- Mamy już informacje od ludzi Donalda Trumpa, że będą prosić o ponowne przeliczenie głosów w problematycznych stanach, w których Biden miał niewielką przewagę, np. Wisconsin, Georgii, Arizonie – tam wszędzie ta przewaga wynosi poniżej 1 proc. głosów. Prawo w tych stanach zezwala na ponowne liczenie głosów – mówi w wywiadzie dla portalu wpolityce.pl Tomasz Winiarski, amerykanista, dziennikarz tygodnika „Niedziela”.

Odnosząc się do możliwych skutków liczenia głosów na korzyść obecnego prezydenta Donalda Trumpa ocenia:

- Stwierdziłbym, że nie ma zbyt dużych szans, że wynik wyborczy się zmieni, aczkolwiek jak najbardziej trzeba ten proces monitorować i poczekać z ogłaszaniem oficjalnych wyników do czasu, aż skończy się ponowne przeliczanie głosów, ponieważ matematyczne szanse Donalda Trumpa wciąż są. Należy zostać profesjonalistą i mówić słuchaczom czy widzom, że cały czas jest piłka w grze, a póki piłka w grze, to wszystko może się zdarzy.

W poniedziałek prawnicy Donalda Trumpa rozpoczęli składanie pozwów w związku z licznymi nadużyciami prawa wyborczego oraz ewidentnymi oszustwami, jakie miały miejsce w czasie wyborów prezydenckich w USA. Chodzi także o fakt błędu w oprogramowaniu do maszyn zliczających głosy, które głosy oddane na Donalda Trumpa przerzucały do puli Joe Bidena. W jednym hrabstwie w stanie Georgia było to nawet 6000 głosów. Podobne maszyny liczące są także używane w innych stanach, więc zasięg może być - i zapewne jest - dużo szerszy, co do nieprawidłowości, które wygryto w Georgii. 

Największe amerykańskie media już ogłosiły zwycięstwo kandydata Demokratów, ale jak się okazuje, proces wyborczy jeszcze nie został zakończony i potrwa co najmniej kilka tygodni.

Amerykanista zwraca także uwagę na fakt, że wybory bardzo poważnie utrudniała pandemia koronawirusa, przez co wielu Amerykanów wybrało drogę korespondencyjną głosownia i tu – na co zwraca uwagę sztab Trumpa oraz jego prawnicy – pojawiła się duża możliwość nadużyć, a nawet oszustw.

Winiarki zauważa także:

- W programie telewizji Fox News Seana Hannity wspomniany senator Lindsey Graham mówił, że w stanach, w których pojawiają się poważne podejrzenia, że doszło do nieprawidłowości, przypisani do tych stanów elektorzy, mogą pod wpływem wątpliwości zagłosować inaczej, niż wskazują wyniki z tego stanu.

Dodaje też:

- Niektóre amerykańskie stany zabraniają elektorom głosować inaczej niż zdecydował suweren w danym stanie, jednak do tej pory jest duża liczba stanów, które przewidują za to śmieszne kary – rzędu 1000 dolarów – albo w ogóle nie przewidują żadnych kar.

Na wyniki oficjalne wyborów należy więc poczekać jeszcze co najmniej kilka tygodni.

 

mp/wpolityce.pl