Przed posiedzeniem Rady UE ds. Ogólnych, komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders komentował dziś rano przyjętą w Polsce ustawę o komisji ds. rosyjskich wpływów.

- „Jesteśmy szczególnie zaniepokojeni polską ustawą o specjalnej komisji, która może pozbawić obywateli, jednostki ich prawa do bycia wybranym do pełnienia funkcji publicznej”

- powiedział.

Stwierdził, że prawa tego będzie można pozbawić decyzją administracyjną „bez żadnej kontroli sądowej”.

- „KE nie zawaha się podjąć działań w tej sprawie, jeśli będzie to potrzebne”

- oświadczył Reynders.

Na „dwie oczywiste nieprawdy” w tej wypowiedzi wskazał minister Szymon Szynkowski vel Sęk oceniając, że wynikają one najpewniej „niestety z braku lektury przedmiotowej ustawy i być może zbyt pochopnie wyrażonej w tej sprawie publicznej oceny”.

- „Pierwsza nieprawda w tej wypowiedzi to stwierdzenie, że przepisy ustawy mogłyby komukolwiek uniemożliwić start w wyborach”

- wskazał minister.

- „Nie ma takiej możliwości. To jest po prostu nieprawda, a taką tezę ta wypowiedź zawierała”

- wyjaśnił.

Drugim przekłamaniem jest to, jakoby nie było drogi odwoławczej od decyzji administracyjnej wydanej przez komisję.

- „Przypominam, że komisja nie jest sądem, komisja wydaje decyzje administracyjne, które normalnie mogą być w toku kontroli sądu administracyjnego zaskarżane. Tymczasem pan komisarz Didier Reynders wskazał, że nie ma możliwości odwołania do sądu adresatów takich decyzji”

- powiedział Szynkowski vel Sęk.

- „To są dwie nieprawdziwe informacje. Jestem zaskoczony, że one się pojawiły ze strony komisarza w przestrzeni publicznej. Dlatego dzisiaj zaprosiłem przedstawicieli Komisji Europejskiej do mnie, rozmawialiśmy, wskazałem na te dwie fałszywe informacje. Zwróciłem się też z prośbą o przekazanie celem wyjaśnień tych naszych wątpliwości do Komisji Europejskiej, a także poprosiłem o pilną rozmowę telefoniczną pana komisarza Didiera Reyndersa w tej sprawie, chcąc tę kwestię wyjaśnić”

- dodał.