych.

 

Artykuł pierwotnie ukazał się na stronie think tanku Warsaw Institute.

[CZYTAJ TEN ARTYKUŁ]

*****

[1] Prague European Summit 2020, How Can Democracy Re-invent itself in the Digital Age?, Final Report

[2] Arjun Kharpal, Use of surveillance to fight coronavirus raises concerns about government power after pandemic ends, CNBC, Marzec 2020

[3] Amnesty International, How China use technology to combat COVID-19 and tighten its grip on citizens, Kwiecień 2020

[4] Janna Anderson, Lee Rainie, Concerns about democracy in the digital age, Pew Research Center, 2020

[5] Francesco Scolaro, Internet e social media: opportunità o minaccia per la democrazia?, 2019

[6] Billy Perrigo, How the EU’s Sweeping New Regulations Against Big Tech Could Have an Impact Beyond Europe, The Time

[7] Leo Kelion, EU reveals plan to regulate Big Tech, BBC, 2020

[8] Leo Kelion, EU reveals plan to regulate Big Tech, BBC, 2020

[9] Billy Perrigo, How the EU’s Sweeping New Regulations Against Big Tech Could Have an Impact Beyond Europe, The Time

[10] Leah Hylen, U.S. playing catch up in regulating Big Tech, Politico, 2020