Od września 1855 roku Mickiewicz przebywał w tureckim Konstantynopolu (obecnie Stambuł), dokąd wyjechał w celu utworzenia polskich oddziałów mających walczyć z Rosją w czasie wojny krymskiej.

Przyjaciele Mickiewicza, a zarazem świadkowie ostatnich chwil Henryk Służalski i Armand Lévy,  podkreślali, że zmarł nagle, niczym rażony piorunem. „Nie była to choroba, ale piorun” - pisał Służalski do ks. Adama Czartoryskiego. Nagłe odejście polskiego wieszcza wstrząsnęło polską emigracją. 

Poeta w chwili śmierci nie był sędziwym starcem - miał 57 lat i cieszył się dobrym zdrowiem.  „Wprawdzie zdrów jestem, tylko czuję się wstrząśniony i strudzony” – pisał w maju 1855 roku w liście do Konstancji Łubieńskiej-Wodpolowej.

„Strudzenie” Mickiewicza wynikało m.in. z faktu, że dwa miesiące wcześniej głęboko przeżył śmierć żony, spowodowaną nagłą chorobą. Niewiele jadł, musiał być osłabiony fizycznie częstymi podróżami. Relacje mówią też o poważnych dolegliwościach żołądkowych wieszcza.

Jak wyglądał ostatni dzień Mickiewicza?

Jak pisze Jarosław Marek Rymkiewicz, autor książki „Głowa owinięta koszulą”, ranek 26 listopada 1855 roku Mickiewicz zaczął od wypicia herbaty. „Najprawdopodobniej wcześniej miał wymioty; uwagę świadka – płk. Emila Bednarczyka – który odwiedził o poranku poetę, przykuła świeżo umyta podłoga. Według relacji Służalskiego, około południa poeta posilił się kawałkiem chleba i wypił herbatę. Minęła godzina, a stan Mickiewicza wyraźnie się pogorszył. Ponoć widziano jak oburącz trzymał się futryny drzwi, aby nie upaść na podłogę. Później pojawiły się konwulsje. 
Po południu do Mickiewicza wezwano lekarza, ale zabiegi medyczne nie pomogły cierpiącemu. Przybyły następnie ksiądz udzielił umierającemu ostatniego namaszczenia. Zanim poeta umarł - ok. 21 wieczorem - zwrócił się do płk. Bednarczyka: – Powiedz tylko dzieciom, niech się kochają. Zawsze” - cytuje Natemat.pl.

Z przedstawionej wersji wydarzeń wynika, że pogorszenie się stanu zdrowia Mickiewicza nastąpiło nagle i niespodziewanie.

Czy komuś zależało na śmierci wieszcza? „Mickiewicz chciał wziąć udział w wojnie krymskiej i w tym celu zamierzał zorganizować m.in. legion żydowski, co nie do końca podobało się części środowisk emigracyjnych. Za głównego przeciwnika poety uchodził gen. Władysław Zamoyski. Pojawiły się także pomówienia o to, że za nagłą śmierć poety odpowiadali sami Żydzi. Inni wskazywali na agentów carskiej ochrany, a wiadomo, że Rosjanie byli od 1853 roku w stanie wojny z Turcją, której zamierzał pomóc zbrojnie Mickiewicz” - czytamy w tekście Waldemara Kowalskiego.

Natychmiast pojawiły się pogłoski o spisku na życie wieszcza. Podejrzewano np., że chorego otruto arszenikiem - niewyczuwalnym w napojach i potrawach. Objawy zatrucia arszenikiem są podobne do przebiegu cholery, a tę właśnie chorobę podawano wcześniej jako najbardziej prawdopodobną przyczynę zgonu autora „Dziadów”. Jednak jesienią 1855 roku w Konstantynolu nie stwierdzono żadnej epidemii cholery.

„Czy to była cholera? Kto to wiedzieć może na pewno. Nie było śladu sczernienia na twarzy, co, jak mówią, bywa w podobnych wypadkach, ani po śmierci, ni przedtem. Żadnej zmiany oddechu, nawet podczas konania. Ni znaku rozkładu nawet po upływie 24 godzin. Jeden z lekarzy oświadczył na półtorej godziny przed śmiercią, że zupełnie nie ma cholery. Inny do końca twierdził, że to nie jest cholera” - mówił Armand Lévy.

Jako oficjalną przyczynę śmierci wieszcza lekarz Jan Gembicki  (który sam obawiał się  posądzenia o otrucie Mickiewicza) podał w akcie zgonu wylew krwi do mózgu. Możliwe jednak, że napisał tak   aby umożliwić transport zmarłego poety do Francji. Gdyby wpisał w dokumencie „cholerę”, byłoby to niemożliwe.

All/Natemat.pl