W Unii Europejskiej już 11 krajów zmaga się z deficytem budżetowym przekraczającym dopuszczalne 3% PKB. Polska, z deficytem na poziomie 5,1% PKB w 2023 roku, dołącza do tego grona. Ostatni raz Polska znalazła się w takiej sytuacji w 2009 roku, a procedura nadmiernego deficytu została wtedy zniesiona dopiero po sześciu latach.

Obecne negocjacje między Komisją Europejską a polskim rządem dotyczące działań zmierzających do zmniejszenia deficytu będą trwały przez całe lato. Minister finansów Andrzej Domański, stwierdził, że duża część deficytu wynika z wydatków na zbrojenia.

„Nie liczę, że na Polskę nie zostanie otwarta procedura nadmiernego deficytu, ale ważne jest, jakie będą rekomendacje Komisji Europejskiej. Inwestujemy w obronę nie tylko Polski, ale całej UE, więc nie powinniśmy być za to karani. Mam nadzieję, że rekomendacje KE będą bardzo łagodne,” stwierdził minister Domański.

Eksperci Ostrzegają
Eksperci, tacy jak Sławomir Dudek, Ludwik Kotecki i Marta Petka-Zagajewska, zwracają uwagę, że zwiększone wydatki na wojsko czy osłony przed wzrostem cen energii nie wyjaśniają całkowicie przekroczenia deficytu. Jakub Sawulski, główny ekonomista fundacji Instrat, dodaje, że rosnące wydatki na ochronę zdrowia i emerytury również stanowią poważne obciążenie dla budżetu.

Stanowisko prezesa PiS

Do sprawy odniósł się też prezes PiS Jarosław, który podkreślił, że rząd PiS zostawił budżet na 2024 rok z deficytem, podobnie jak wiele innych krajów. Zauważył również, że inne kraje z podobnymi deficytami nie są objęte unijną procedurą nadmiernego deficytu, co wskazuje na niekonsekwencję w relacjach z Brukselą.

„Wysoki deficyt wynikał z dużych wydatków na obronność, które nie są zaliczane do deficytu według nowych unijnych kryteriów. To obecna koalicja ponosi odpowiedzialność za realizację budżetu i zwiększanie deficytu,” podsumował Kaczyński.