Mariusz Paszko, portal Fronda.pl: Jak ocenia Pan spotkania z mieszkańcami Radomia?

Robert Bąkiewicz, kandydat na posła z listy Prawa i Sprawiedliwości: Tych spotkań było bardzo wiele. To nie sam Radom, ale cały okręg radomski. Bardzo dużo ciekawych rozmów, które dotyczą lokalnych problemów, w tym także problemów rolników z tego regionu, m.in. dotyczących produkcji papryki. Z jednym z takich producentów miałem długą rozmowę. Często pojawia się także problem dotyczący infrastruktury np. dla dzieci. Takiej infrastruktury brakuje. Pewne inwestycje są prowadzone w sposób nieprzemyślany.

Tworzę pewną „emocję” tu w Radomiu. Z jednej strony jest sympatia i prośby o wspólne zdjęcia, z drugiej strony tworzy się także grupa bardzo niechętna, przestraszona wyobrażeniami, który są spreparowane przez media liberalno-lewicowe i niektórych polityków. Sytuacja mojego „starcia” z posłem KO Konradem Frysztakiem też na pewno polaryzuje opinię publiczną. Frysztak jest w mojej opinii dość infantylnym politykiem. Metody, które stosuje są bardzo przewidywalne. Wydaje mi się, że większość radomian nie daje się łapać na te tanie chwyty i pomówienia. Człowiek ten nie ma szerszej koncepcji na to, jak w polityce zaistnieć. On po prostu do polityki chce pójść i siedzieć w ławie poselskiej. Nic więcej. Jest na pewno człowiekiem agresywnym i o dużym ego.

W tym starciu, które dotyczy nas dwóch, ja pokazuję, że pewne zarzucane mi tendencje są zupełnie nieprawdziwe, są wykreowane i nieszczere. Ta sytuacja pokazuje również, że Frysztak nie ma żadnego pomysłu na swoją kampanię.

Jaki ma Pan program dla Radomia?

Nie oszukuję mieszkańców mówiąc, że znam całą problematykę Radomia, Kozienic, Warki, Przysuchy i innych miejscowości. Wsłuchuję się w ich głos i sukcesywnie poznaję ich problemy. Podchodzę do tej kwestii również tak, że są to wybory parlamentarne, czyli ogólnopolskie. Idziemy do parlamentu i będziemy decydowali o kwestiach dotyczących wszystkich Polaków. Mój podstawowy cel to bezpieczeństwo. Problem ten często pojawia się w rozmowach z mieszkańcami w kontekście wojny na Ukrainie oraz w kontekście bardzo agresywnej polityki niemieckiej. Moje cele to także rozwój lotniska w Baranowie oraz infrastruktury wojskowej. Chcę wprowadzić projekt ustawy zakładającej dużo większe sankcje za obrazę polskiego munduru. Chciałbym, jako czynny polityk, uczestniczyć w akcji „Murem za polskim mundurem”. Obecnie uczestniczę w tej akcji społecznie. Nie może być tak, że politycy wypowiadają się w sposób haniebny o polskich żołnierzach, Straży Granicznej, czy nawet policji. Polskie służby muszą być w ramach systemu prawnego chronione. Nie można pozwolić sobie na takie wycieczki, które osłabiają państwo polskie.

Będę również podejmował tematy dotyczące kwestii obyczajowych. Tej rewolucji marksistowskiej i antykulturowej, która przetacza się przez zachodnią Europę. Frysztak i Witkowski, jako prezydent Radomia, starają się to zaszczepiać na gruncie samego Radomia. W innych powiatach również takie sytuacje mają miejsce. Tendencje w kręgach liberalno-lewicowych są takie, by Polskę i Polaków wynaradawiać, odbierać im tożsamość obyczajową i kulturową. Będę w tej walce bezwzględny. Będę walczył o prawo nauczania dzieci w duchu chrześcijańskim i polskim. Polska jest zbudowana na fundamencie chrześcijańskim i dekalogu.

Mogę złożyć też deklarację, że jeśli zostanę wybrany z terenu Ziemi Radomskiej, to ten okręg będzie dla mnie priorytetem. Będę jeszcze bardziej wdrażał się w tematy, które dotyczą mieszkańców, ale także skupiał się na rzeczach zasadniczych i ważnych. Nie może być tak, że parlamentarzysta będzie zastanawiał się, czy na ulicy wybudować ławeczkę, czy ścieżkę rowerową – to sprawy władz lokalnych. Będę na pewno bronił kwestii infrastrukturalnych oraz obowiązującego prawa i ochrony starego porządku rzeczy i tradycyjnych wartości.

Jak radzi Pan sobie z hejtem wśród PO?

Podlegam temu atakowi od kilku lat. Zaczęło się to co najmniej w 2018 roku, a nasiliło bardzo mocno w 2020 roku, kiedy broniliśmy Kościołów. Teraz wraca to ze zdwojoną siłą. Radzę sobie z tym bardzo dobrze.

Uważam, że tego typu działania pokazują, że strona lewicowo-liberalna traktuje mnie jako zagrożenie. Jestem człowiekiem, na którego nie ma haków i jestem zdeterminowany w działaniu. Jestem dobrym organizatorem. Jestem z ludu tj. utożsamiam się z problemami zwykłego człowieka. Nie afirmuję swojej pozycji, kosztem społeczeństwa. Jestem po prostu Polakiem. Nie mam w sobie genu pychy i próżności, która odrzuca ludzi. Jestem osobą głęboko wierzącą, a tradycyjne wartości są dla mnie niezmiernie ważne. Staram się realizować to, co mówię, bo tego wymaga ode mnie wiara. Myślę, że z tej przyczyny jestem bezwzględnie atakowany.

Dla ludzi o poglądach prawicowych i konserwatywnych z kolei powinna być to gwarancja, że skoro takiego Bąkiewicza publicznie się atakuje, stara się stworzyć z niego „demona społecznego” i go społecznie odizolować to jest to człowiek o czystych intencjach.

Nawiązując do Pana starcia z posłem Frysztakiem z KO na antenie telewizji Polsat, czy dla sfinansowania dwóch trybun na stadionie w Radomiu warto tracić własną suwerenność? Czy tak postawa niektórych polityków opozycji to nie jest taka już wyuczona bezradność?

Politycy opozycji są tolerancyjni jak pałka milicyjna w 1976 roku tłukąca radomskich robotników. Podobną tolerancję ma wspomniany poseł Frysztak. On nie może zgodzić się z pewnymi opiniami. Chciałby zamknąć nam usta, ale nie może tego zrobić. Polska jest krajem demokratycznym, jednym z jego elementów jest wolność słowa i opinii. Ja swoją sformułowałem na podstawie innych wypowiedzi Frysztaka. Mówił on o tym, że żadne pieniądze z UE nie śmierdzą, nawet gdy są one narzędziem nacisku i szantażu politycznego wymuszającego ograniczenie polskiej suwerenności.

Słowa, która wypowiedziałem w programie na antenie telewizji Polsat to opinia i rodzaj przenośni. Jako przeciętny zupełnie poseł, nie ma takich kompetencji, by sprzedać polską suwerenność. Jest zwykłym politykiem PO, który na siłę chce się boksować z Bąkiewiczem, bo nie ma innej koncepcji prowadzenia kampanii wyborczej.

Na spotkania kandydatów PiSu przychodzą ostatnio politycy KO. Czy w Pana opinii są oni w stanie budować swój kapitał polityczny tylko na kampanii negatywnej?

Politycy KO podczepiają się pod PiS. Frysztak też nie rozmawia ze mną w sposób merytoryczny. Rzuca opinie, po czym ucieka. W ten sposób wyhodowano rzesze wyborców, którzy nie rozumieją rzeczywistości politycznej w Polsce. Następnie jest to wykorzystywane w kampanii negatywnej, aby Polaków stawiać przeciwko Polakom. Robią to też takie osoby, jak Donald Tusk czy Rafał Trzaskowski.

Kojarzy się to z koncepcją „PiS, PO – jedno zło”, a więc próbować zrównać mierne wartości reprezentowane przez polityków Platformy Obywatelskiej z prawdziwymi wartościami prezentowanymi przez Prawo i Sprawiedliwość.

PiS PO jedno zło” to z kolei hasło Konfederacji. Mam w Konfederacji wielu kolegów ideowo związanych ze mną. Nie potrafiłem się z tym hasłem nigdy pogodzić, bo nie jest prawdziwe.

To hasło wyrządza Polsce wielkie szkody. Nasz kraj znajduje się w przełomowym okresie. Trzeba zdać sobie z tego sprawę. W najbliższych latach będą decydowały się losy na kilkadziesiąt lat do przodu, gdzie my, jako Polska i Polacy się znajdziemy. Możliwe, że będzie to także decyzja na dziesiątki a nawet setki lat: albo będziemy państwem niepodległym, suwerennym, wolnym, zasobnym bogactwem własnych obywateli albo będziemy państwem podporządkowanym interesom rosyjskim, niemieckim będziemy drenowani z tego, co u nas najlepsze, czyli z najlepszych ludzi i bogactw, będziemy wsparciem dla Niemiec i dla Rosji.

15 października to jest bitwa o Polskę. To nie są to słowa przesadzone. Ta decyzja będzie miała daleko idące konsekwencje w życiu każdego z nas. Wyborcy szeroko rozumianej prawicy powinni stanąć przed lustrem i zadać sobie pytanie: czy ja dokonuję moich wyborów, patrząc szeroko i perspektywicznie na zagrożenia i szansy, które się przed nami pojawiają, czy działam emocjonalnie i będę dokonywał wyborów, które mogą nas kosztować utratę suwerenności, a nawet niepodległości, w sytuacji dużego zubożenia Polski i Polaków.

Dlaczego kandyduje Pan z list Prawa i Sprawiedliwości i Suwerennej Polski?

Uważam, że Suwerenna Polska oraz Prawo i Sprawiedliwość są obecnie partiami o poglądach najbardziej zbliżonych do poglądów narodowych. To ta formacja bez ogródek mówi o obronie wartości narodowych. To ona prowadzi politykę narodową. Nie opiera się tylko na nic nie wnoszących kwestiach dających poparcie polityczne, tak jak robi to Konfederacja. SP i PiS mówią o tym, że Polak powinien być gospodarzem we własnym kraju. Mówią to faktycznie i realnie. Mówią, że nie powinno się wyprzedawać polskiego majątku narodowego. Konfederacja mówi z kolei, że trzeba sprywatyzować wszystko. Mieliśmy już w latach 90 taką prywatyzację, która doprowadziła do zubożenia ogromnej części naszego społeczeństwa, do likwidacji wielu spółek i firm. SP i PiS mówią wreszcie, że trzeba polską armię wzmacniać. Konfederacja nie widzi natomiast zalet z obowiązku wprowadzenia zasadniczej służby wojskowej, która jest w mojej opinii czymś absolutnie koniecznym. Konfederacja opowiada swoim odbiorcom głodne kawałki, że każdy będzie miał własny samochód, własny grill etc. „Ci, którzy są biedni, mają być jeszcze biedniejsi, a ci którzy są bogaci niech się bogacą”. Słyszałem niedawno słowa Sławomira Mentzena, który mówił o ludziach, którym w Polsce się nie powiodło, że to są „darmozjady”. Jest to koncepcja zupełnie mi obca, odległa od chrześcijańskiego spojrzenia na człowieka. To nie jest tak, że ja popieram działania na rzecz tych, którzy nie pracują albo są cwaniaczkami i chcą żyć na garnuszku innych. Przecież jednak otoczenie społeczne jest bardziej skomplikowane, życie ludzkie także. Pewnym ludziom nie udało się z różnych powodów. Nie tylko dlatego, że nie chcieli pracować. My powinniśmy myśleć o tym, aby się wszyscy bogacili, aby tych słabszych podciągnąć do góry i im pomagać. Jeśli to ma być takie państwo, które zostawi żebraków na ulicy, nie wyciągnie do nich ręki, jeśli to ma być państwo, które mówi, że leczyć mają się tylko ci zdrowi i bogaci, a biednym jak nie starczy to „niech umierają pod płotem” – to ja nie mogę się zgodzić z takimi poglądami. To jest sprzeczne z ideami narodowymi. Narodowcy patrzą na naród, jak na pewną całość. Nie na wybraną grupę społeczną. Uważają, że wszystkie grupy społeczne harmonijnie ze sobą współpracują, aby dawać sobie poczucie bezpieczeństwa i pewne możliwości rozwojowe. Dlatego Suwerenna Polska i Zjednoczona Prawica są dzisiaj w mojej ocenie największym gwarantem wprowadzania postulatów narodowych. Widać też, że w kwestiach dotyczących interesu narodowego, interes ten jest przez to ugrupowanie broniony. Nie jest oczywiście tak, że wszystko jest idealne. Zjednoczona Prawica popełniła wiele błędów, ja sam krytykowałem pewne działania Zjednoczonej Prawicy, jednak nie ma dzisiaj lepszego politycznego organizmu, który mógłby walczyć o suwerenną, niepodległą i zasobną Polskę.

Jak ocenia Pan pytania referendalne?

Uważam, że są one bardzo dobre i w kontekście aktualnych wydarzeń uzasadnione. Zacznę od pytania o mur na granicy. Mamy w kontekście tego film Agnieszki Holland – film skandaliczny, który nie powinien mieć miejsca i który uderza wręcz w bezpieczeństwo państwa polskiego. Co za tym idzie, ten film generuje niechęć do tego, abyśmy jako państwo bronili własnych granic i bezpieczeństwa własnych obywateli. Jest to ważne pytanie.

Pytanie o wyprzedaż, czy prywatyzację polskiego majątku. My powinniśmy jako Polacy i jako rząd dbać o to, aby ten majątek w najważniejszych obszarach gospodarki był chroniony. To Zjednoczona Prawica odkupiła kilka ważnych dla gospodarki przedsiębiorstw, chociażby banki.

Pytanie dotyczące imigrantów jest także bardzo istotne. Dzisiaj widzimy problem na Lampedusie, parę miesięcy temu widzieliśmy zamieszki we Francji wygenerowane przez migrantów. Jest to problem, który coraz bardziej nabrzmiewa w Europie Zachodniej i w Skandynawii, który rozsadza tamte społeczeństwa i doprowadza do skrajnej anarchii. My tego w Polsce nie chcemy. Jeśli zostanę posłem, to chciałbym być w tej kwestii jeszcze bardziej restrykcyjny. Ustawa o migracji powinna być przemyślana na nowo. Warunki udzielania obywatelstw powinny być wyśrubowane, aby nie okazało się, że ludzie, którzy przyjeżdżają do nas na wizach pracowniczych lada chwila będą obywatelami polskimi. Nie możemy się na to zgodzić. Szedłbym raczej w kierunku rozwiązań działających już w niektórych państwach, które ściągają pracowników, dają im warunki do zarabiania i życia, ale obywatelami takie osoby nigdy się nie stają. Jeśli dostanę się do Sejmu to będę pilnował, aby w Polsce to Polacy czuli się gospodarzami.

Co do wieku emerytalnego uważam, że Polacy tak szybko się bogacą i rozwijają, że trzeba tym ludziom dać odpocząć po pracy. Uważam też, że nie można podwyższać tego wieku emerytalnego w nieskończoność. W ramach jednego ze stowarzyszeń, którego jestem członkiem, prowadzimy kampanię referendalną. W ramach tej kampanii będziemy przekonywać Polaków, aby zagłosowali cztery razy „nie”.

My Polacy jesteśmy narodem pracowitym. Zasłużyliśmy, aby mieć ten czas na odpoczynek albo na wykorzystanie swoich sił witalnych do takiej produkcji, która sprawia im większą przyjemność. Zasłużyliśmy, by mieć poczucie bezpieczeństwa materialnego i emerytury, na które zapracowaliśmy przez całe życie.

Zaangażował się Pan z Gazetą Polską w akcję dotyczącą reparacji. Planuje Pan wspólne działania w tym zakresie na przykład z Panem wiceministrem Arkadiuszem Mularczykiem?

Jestem w kontakcie z Panem ministrem Mularczykiem i często proszę go o opinie w działaniach, które podejmujemy. To bardzo dobre pytanie, dlatego że to też będzie element mojej aktywności w Polsce, w Radomiu, Kozienicach i innych miastach. Reparacje to nie tylko kwestia zadośćuczynienia za szkody, za zbrodnie, których tutaj dokonali Niemcy w trakcie II wojny światowej. W Radomiu Niemcy dokonywali strasznych zbrodni, tak jak na całym okupowanym polskim terytorium. Trzeba natomiast przywrócenia godności naszym przodkom, którzy walczyli z tym okupantem. Trzeba odpowiedzieć Niemcom na ich fałszywą narrację, jakoby oni dzisiaj nagle stawali się ofiarami w trakcie II wojny światowej. Jest to historyczna polityka fałszu, która ma pozbawić Niemców tego obciążenia związanego z działalnością III Rzeszy. Trzeba to kłamstwo zrewidować, unaocznić i pokazać, że to jest fałsz. Trzeba wykorzystać to jako narzędzie polityczne walki również z Niemcami. W ramach działalności na terenie okręgu radomskiego będę składał wnioski do władz samorządowych, aby przygotowywały operaty szacunkowe dotyczące strat z II wojny światowej. Będę wnioskował, aby za tymi operatami szły uchwały rad miast i gmin dotyczące podjęcia działań reparacyjnych. Będzie to wzmacniało centralne działania, które reprezentuje minister Mularczyk. Będzie to tworzyło również odpowiednią atmosferę w polskim społeczeństwie, które dzisiaj uważa, że powinniśmy dostać te reparacje, ale większość uważa, że nigdy tych reparacji nie dostaniemy. Ja uważam jednak, że je dostaniemy. Zatem kwestie materialne, godnościowe i polityczne w tym jednym temacie są połączone.

Czy w Pana opinii powinniśmy otrzymać także reparacje od Rosji?

Oczywiście. Trzeba być konsekwentnym. Rosja wprowadziła równie zbrodniczy system na ziemiach polskich. Od swoich dziadków wiemy przecież, w jaki sposób dokonywano grabieży majątku, wywożono całe fabryki do Rosji sowieckiej, nie mówiąc już o tych sołdatach, którzy gwałcili i dokonywali różnych bezeceństw na ziemiach polskich. O mordzie katyńskim również nie zapominamy. Rosjanie dokonali olbrzymiej zbrodni na Polakach. Trzeba również od nich dochodzić sprawiedliwości. Trudno jest jednocześnie prowadzić obydwa działania. Jeśli chodzi o Niemcy to mamy pewne narzędzia nacisku, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że jesteśmy w UE. Z Rosją jest gorzej. Trzeba natomiast to robić. Przygotowywany jest raport. Będziemy mieli oszacowane straty wojenne i wtedy trzeba rozpocząć kampanię pokazującą, w jaki sposób i z jakich wartości zostaliśmy przez Rosjan obrabowani w trakcie II wojny światowej

To jest polityka nie tylko przeszłości, ale także przyszłości. Dzisiaj to Rosjanie i Niemcy chcą robić z Polaków zbrodniarzy i współsprawców tych zbrodni, co jest oczywistym kłamstwem. Naród Polski i Państwo Polskie zachowało się w trakcie II wojny światowej, jak żadne inne państwo na świecie. Taki rodzaj szlachetności narodowej to jest przejaw, który musi niewątpliwie generować pewną nienawiść u Niemców, Rosjan i nawet innych narodów. My możemy stać dumnie i mówić, że broniliśmy się przed jednym i przed drugim totalitaryzmem od pierwszego dnia wojny. My, jako Polacy, jako państwo, broniliśmy słabszych, zachowaliśmy się w sposób chrześcijański, broniąc bliźniego. Te wyrwane z kontekstu przykłady pojedynczych bandytów i przestępców, którzy byli w Polsce, nie zmieniają całościowego obrazu. To byli bandyci, wyrzutki. Takie osoby były bardzo często przez Państwo Polskie likwidowane. Mamy prawo być dumni z tego, że jesteśmy Polakami, dumni z tego, kim byli nasi przodkowie. Mamy prawo żądać odszkodowań za zło, które wyrządzili nam Niemcy i Rosjanie w trakcie II wojny światowej.

Politycy PO chwalą się, jak wiele działań społecznych podejmują w Radomiu. Tymczasem jak się okazuje, to pod rządami tych samych polityków Platformy Obywatelskiej doszło do skandalicznej eksmisji matki z piątką dzieci, z czego dwoje ma nawet orzeczenia o niepełnosprawności. Jak by Pan to skomentował?

To pokazuje prawdziwe oblicze PO. Ta partia stara się być w tej kampanii bliżej ludzi, na przykład poprzez symbolikę, używając biało-czerwonych barw, w miejsce flag unijnych. Tym samym PO zwyczajnie oszukuje swoich wyborców. To partia, która ma w nosie polskich obywateli i polskie społeczeństwo. Ja we wspomnianych już spotkaniach z Konradem Frysztakiem widziałem brak szacunku do innych ludzi. Oni uważają się za lepszych, uważają, że mają prawo dyktować pewne warunki społeczeństwu, które „nie dorasta” do roli europejskości. Niosą w sobie ten gen ogromnego kompleksu w stosunku do innych. Czują, że muszą się zwykłymi ludźmi wysługiwać. Przez to nie mają wrażliwości do życia zwykłych Polaków. Sytuacja kobiety, samotnie wychowującej piątkę dzieci, pokazuje to, że oni nie mają empatii, ani współczucia i nie są w stanie myśleć o działaniach, które tego typu przypadkach miałyby pomóc. Nie chcę takiej Polski. Chcę Polski wrażliwej. Takiej, w której samorząd, władze centralne, widzą tych, którzy potrzebują pomocy i wychodzą z tą pomocą do potrzebujących.

Uprzejmie dziękuję Panu za rozmowę.