Rząd Zjednoczonej Prawicy kilka miesięcy przed decyzją Unii Europejskiej wprowadził embargo na rosyjski węgiel. To miało skończyć się brakiem opału w kraju.

- „Dzisiaj szef dystrybutorów węgla w Polsce powiedział wyraźnie, że do grudnia zabraknie nam 2,5 mln ton węgla. Co to oznacza? Że go nie sprowadziliście. Te statki z Madagaskaru, Kolumbii i Wenezueli już ósmy miesiąc płyną i węgla dowieźć nie mogą”

- atakował w październiku rządzących Krzysztof Śmiszek z Lewicy.

Podobnie twierdzili inni politycy opozycji. Jednocześnie taką samą akcję propagandową prowadził Kreml, który straszył, że przez wsparcie udzielane Ukrainie, Europejczycy będą zimą marznąć. Dziennikarze „Faktu” sprawdzili, czy polska opozycja miała rację. Dziennik wskazuje, że dostarczany przez spółki Skarbu Państwa i dystrybuowany przez uczestniczące w rządowym programie samorządy węgiel jest powszechnie dostępny w całym kraju.

- „Samorządowcy nie skarżą się na dostępność taniego węgla. Najwięcej sprzedano go we Wrocławiu i Bydgoszczy. Jednak nie wszystkie samorządy dołączyły do rządowego programu. W Krakowie w ogóle nie można kupić opału w preferencyjnej cenie, bo w mieście obowiązuje zakaz palenia węglem i drewnem”

- wskazują autorzy.