Wydalenie przez Rosję czterech naszych dyplomatów nie powinno nikogo bulwersować, bo jest to po prostu jedna z procedur dyplomatycznych, jakie można stosować w takich przypadkach. Jest to tzw. symetryczna odpowiedź – myśmy wydalili czterech ich dyplomatów, to i oni wydalili czterech naszych dyplomatów. Zgodnie ze zwyczajem dyplomatycznym, strona rosyjska nie musi naszym dyplomatom udowadniać jakiejkolwiek działalności szpiegowskiej. Po prostu ma prawo do symetrycznej odpowiedzi – może wskazać czterech dowolnych. W najbliższym czasie możemy się spodziewać wydalenia jeszcze któregoś z naszych dziennikarzy, bo oprócz dyplomatów, wydaliliśmy też jednego dziennikarza. Rosjanie takich rzeczy nie darują.

Jedyne pytanie, jakie warto sobie zadać brzmi: dlaczego tak długo czekaliśmy na tę rosyjską odpowiedź? Zazwyczaj takie sprawy rozwiązuje się znacznie szybciej, odbywa się to w przeciągu tygodnia, a tutaj trwało to cały miesiąc. Ciekawe, jakie pertraktacje były prowadzone?

Z punktu wiedzenia zwyczaju dyplomatycznego, my nie mamy tu nic więcej do powiedzenia. Minister Schetyna słusznie zatem ogłosił zakończenie sprawy. Pytanie jednak, czy działania polskich władz są wystarczające, aby rozbić siatki rosyjskich szpiegów w Polsce? Co do tego mam ogromne wątpliwości, porównując skuteczność działań naszych i zachodnich służb. Przez kraje zachodnie w przeciągu ostatnich lat przetoczyła się bowiem dosłownie fala wyłapywania tych szpiegów. Zastanawiam się więc, czy aby na pewno polskie władze chcą wyłapywać rosyjskich szpiegów w Polsce?

Rozm. ed