Niedostosowanie się do tych zasad miałoby być naruszeniem „Ustawy o usługach cyfrowych” (Digital Services Act) – „przełomowego prawa, które wyznacza globalne standardy tego, jak Big Tech musi nadzorować treści w Internecie”. To z kolei oznaczałoby zakazanie Twittera w Europie albo grzywnę w wysokości 6 proc. globalnego obrotu.

Według dobrze poinformowanych źródeł Elon Musk miał przyznać, że uważa „Ustawę o usługach cyfrowych” za „bardzo rozsądną”, a po jej przeczytaniu uznał, że powinna ona „być zastosowana wszędzie na całym świecie”.

Ashley Sadler z „Life Site News” zwraca uwagę, że „rzekoma reakcja Muska nie wydaje się iść w parze z jawnym zaangażowaniem właściciela Twittera w walkę o wolność słowa na platformie”. Miliarder nieustannie krytykuje naruszanie wolności wypowiedzi, obiecując przywrócenie przejrzystości, jeśli chodzi o politykę Twittera. Krytykował też cenzorowanie konserwatystów i ingerowanie w wybory. Po pogłoskach o tym, że Apple zagroził usunięciem Twittera ze swoich urządzeń, Musk zadeklarował stworzenie swoich własnych smartfonów.

Z drugiej strony Musk wyjaśniał również, że jego celem nie jest łamanie obowiązującego prawa. A ze strony konserwatystów był ostatnio krytykowany za spotkanie z organizacjami o charakterze lewicowym, by porozmawiać o zwalczaniu nienawiści i napastowania w sieci.