Fronda.pl: Przeżywamy Uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego – najstarsze, najważniejsze i najradośniejsze święto w Kościele katolickim. Bezpośrednio poprzedziło je Triduum Paschalne, będące swoistym szczytem katolickiej liturgii, jej najbogatszym wyrazem. Liturgia jest szczególnym miejscem doświadczenia Boga. Dla Księdza Profesora czas Świąt Wielkanocnych jest momentem jakiegoś nadzwyczajnego zetknięcia się z Transcendencją?

Ks. prof. Andrzej Kobyliński, kierownik Katedry Etyki UKSW: Zdecydowanie tak. Od najmłodszych lat czułem w tym okresie liturgicznym bliskość sacrum – tego, co Boskie, transcendentne i niewidzialne. Głęboka i przejmująca sakralność tych dni sprawia, że Bóg, który jest dla człowieka ukryty i daleki (łac. Deus absconditus), staje się bliski i widzialny przez bogactwo znaków liturgicznych.

W szkole podstawowej należałem do Związku Harcerstwa Polskiego. Najpierw byłem zuchem, później harcerzem. Przez kilka lat w mundurze ZHP pełniłem wartę w moim kościele parafialnym przy grobie Pana Jezusa w Wielki Piątek i Wielką Sobotę. Stawałem wówczas na baczność razem ze strażakami z Ochotniczej Straży Pożarnej, którzy trzymali toporki na ramionach. Warta przy Grobie Pańskim to tradycja nawiązująca do pilnowania grobu Pana Jezusa przez rzymskich żołnierzy. Pamiętam z tamtego czasu wiele moich autentycznie metafizycznych refleksji na temat życia i śmierci, gdy patrzyłem z bliska na gipsową figurę Jezusa Chrystusa leżącego w grobie.

Ważnym momentem moich młodzieńczych spotkań z Transcendencją był także poranek wielkanocny i początek Mszy rezurekcyjnej. Pamiętam ciemności i chłód poranka, grób Pana Jezusa, modlących się ludzi, monstrancję z Hostią, woń palonego kadzidła, bicie dzwonów kościelnych, początek procesji i śpiew pieśni: „Wesoły nam dzień dziś nastał, którego z nas każdy żądał. Tego dnia Chrystus zmartwychwstał. Alleluja, alleluja”. Czułem wówczas sercem i umysłem, że w liturgii wielkanocnej niebo naprawdę łączy się z ziemią. To były niezwykle istotne doświadczenia religijne, które w dużym stopniu ukształtowały moje rozumienie Boga i religii.

Pytam o doświadczenie, ponieważ Komisja Nauki Wiary Konferencji Episkopatu Polski pracuje nad dokumentem „O prawdziwej i fałszywej religijności”. Ksiądz Profesor jako pierwszy w Polsce głośno i zdecydowanie podjął temat nadużyć religijnych, do których dochodzi w różnych wspólnotach, najczęściej charyzmatycznych. Od lat przestrzega Ksiądz również przed wpływem ruchu pentekostalnego na religijność polskich katolików. Ten nowy dokument może być jakimś przełomem?

Niestety, to niemożliwe. Gdyby taki tekst doktrynalny powstał 20-30 lat temu, to wówczas mógłby mieć pozytywny wpływ na kształtowanie właściwej religijności w naszym kraju. Natomiast dzisiaj jest za późno. Mleko się rozlało. Tego rodzaju dokumenty nie mają już żadnego znaczenia.

Dlaczego?

Ponieważ od wielu lat synkretyczna religijność katolicko-zielonoświątkowa zdominowała Polskę i stanowi główny nurt naszego życia kościelnego. Biskupi i księża są gorącymi zwolennikami takiej religijności, gdyż nowe formy religijne są atrakcyjne, odwołują się do emocji, obiecują cudowne uzdrowienia, przyciągają rzesze ludzi. Niestety, w kręgach kościelnych zwyciężyła skrajna forma etyki utylitarystycznej: dobre jest to, co przynosi korzyść w postaci większej liczby wiernych w kościołach. Natomiast prawie nikogo nie interesują zagadnienia doktrynalne. W konsekwencji powstał w Kościele katolickim religijny koktajl, który bardzo często prowadzi do psychomanipulacji i nadużyć duchowych.

Czym są takie nadużycia?

O nadużyciach duchowych mówimy wówczas, gdy ktoś – korzystając ze swej pozycji przywódczej jako ksiądz, spowiednik, lider wspólnoty czy ewangelizator – dopuszcza się psychologicznej i duchowej dominacji nad innymi ludźmi, pozbawiając ich niezależności i samodzielnego podejmowania decyzji. Zjawisko to dotyczy sekt, nowych ruchów religijnych i wielu wspólnot modlitewnych w Kościele katolickim.

Wiadomo powszechnie, że w kręgach katolickich, do których przenikają nowe formy synkretycznej religijności zielonoświątkowej, można spotkać dyskusyjne sposoby uwalniania ludzi od złych duchów, egzorcyzmy, pandemoniczną wizję świata, magiczne rozumienie obrzędów religijnych, hipnozę magnetyczną, spoczynki w duchu, wprowadzanie ludzi w odmienne stany świadomości itp. Niestety, z taką synkretyczną religijnością łączy się poważne ryzyko nadużyć religijnych.

Co stanowi ich istotę?

Nadużycia religijne, nazywane również nadużyciami duchowymi, psychomanipulacją religijną lub przemocą duchową, oznaczają różne formy sprawowania władzy i kontroli nad ludźmi za pomocą religii, wiary albo przekonań światopoglądowych. W przemocy duchowej jedna osoba wykorzystuje władzę, wiedzę, strach, zastraszanie, ukrytą perswazję, aby bezpodstawnie kontrolować innych ludzi i wpływać w nieodpowiedni sposób na ich życie. Głównymi elementami nadużyć duchowych są takie działania jak zniewolenie, przymus, ograniczenie wolności osobistej, manipulacja, niewłaściwa perswazja odwołująca się do Pisma Świętego bądź innych tekstów religijnych, ingerowanie w intymność i prywatność jednostki, bezpodstawne sugerowanie określonych postaw uzasadnianych rzekomą wolą Bożą, przejmowanie władzy psychicznej nad innymi ludźmi itd.

Czym jest autentyczne doświadczenie religijne? Można wskazać jakieś konkretne kryteria, pozwalające odróżnić je od iluzji takiego doświadczenia, którą sami czy pod wpływem innych kreujemy?

Z pewnością fałszywym doświadczeniem religijnym będą takie praktyki, które ośmieszają Boga i szkodzą ludziom. Radykalnym przykładem może być łączenie zielonoświątkowego Błogosławieństwa z Toronto z katolicką adoracją Najświętszego Sakramentu. Podczas takiego nabożeństwa uczestnicy wpadają w trans, przeżywają histeryczny śmiech, krzyczą, padają na podłogę, miałczą jak koty czy szczekają jak psy – przy wystawionym w monstrancji Najświętszym Sakramencie! To prawdziwe świętokradztwo.

Autentyczne doświadczenie religijne oznacza różnego rodzaju przeżycia wynikające z relacji człowieka do sfery sacrum, czyli tego wszystkiego, co jest właściwe dla tradycji religijnej, z którą dany człowiek się utożsamia. Oba aspekty doświadczenia religijnego, przeżyciowy i poznawczy, wiążą się z poczuciem kontaktu z rzeczywistością transcendentną. Osobiście bardzo cenię koncepcję doświadczenia religijnego, jaką wypracował niemiecki myśliciel o włoskich korzeniach Romano Guardini (1885–1968). Jego zdaniem ludzki rozum przy współpracy miłości może dostrzec stworzoność świata i człowieka. W ten sposób można doświadczyć tego, co widzialne oraz tego, co niewidzialne. Uznanie zasady stworzoności świata i tajemniczości całej rzeczywistości prowadzi człowieka do przekonania, że istnieje wszechmogący Stwórca nieba i ziemi.

Niestety, obecnie w Polsce nie ma zainteresowania koncepcją doświadczenia religijnego zaproponowaną przez Guardiniego, ponieważ nasze życie religijne zostało zdominowane przez zielonoświątkową wizję doświadczenia religijnego, w którym mamy do czynienia z irracjonalnym i emocjonalnym przeżywaniem aktu wiary.

Często do wspólnot modlitewnych trafiają ludzie z różnymi problemami, życiowo „połamani”, dotknięci chorobami czy zaburzeniami. Znajdują tam akceptację, zrozumienie, różnego rodzaju wsparcie. W naturalny sposób stają się wówczas podatni na wpływ liderów wspólnoty i uzależniają się od nich. Możliwe jest wypracowanie mechanizmów, które zagwarantują, że nie tracąc nic z tej pomocy, ludzie trafiający do takich wspólnot nie będą narażeni na manipulację?

To bardzo ważne, ale trudne wyzwanie. Przede wszystkim trzeba uznać, że w ogóle mamy taki problem, a do takiej świadomości w kręgach kościelnych w naszym kraju jeszcze długa droga. W Polsce bardzo pozytywną rolę odgrywają Dominikańskie Centra Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach. Przed laty zgłaszały się do nich ofiary sekt, natomiast dzisiaj prawie wszystkie osoby szukające pomocy to członkowie wspólnot katolickich, którzy doświadczyli nadużyć duchowych i psychomanipulacji w środowisku kościelnym.

Osobiście z nadużyciami religijnymi spotkałem się po raz pierwszy 32 lata temu. Od 1991 roku, wraz z grupą moich znajomych z diecezji płockiej, brałem udział w tworzeniu nowej wspólnoty religijnej o nazwie LEON. Latem 1992 roku zostały zorganizowane dla tej grupy młodych ludzi rekolekcje wakacyjne w Szelkowie k. Przasnysza. W trakcie jednego z nabożeństw pojawiły się dziwne zjawiska: utrata przytomności, trans, histeria, szloch, krzyki itp. To było dla mnie ogromne zdziwienie. Nie rozumiałem tego. Dopiero po wielu latach odkryłem, że podczas tych rekolekcji zastosowano nowe techniki zielonoświątkowe, które zaczęły przenikać szerokim strumieniem do Polski po 1989 roku.

Co pomogło Księdzu Profesorowi postawić taką diagnozę?

Punktem zwrotnym w moich poszukiwaniach był dopiero rok 2009. Wówczas po całej Polsce – w ramach nowej ewangelizacji – rozlewała się niebezpieczna religijność synkretyczna, której symbolem był ks. John Bashobora. Tę dziwną religijność – będącą mieszanką katolicyzmu, chrześcijaństwa zielonoświątkowego i elementów szamańskich – skutecznie promowali biskupi, księża, zakonnicy, siostry zakonne, media katolickie itd.

30 maja 2009 roku w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Płocku miało miejsce czuwanie modlitewne, w którym wzięło udział ok. 80 osób, w tym ok. 30 kleryków z płockiego Wyższego Seminarium Duchownego. Podczas modlitwy wstawienniczej i nakładania rąk przez przełożonych seminaryjnych upadli na podłogę prawie wszyscy uczestnicy tego nabożeństwa. Zjawisko spoczynku w duchu przeżyło 20 kleryków. Nieprzytomnych alumnów odnoszono od ołtarza na bok i układano jak „martwych” na posadzce świątyni.

Po tym szokującym nabożeństwie niektórzy klerycy czuli się oszukani, ponieważ spotkanie było wcześniej reklamowane jako zwykłe czuwanie modlitewne. Opinie wśród alumnów, którzy przeżyli upadki były podzielone. Jedni byli zachwyceni, drudzy sceptyczni. Byłem wówczas wychowawcą jednego z sześciu roczników studiów seminaryjnych, na którym studiowało dwunastu kleryków. Sześciu z nich, którzy wzięli udział w nabożeństwie, przeżyło upadek na podłogę. Gdy po kilku tygodniach dowiedziałem się o tym przerażającym fakcie, byłem głęboko wstrząśnięty. To był dla mnie wielki szok. Niestety, władze kościelne jednoznacznie promowały to szaleństwo religijne, brutalnie niszcząc jakiekolwiek formy sprzeciwu. Z powodu mojej krytyki nadużyć duchowych doświadczyłem w Kościele hejtu, pogardy, nienawiści, wrogości, wykluczenia.

Od sierpnia 2009 roku rozpocząłem analizę wielu opracowań naukowych i publicystycznych w kilku językach, żeby zrozumieć, czym de facto jest spoczynek w duchu oraz inne zielonoświątkowe lub szamańskie zjawiska religijne, które w naszym kraju zostały bezkrytycznie zaakceptowane w Kościele katolickim przez biskupów i księży. Pierwszym podsumowaniem moich analiz było przygotowanie w 2014 roku obszernego artykułu naukowego pt. Etyczne aspekty współczesnej pentekostalizacji chrześcijaństwa.

W Polsce wybuchają kolejne skandale wokół dużych, prężnie działających i coraz bardziej wpływowych grup ewangelizacyjnych. W lutym 2024 roku bp Roman Pindel poinformował, że Szkoła Ewangelizacji Cyryl i Metody z Bielska-Białej nie działa w jedności z Kościołem. W marcu kuria archidiecezji warszawskiej poinformowała o zakazie działalności duszpasterskiej dla ks. Łukasza Kadzińskiego. Po drodze pojawiły się medialne oskarżenia pod adresem „Mocnych w Duchu”. Co jest przyczyną problemów tych wspólnot? Władza i pieniądze deprawują?

Najpierw jest zdrada doktrynalna, a później deprawacja moralna i nadużycia duchowe. Do tej czarnej listy trzeba jeszcze dodać gigantyczne skandale związane z ks. Danielem Galusem i jego Ośrodkiem Nowej Ewangelizacji Wspólnoty Miłości i Miłosierdzia Jezusa. Porażająca skala nadużyć duchowych dotyczy także Wspólnoty Przymierza Rodzin „Mamre”.

W dniu 29 lutego 2024 roku na portalu Gazeta.pl Dominik Szczepański opublikował obszerny tekst pt. „Gen chrześcijaństwa, myśli samobójcze, miliony od Ziobry. Ujawniamy kulisy wojny u jezuitów”, który dotyczy działalności ewangelizacyjnej ks. Remigiusza Recława SJ i zespołu „Mocni w Duchu”. To naprawdę przerażający dokument. Powinien być wielkim wstrząsem dla całego Kościoła katolickiego w Polsce. Niestety, w mediach katolickich panuje całkowita omerta dotycząca problemu nadużyć duchowych.

Gdy chodzi o ocenę działalności księży Łukasza Kadzińskiego i Jacka Gomulskiego oraz Fundacji Dobrej Edukacji „Maximilianum”, mamy dwa przeciwstawne stanowiska. Z jednej strony na łamach tygodnika „Do Rzeczy” ukazały się w ostatnich miesiącach bardzo pozytywne teksty przygotowane przez Marka Jurka i Jana Pospieszalskiego, z drugiej – na łamach „Rzeczpospolitej” radykalnie odmienne opracowania opublikowali Tomasz Terlikowski i Tomasz Krzyżak. Nie ulega wątpliwości, że najnowszy komunikat władz archidiecezji warszawskiej z 25 marca 2024 roku jednoznacznie potwierdza ustalenia „Rzeczpospolitej”.

Gdy chodzi o różnego rodzaju problemy związane z dziełem nowej ewangelizacji w naszym kraju, warto jeszcze dodać aresztowanie w Wielki Czwartek 2024 roku ks. Michała Olszewskiego, prezesa Fundacji Profeto.pl – Sercańskiego Sekretariatu na rzecz Nowej Ewangelizacji i jednocześnie rzecznika prasowego Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Nowej Ewangelizacji.

Z przebudzeniem charyzmatycznym wiązano nadzieje na nową „wiosnę Kościoła”, wielką reewangelizację Starego Kontynentu. Nowa Ewangelizacja oparta o wspólnoty charyzmatyczne, proste w przekazie głoszenie kerygmatu, doświadczenie zanurzenia w Duchu Świętym i zaangażowanie misyjne okazuje się nieskuteczna?

Niestety, szczególnie we Francji nowa ewangelizacja w duchu charyzmatyczno-zielonoświątkowym skończyła się wielką katastrofą. W kraju nad Sekwaną od 2015 roku działa komisja narodowa ds. nadużyć duchowych, która została powołana przez Konferencję Episkopatu Francji. Znakomita większość ofiar została skrzywdzona we wspólnotach charyzmatycznych. Raporty publikowane przez tę komisję są naprawdę przerażające. Oczywiście w Kościele katolickim jest miejsce także dla Odnowy w Duch Świętym, ale jej funkcjonowanie powinno być zgodne z Tradycją i nauczaniem zawartym w Katechizmie Kościoła Katolickiego.

Wszystko wskazuje na to, że także w Polsce we wspólnotach charyzmatycznych mamy tysiące ofiar nadużyć duchowych, które w najbliższych latach uświadomią sobie swoją krzywdę i będą się domagać od władz Kościoła katolickiego gigantycznych odszkodowań finansowych. O tym wielkim wyzwaniu mówiłem bardzo stanowczo w dwóch referatach, które w latach 2016–2017 wygłosiłem na posiedzeniach Komisji Nauki Wiary Konferencji Episkopatu Polski. Niestety, w naszym kraju ciągle nie ma żadnego otrzeźwienia. Prawie wszyscy biskupi i księża dalej twierdzą, że nie ma czegoś takiego jak pentekostalizacja chrześcijaństwa czy nadużycia duchowe. Za te karygodne błędy Kościół katolicki w Polsce zapłaci ogromnie wysoką cenę.

Zachęcamy do zapoznania się z pracami ks. prof. Andrzeja Kobylińskiego traktującymi o problemie nadużyć duchowych i psychomanipulacji religijnej w kontekście procesu pentekostalizacji chrześcijaństwa. Wybór opracowań dostępny jest TUTAJ.