Tak pisze w naprawdę świetnym i merytorycznym artykule Jacek Komuda, który ukazał się w świątecznym numerze Tygodnika "Do Rzeczy". Poniżej, pokrótce najważniejsze tezy artykułu.

Jacek Komuda od razu pisze: "Zdobycie Jerozolimy w 1099 r., w czasie pierwszej krucjaty, oznaczało otwarcie Europy na Wschód, przejęcie nowych rynków i dróg handlowych. Wyprawy krzyżowe, choć równie bezwzględne jak życie ówczesnych ludzi, sprawiły, że władcy i duchowni założonych w Ziemi Świętej państw zwanych Outremer (Zamorze) zaczęli przyswajać i przekazywać dalej naukę i kulturę Orientu". I to jest najważniejsze sedno całego artykułu.

Później autor szczegółowo skupia się na poszczególnych kwestiach takich jak nauka, gospodarka, architektura i inne. „Frankowie we wszystkich dziedzinach starali się poznać osiągnięcia nauki arabskiej [...]. Wiedza, którą zdobyli, była im potrzebna do przyszłej ekspansji. Za pośrednictwem Arabów, którzy byli tłumaczami i kontynuatorami klasyków greckich, Zachód mógł przejąć spuściznę po kulturze starożytnej. W medycynie, astronomii, chemii, geografii, matematyce, architekturze Frankowie czerpali z książek arabskich wiedzę, którą przyswoili, naśladowali, a potem prześcignęli” – pisze Amin Maalouf w książce „Wyprawy krzyżowe w oczach Arabów”. Pomimo że ostatecznie krucjaty zakończyły się klęską, Europa wyniosła z nich szereg korzyści, a wieki XII i XIII okazały się czasami niebywałego rozwoju kulturalnego".

Czy wiedzieliście, że etos rycerza europejskiego zaistniał dzięki krucjatom? "Krucjaty przyczyniły się do powstania w kulturze Zachodu etosu idealnego rycerza – walczącego za wiarę, dotrzymującego słowa i dbającego o swą cześć. Nikt nie rozgrzesza krzyżowców z mordów czy pogromów Żydów, jednak krucjaty nie były wyłącznie wyprawami okrutników i rabusiów. Ci, którzy na nie wyruszali, mieli pełną świadomość tego, jak małe są szanse na ich szczęśliwy powrót. Była to próba męskich, rycerskich charakterów, w czasie której przyjaźń ugruntowana była poświęceniem życia, a nie jak dziś znajomością z Facebooka, a słowo honoru bywało cenniejsze od złota. Przyjmując krzyż, rycerz wyrzekał się własnego życia, składał ofiarę miłości, bogactwa i rodziny. (…)

Komuda pisze, że zwłaszcza alchemia i nauka stały się najbardziej dochodowym towarem przywiezionym do Europy dzięki niezłomnym rycerzom. "Kontakty z Orientem i wyprawy krzyżowe przybliżyły nam wiele osiągnięć nauki arabskiej. Europejscy uczeni przejęli od nich system dziesiętny – zaadaptowany przez Arabów z Indii i upowszechniony przez Abu Abdullaha Muhammada Ibn Musa al-Chuwarizmiego, perskiego matematyka piszącego po arabsku, który zarazem uważany jest za ojca algebry. Od Arabów pochodzi także wiele pojęć matematycznych: zenit, nadir, azymut, algorytm, cyfra. Szkoły i ośrodki nauki w Jundishapurze w Persji, Damaszku i Bagdadzie wpływały na naukę europejską, a dzieła ich uczonych przetłumaczone na łacinę stały się podwalinami alchemii. Europejczycy przetłumaczyli i zapoznali się z pracami Dżabira Ibn Hajjana (znanego jako Geber), który pozostawił traktat „Summa Perfectionis”, gdzie m.in. opisał chlorek amonu. Ten na pół legendarny uczony jako pierwszy otrzymał kwas octowy, a jego pisma aż do XVII w. były uznawane za podstawowe podręczniki alchemii i wywarły wpływ na badania Alberta Magnusa w Europie. Innym arabskim uczonym, którego prace przyswoili sobie Europejczycy, był Al-Razi (Rhazes). On z kolei stworzył dzieło „Tajemnica Tajemnic” – podręcznik chemii praktycznej, w którym opisał sposoby uzyskiwania kwasu siarkowego, solnego i azotowego. Od Arabów Europejczycy nauczyli się także sztuki destylacji alkoholu". Co warte podkreślenia, Europejczycy potrafili rozwinąć osiągnięcia zapożyczone od Arabów, natomiast sami Arabowie zostali z tym co już poznali.

philo/Do Rzeczy