Tomasz Teluk: W moim domu, gdzie otrzymałem wiarę, Wielkanoc ograniczała się do wizyty w kościele w Wielką Sobotę na święcenie pokarmów, a potem do Mszy na Rezurekcję lub późniejszą. Gdy po raz pierwszy, za sprawą mojej żony, w pełni uczestniczyłem w misterium Wielkiego Tygodnia, było to dla mnie wstrząsające i niezapomniane przeżycie. Jak powinniśmy przeżywać Paschę, co to wydarzenie zmienia z perspektywy chrześcijanina?

Br. Jacek Waligóra: Pascha jest początkiem całego życia chrześcijańskiego. Z tej tajemnicy, z której tryska źródło chrzcielne, narodziliśmy się. Z tajemnicy chrztu świętego, która jest owocem Misterium Paschalnego, czerpiemy jako chrześcijanie całą siłę i dynamikę. Tajemnica Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa czyni nasze życie nowym. To nas odróżnia od świata. Owoce życia chrześcijańskiego rodzą się właśnie z Paschy. Tych owoców nie można „wyhodować” samodzielnie, nie będąc zanurzonym w Chrystusie jako źródle chrzcielnym. Najpiękniejszym spośród nich jest owoc bezinteresownej miłości, która uzdalnia do daru z siebie aż do końca.

TT: Czy nie jest tak, że w naszej rodzimej mentalności, uwypuklamy niejako wielkopiątkową Mękę, która przykrywa nam eksplozję radości Zmartwychwstania? Może tak, jak apostołowie, którzy nie rozumieli co się rzeczywiście wydarzyło i zostali z tą śmiercią do czasu, gdy Duch Święty objawił im moc zmartwychwstania?

JW: Po części to zrozumiałe, bo Wielki Piątek to bardzo mocne wydarzenie. Można powiedzieć, że jest ono, bardzo „wyraziste” nawet dla tzw. „letnich katolików”, którzy bardzo poważnie traktują chociażby post ścisły w tym dniu. Wiele osób zatrzymuje się wówczas, by adorować Krzyż Pański, w jakiś sposób uczcić Ukrzyżowanego. Wydaje mi się, że rzeczywiście łatwiej wejść w te tajemnice Misterium Paschalnego bardziej związane z człowieczeństwem Chrystusa. Dokładnie jak u św. Franciszka, który głównie szukał i spotykał Chrystusa w tajemnicach Jego człowieczeństwa, w narodzeniu i śmierci, w betlejemskim żłóbku i na krzyżu, bo po ludzku wydaje się to dla nas najbardziej zrozumiałe. A zmartwychwstanie już wymyka się jakoś naszemu rozumowi, dlatego być może traktujemy je nazbyt powierzchownie. Nierzadko nie potrafimy uchwycić związku pomiędzy zmartwychwstaniem a naszym zwykłym, codziennym życiem. A ten związek przecież istnieje. Właśnie to odróżnia nas chrześcijan od niewierzących. Chrześcijanie to przecież, jak głosi tytuł znanej książki kardynała Tagle „Ludzie Wielkiej Nocy”.

TT: Sobór Watykański II ponownie odkrył Paschę Jezusa Chrystusa jako centralne wydarzenie chrześcijaństwa i roku liturgicznego, przypominając niejako, że chrześcijanin żyje od Paschy do Paschy. Tymczasem żyjemy od pierwszego do pierwszego, od meczu do meczu, od wakacji do wakacji. Czy zatraciliśmy umiejętność świętowania Chrystusowego Zmartwychwstania i życia w rzeczywistości odkupionej?

JW: Rzeczywiście, będąc zanurzeni w doczesności, naszą wiarę często przeżywamy jedynie w pewnych przebłyskach, incydentalnie. Nie potrafimy nawet świętować niedzieli stanowiącej swoistą „paschę tygodnia”. Tym bardziej Wielkanoc zdecydowanie zbyt mało odciska się na naszym życiu codziennym. Przyczyna pewnie leży tym, że nie dostrzegamy związku między tym radosnym wydarzeniem, które miało miejsce ok. 2 tys. lat temu, a teraźniejszością. Jest zdecydowanie zbyt mało tej paschalnej radości w naszych sercach.

TT: Podczas nocy żydowskiego Pesach wyznawcy judaizmu zostawiają otwarte drzwi w oczekiwaniu na Mesjasza. My także spodziewamy się tej nocy przyjścia Chrystusa triumfującego w chwale. Czy oczekujemy na tego samego Zbawiciela?

JW: Myślę, że tak, ale w tym sensie, że będzie to Mesjasz, który sprawi, że w całej pełni staniemy się dziećmi Bożymi. Oczekujemy, że Ten, który przyjdzie podaruje nam nową naturę, dzięki której będziemy zdolni do tego, aby wypełnić Prawo Miłości, które jest centrum zarówno dla judaizmu, jak i dla chrześcijaństwa. Po prostu miłość odciśnie się na wieki w naszych sercach. Prawo miłości zajaśnieje jako spełnione w naszym życiu. Proroctwa i obietnice Starego Testamentu, jak chociażby to z księgi proroka Ezechiela zapowiadające ten dar nowego serca pełnego miłości stanie się rzeczywistością. Wówczas będziemy zdolni naprawdę kochać, nawet tych, którzy dzisiaj jawią się jako nasi wrogowie. Ten cud moralny, uzdalniający do pełnienia uczynków życia wiecznego, może dokonać się tylko mocą Chrystusa zmartwychwstałego.

TT: Jak dobrze więc przeżyć Paschę, aby tę radość Zmartwychwstania zatrzymać jak najdłużej? Może być to trudne, skoro to wydarzenie zagłuszyliśmy zwykłym konsumpcjonizmem. Nie udawajmy, w pewnej mierze katolicy spędzają dziś Wielkanoc podobnie jak poganie, sprowadzając ją do obfitego stołu.

JW: Świat współczesny poprzez reklamę w sposób bardzo agresywny komercjalizuje Wielki Post i okres przedświąteczny, zachęcając nas chociażby do niekończących się zakupów, do przygotowań na gruncie materialnym, aby w rzeczywistości niweczyć całe piękno i bogactwo tego czasu. Święta paschalne nie są konsumpcją. Dla nas są one spotkaniem ze Zmartwychwstałym we wspólnocie Kościoła, w kręgu rodziny i najbliższych. A nam nierzadko się wydaje, że dobre święta, to wypełniona po brzegi lodówka i barek. I chociaż jakoś podskórnie to wyczuwamy, że coś z tym przygotowaniem jest nie tak, jednak co roku dajemy się wciągnąć w wir zakupów. Potem, może nawet 1/3 tego jedzenia ląduje w śmietniku, a my pozostajemy z jakąś frustracją, bo czujemy, że coś przeszło „bokiem”, coś istotnego, ważnego. W ten sposób umyka nam to co najistotniejsze. Paschę, która jest tym wydarzeniem dla nas, można przespać, przegapić, po prostu zmarnować... Konsumpcjonizm zagłusza to, co dokonuje się w cichości i w ukryciu, w naszym wnętrzu. To jest przecież ta jedyna noc, podczas której powinniśmy czuwać. Tak było od zarania chrześcijaństwa. Podczas tej nocy Pan przechodził i wyprowadzał nas ze śmierci do życia. Pan przychodził w Słowie Bożym, w sakramentach, modlitwach, śpiewach, w doświadczeniu wspólnoty. My też jesteśmy zaproszeni do tego samego, do odkrywania i wydobywania skarbu tej nocy, a potem do ogłaszania Dobrej Nowiny wszystkim ludziom, szczególnie tym oddalonym od Boga. Wówczas przedłużymy swoją radość i nie zmarnujemy tego szczególnego czasu, który daje nam Kościół. Nasza Pascha zaczyna się od chrztu świętego i jesteśmy zaproszeni, aby radować się nią nieustannie.

TT: Czy możemy zatrzymać tę radość ze zmartwychwstania wyłącznie dla siebie?

JW: Popatrzmy na apostołów. Oni doświadczyli cudownej przemiany jako owocu Paschy, gdy narodził się w nich nowy człowiek, wolny od lęku. To Duch Zmartwychwstałego doprowadził do tego, że z zalęknionych biedaczków zrodzili się potężni ewangelizatorzy, apostołowie, którzy wyszli, aby głosić Chrystusa Zmartwychwstałego, który zwyciężył grzech i śmierć. My, podobnie jak oni, też mamy się stać tego świadkami.

TT: Bóg zapłać za tę rozmowę.

Br. Jacek Waligóra, urodzony w roku 1965 w Kościanie (diecezja poznańska). W roku 1985 wstąpił do Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów w Krakowie śluby wieczyste złożył w roku 1991, święcenia kapłańskie przyjął w roku 1992.

Przez 3 lata posługiwał w Austrii, następnie pełnił posługę wychowawcy i rektora Wyższego Seminarium Duchownego Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów w Krakowie. W sumie przez 4 kadencje był ministrem prowincjalnym krakowskiej prowincji kapucynów. Obecnie pełni posługę duszpasterską w Parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Bytomiu, będąc zaangażowany w formacje wielu wspólnot.