Ewangelia według św. Mateusza, I 29-39

Zaraz po wyjściu z synagogi przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. On podszedł do niej i podniósł ją ująwszy za rękę, gorączka ją opuściła. A ona im usługiwała. Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto było zebrane u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ wiedziały, kim On jest. Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. Pospieszył za Nim Szymon z towarzyszami, a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: «Wszyscy Cię szukają». Lecz On rzekł do nich: «Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo na to wyszedłem». I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy.

 

***

Drodzy bracia i siostry!

Dzisiejsza Ewangelia (por. Mk 1, 29-39) — będąca kolejnym urywkiem rozdziału czytanego w zeszłą niedzielę — ukazuje Jezusa, który po wyjściu z synagogi w Kafarnaum, gdzie nauczał w szabat, uzdrawia wielu chorych, poczynając od teściowej Szymona. Gdy przyszedł do jej domu i zobaczył, że leży w łóżku w gorączce, natychmiast wziął ją za rękę, uzdrowił i pomógł jej wstać. Po zachodzie słońca uzdrowił wiele osób dotkniętych różnymi chorobami. Uzdrawianie chorych stanowiło pokaźną część publicznej działalności Chrystusa i nadal skłania nas do refleksji nad sensem i wartością choroby w każdej sytuacji, w jakiej może się znaleźć istota ludzka. Sposobnością do tego jest także Światowy Dzień Chorego, który będziemy obchodzić w najbliższą środę, 11 lutego, w liturgiczne wspomnienie Najświętszej Maryi Panny z Lourdes.

Chociaż choroba należy do doświadczeń człowieka, nie potrafimy się do niej przyzwyczaić, nie tylko dlatego, że niekiedy bywa bardzo uciążliwa i poważna, lecz głównie dlatego, że jesteśmy stworzeni do życia, do pełni życia. Nasz «wewnętrzny instynkt» słusznie skłania nas do postrzegania Boga jako pełni życia, a wręcz jako wiecznego i doskonałego Życia. Kiedy dotyka nas cierpienie, a nasze modlitwy zdają się nie odnosić skutku, budzą się w nas wątpliwości i z lękiem zapytujemy: jaka jest wola Boża? I na to właśnie pytanie znajdujemy odpowiedź w Ewangelii. Na przykład w dzisiejszym fragmencie czytamy, że Jezus «uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił» (Mk 1, 34); w innym miejscu, w Ewangelii św. Mateusza, napisane jest, że «obchodził Jezus całą Galileę, nauczając w tamtejszych synagogach, głosząc Ewangelię o królestwie i lecząc wszelkie choroby i wszelkie słabości wśród ludu» (4, 23). Jezus nie zostawia wątpliwości: Bóg — którego oblicze On sam nam objawił — jest Bogiem życia, który nas wyzwala z wszelkiego zła. Znakami tej Jego potęgi miłości są dokonywane przez Niego uzdrowienia: pokazuje w ten sposób, że Królestwo Boże jest blisko, przywracając mężczyznom i kobietom ich integralność duchowo-cielesną. Mówię, że owe uzdrowienia są znakami: ich sens nie wyczerpuje się w samym fakcie, lecz kierują one ku przesłaniu Chrystusa, prowadzą nas do Boga i pozwalają zrozumieć, że prawdziwą i najpoważniejszą chorobą człowieka jest nieobecność Boga, źródła prawdy i miłości. I tylko pojednanie z Bogiem może nam dać prawdziwe uzdrowienie, prawdziwe życie, bo życie bez miłości i bez prawdy nie byłoby życiem. Królestwo Boże to właśnie obecność prawdy i miłości, i tym jest uzdrowienie w głębi naszego jestestwa. Rozumiemy zatem, dlaczego Jego nauczaniu towarzyszą zawsze uzdrowienia: tworzą one jedno przesłanie nadziei i zbawienia.

Za sprawą Ducha Świętego dzieło Jezusa trwa w misji Kościoła. Za pośrednictwem sakramentów Chrystus daje udział w swoim życiu rzeszom braci i sióstr, a licznych chorych uzdrawia i pociesza poprzez rozmaite dzieła opieki zdrowotnej, które wspólnoty chrześcijańskie wspierają z braterską miłością, ukazując prawdziwe oblicze Boga, Jego miłość. To prawda, jakże liczni chrześcijanie — kapłani, zakonnicy i świeccy — we wszystkich częściach świata użyczali i dalej użyczają swoich rąk, oczu i serc Chrystusowi, prawdziwemu lekarzowi ciał i dusz! Módlmy się za wszystkich chorych, zwłaszcza tych w najpoważniejszym stanie, którzy w żaden sposób nie mogą sami o siebie zadbać i są całkowicie zdani na opiekę innych: oby każdy z nich mógł w troskliwości osób, które się nimi zajmują, doświadczyć potęgi miłości Boga i bogactwa Jego zbawczej łaski. Maryjo, Uzdrowienie Chorych, módl się za nami!

Benedykt XVI

8 II 2009