„Nikt nie spodziewał się, że Rosja w XXI wieku będzie miała tak dziką, barbarzyńską armię, która będzie niszczyć ludność cywilną na okupowanych przez siebie terytoriach”.
- Mark Voyger
Starszy pracownik Centrum Europejskich Analiz Politycznych w Stanach Zjednoczonych, były doradca dowódcy wojsk USA w Europie
 

 

Mówił też o złudzeniach, które zdominowały Zachód od końca ubiegłego wieku i do początku zakrojonej inwazji Rosji na Ukrainę.

    „Niestety, po zimnej wojnie, przez prawie 30 lat, od początku lat 90., panowały takie nastroje, zwłaszcza w Ameryce, że już wygraliśmy, Zachód wygrał. Związek Sowiecki już nie istnieje. Z Rosją można, jeśli nie być przyjaciółmi, to współpracować, zwłaszcza przeciwko terroryzmowi i innym globalnym zagrożeniom. To było bardzo błędne, bardzo naiwne. Wszyscy już widzą, że to był zły kierunek”

– podkreślił analityk.

Ekspert przypomniał, że w Stanach Zjednoczonych – zwłaszcza po zamachach z 11 września 2001 r. – pojawiły się złudzenia, że stary typ wojny jest już nierealny. Wierzono, że: „nie będzie takich kolizji między krajami, ale po prostu formacje niepaństwowe – terroryści, organizacje terrorystyczne – są głównym zagrożeniem. Ta doktryna naprawdę zmieniła gotowość do wielkiej wojny. Nikt nie myślał, że wielka wojna, taka jak pierwsza i druga wojny światowe – na takim poziomie, na taką skalę, jest realistyczna” – podkreślił Mark Voyger, opowiadając o błędności zachodnich oczekiwań w zakresie strategii bezpieczeństwa.

Według niego nikt na Zachodzie nie przygotowywał się do wojny, w której zużyto by tysiące amunicji, tysiące pocisków dziennie, podczas gdy Rosja zużywa obecnie do 20 tysięcy pocisków dziennie.

    „Dlatego też doktryna wpłynęła na gotowość do takiej wojny. Nie można powiedzieć, że Europa Zachodnia się rozbroiła, ale nikt tam nie myślał, że taka wojna jest możliwa”

– podkreślił amerykański ekspert.

Wskazał też trzy kolejne błędy w podejściu USA i innych krajów zachodnich do pomocy Ukrainie w wojnie i oczekiwaniach co do jej ewentualnego przebiegu.

    „Wszyscy myśleli, że po pierwsze, [po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę] będą jakieś protesty w Rosji, ruchy protestacyjne przeciwko Putinowi, zamieszki i inny opór. Ale to prawie nie istniało. [Po drugie] nikt nie spodziewał się, że Rosja będzie tak długo kontynuować tę wojnę. Po trzecie, były błędne oczekiwania NATO: nikt nie spodziewał się, że Rosja w XXI wieku będzie miała tak dziką, barbarzyńską armię, która będzie niszczyć ludność cywilną na okupowanych przez siebie terytoriach”

– zaznaczył Mark Voyger i dodał, że okrucieństwo rosyjskich okupantów doprowadziło do tego, że NATO już opracowuje nową strategię. Jeśli wcześniej generałowie Sojuszu mówili o kampanii wyzwolenia terytoriów, to teraz rozumieją, że powinna ona polegać na niedopuszczeniu do tymczasowego zajęcia terytoriów krajów NATO przez tak maniakalnie okrutnego wroga, jakim jest Rosja.

    „Na przykład, jeśli Rosja zaatakuje Łotwę, Estonię, kraje bałtyckie i jeśli nie daj Boże, uda im się przeniknąć, zająć niektóre terytoria, to byliśmy gotowi do przeprowadzenia kampanii wyzwoleńczej. A teraz widzimy, co stało się w Buczy i w wielu innych miastach – brutalne zniszczenia, tortury ludności cywilnej. NATO nie liczy już na taki scenariusz. Teraz scenariusz jest taki, aby absolutnie uniemożliwić rosyjskim wojskom wkroczenie na terytorium krajów NATO – [państw] bałtyckich, Polski i innych”

– podkreślił były doradca dowódcy wojsk USA w Europie.
 

Komentarz redakcji Jagiellonia.org.

Rosja stała się egzystencjalnym zagrożeniem dla Ukrainy i całego regionu Europy Środkowo-Wschodniej. Wielokrotnie ostrzegałem, że Rosja opracowuje szczegółowy plan agresji i terroru wobec krajów Europy Środkowo-Wschodniej. W tym stwierdzeniu nie ma najmniejszej przesady. O istnieniu takiego planu świadczą liczne odtajnione dane ukraińskiej i zachodnich agencji wywiadu, a także nagminne wypowiedzi samych rosyjskich strategów, polityków oraz wielokrotne publikacje kremlowskich propagandystów, którzy ostatnio zaczęli urządzać histerię w sprawie konieczności „denazyfikacji” Polski. I to nie jest przypadek. Rzeczywiście, w ultimatum, jakie rosyjskie MSZ w grudniu ubiegłego roku wystosowało wobec USA i NATO, pojawiło się żądanie rozbrojenia krajów Europy Środkowo-Wschodniej, czyli przywrócenia Moskwie dawnej strefy wpływów na Starym Kontynencie.

Putin popełnia poważne zbrodnie przeciwko ludzkości, ponieważ czuje absolutną bezkarność, grożąc całemu światu bronią jądrową. Psychopata z bunkra praktycznie otwarcie grozi Zachodowi, mówiąc, że jeśli będzie mu uniemożliwiać zorganizowanie ludobójstwa na Ukrainie, użyje broni jądrowej przeciwko państwom NATO.

Ukraina jest tylko pierwszym celem zbrodniarza wojennego. Kremlowski paranoik marzy o odbudowie Imperium Rosyjskiego i dawnej strefy wpływów w Europie, która obejmuje całą wschodnią flankę NATO, czyli kraje bałtyckie, Polskę, Czechy, Słowację, Węgry, Rumunię i Bułgarię.

Jeśli Zachód ulegnie Putinowi na Ukrainie, będzie on nadal wymachiwał jądrową maczugą, bezkarnie dopuszczając się agresji i ludobójstwa w krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Dlatego stosowanie szantażu nuklearnego jest kategorycznie niedopuszczalne. Świat nie powinien tego tolerować!

Jeśli Zachód będzie ulegać zastraszaniu Putina, może to doprowadzić do znacznie większych katastrof dla ludzkości niż nawet ograniczone użycie broni jądrowej. Kremlowska bestia musi być surowo ostrzeżona, że każda próba użycia broni masowego rażenia pociągnie za sobą natychmiastową, twardą, odpowiednią i lustrzaną reakcję.

Moskiewski zbrodniarz wojenny musi zdać sobie sprawę, że jego szantaż nie będzie miał najmniejszego wpływu na wolę suwerennych i wolnych narodów. Musi raz na zawsze porzucić takie instrumenty polityki zagranicznej. Musi również wyraźnie i jasno zrozumieć, że poniesie surową i nieuniknioną karę, jeśli nadal będzie popełniał ciężkie zbrodnie przeciwko ludzkości.

Jagiellonia.org