Fronda.pl: Posłowie Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik - ułaskawieni. Czy zgadza się Pan z opinią, że minister Adam Bodnar nie pozostawił w tej sprawie prezydentowi Andrzejowi Dudzie żadnego wyboru?
Marcin Warchoł (b. minister sprawiedliwości, poseł Suwerennej Polski): Działania ministra Bodnara jako byłego Rzecznika Praw Obywatelskich stanowią tak naprawdę pogwałcenie tychże praw obywatelskich. W sytuacji bowiem, w której zagrożone było zdrowie i życie posła Kamińskiego naturalne jest, że prokurator generalny powinien skorzystać z możliwości przewidzianej przez artykuł 568 Kodeksu Postępowania Karnego. Zwłaszcza jeśli wcześniej był przedstawicielem Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka i w przeszłości stawał w obronie wielu oskarżonych czy osadzonych, m.in. Jakuba A., który brutalnie zamordował 10-letnią dziewczynkę. Bronił też przecież wulgarnej Marty Lempart jako „wybitnej aktywistki”.
Natomiast w tym wypadku, gdy mamy ewidentnie do czynienia z politycznym motywem uwięzienia Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, którzy dodatkowo jeszcze zostali ułaskawieni przez prezydenta RP, co zostało potwierdzone decyzjami sądu oraz kilkukrotnie Trybunału Konstytucyjnego - Adam Bodnar absolutnie nie chciał skorzystać z zastosowania przerwy w odbywaniu kary. Stawia go to w fatalnym świetle, jako wykonawcę brudnych politycznych interesów Donalda Tuska, a nie człowieka pozującego w przeszłości na obrońcę praw człowieka. Tym samym Bodnar sam zakwestionował całą swoją dotychczasową drogę, zarówno naukową, jak i tą związaną z byciem Rzecznikiem Praw Obywatelskich. Dodatkowo trzeba wspomnieć, że minister Bodnar aż dwa tygodnie przeciągał analizowanie całej sprawy, po czym i tak wydał opinię negatywną. To postawa haniebna i pełna hipokryzji.
Czy spór o Kamińskiego i Wąsika był w istocie zmaganiem o to, kto pierwszy się ugnie - prezydent czy minister sprawiedliwości? I jak cała ta sytuacja rzutuje na pozycję prezydenta RP?
Bezdyskusyjnie te działania, które zostały podjęte w tej sprawie przez Koalicję 13 grudnia miały na celu podważenie prerogatyw prezydenckich. To był świadomy atak na głowę polskiego państwa. Trzeba jednak w tym miejscu podkreślić, że to kastowi sędziowie doprowadzili do bezkarnego osadzenia w więzieniu posłów Kamińskiego i Wąsika, pogwałcili uprawnienia prezydenta RP do zastosowania prawa łaski oraz podeptali wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który tę prezydencką prerogatywę kilkukrotnie potwierdził.
Paradoksem w całej tej sytuacji jest jednak fakt, że to właśnie prezydent Andrzej Duda wetując w 2017 roku reformę sądownictwa wypracowaną przez ministerstwo sprawiedliwości uratował nadzwyczajną kastę sędziowską przed usunięciem jej z Sądu Najwyższego. Następnie przeforsował swoją ustawę, która tymże sędziom zagwarantowała dalszą możliwość zasiadania w Sądzie Najwyższym. I to ci właśnie sędziowie „odwdzięczyli się” prezydentowi Dudzie doprowadzając we współdziałaniu z Koalicją 13 grudnia do chaosu i anarchii w polskim sądownictwie. Zakwestionowali oni również prerogatywy samego prezydenta RP, niejako zmuszając go do powtórnego wydania aktu łaski w tej samej sprawie.
Sędziowie ci już dawno wypowiedzieli posłuszeństwo państwu polskiemu. W efekcie prezydent Andrzej Duda zmuszony był teraz działać w stanie wyższej konieczności i skorzystać po raz kolejny z prawa łaski. I chwała panu prezydentowi, że to uczynił. Nie możemy jednak zapominać o tym, że co jeszcze podkreślę - to właśnie weto prezydenta Andrzeja Dudy z 2017 roku doprowadziło do sytuacji z jaką mamy obecnie do czynienia.
Co z mandatami poselskimi Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika? Czy nadal są oni posłami i jako tacy powinni uczestniczyć w obradach Sejmu? Czy Pana zdaniem spór wokół tej sprawy będzie eskalował?
Jeszcze raz odwołam się do powszechnie przyjętej wykładni prawa łaski ujętej choćby w podręczniku „Polskie postępowanie karne”, autorstwa sędziów Sądu Najwyższego, profesorów: Tomasza Grzegorczyka i Janusza Tylmana, którzy przekonują, że „akt łaski sprowadza się do darowania i łagodzenia kar i innych publicznoprawnych skutków skazania”. A te wspomniane „publicznoprawne skutki skazania” to m.in. właśnie mandaty poselskie.
Natomiast jeśli chodzi o stronę polityczną całej sprawy to Koalicji 13 grudnia niewątpliwie zależy na eskalacji sporu oraz na podpalaniu państwa, więc nie można tej eskalacji wykluczyć. Gdy nowe władze nie są w stanie utrzymać poprzednich lub wprowadzić tych obiecanych przez siebie Polakom podczas kampanii wyborczej programów społecznych, gdy nie ma kredytu 0 procent, nie ma kwoty wolnej od podatku, a jak to stwierdziła Hanna Gronkiewicz-Waltz „taniej już było” - skupiają się na działaniach dyktatorskich rodem z Białorusi czy Rosji. Z przeprowadzaniem zamachu na media czy prokuraturę, bezprawnym wtargnięciem do Pałacu Prezydenckiego i aresztowaniem w nim posłów na Sejm RP. Nie można więc niestety wykluczyć żadnego z wariantów eskalacji tego sporu przez Koalicję 13 grudnia. Mamy bowiem w ich wykonaniu do czynienia z ordynarnym łamaniem prawa na każdym kroku oraz ze świadomą destrukcją demokracji i destabilizacją państwa. Ito w sytuacji, gdy za naszą wschodnią granicą trwa wojna stanowiąca ogromne niebezpieczeństwo zewnętrzne dla Polski.
Nie tylko Pan podczas naszej rozmowy, ale również choćby eurodeputowany Patryk Jaki, czy sędzia Kamil Zaradkiewicz zgodnie i głośno przypominali w ostatnich dniach, że to, co się dzieje obecnie na naszych oczach jest w ogromnej mierze efektem zawetowania przez prezydenta Dudę ustawy o zmianach w sądownictwie w 2017 roku. Czy te minione 8 lat trzeba jednak nazwać ogromną zaprzepaszczoną szansą na głęboką reformę sądownictwa w Polsce?
Odpowiadając wprost na to pytanie muszę powiedzieć, że tak rzeczywiście jest, a wspomniane prezydenckie weta uniemożliwiły przeprowadzenie realnej reformy polskiego wymiaru sądownictwa. Jak już mówiłem wcześniej, sędziowie uratowani przez prezydenta Dudę wypowiedzieli posłuszeństwo państwu polskiemu i zajmują się uprawianiem polityki, do czego nie są powołani. Działania sędziowskiej kasty w ostatnich latach torpedowały jakiekolwiek próby reformy sądownictwa. Trzeba więc powiedzieć wprost, że prezydenckie weto z 2017 roku było początkiem końca realnej reformy polskiego systemu sądownictwa.
Bardzo dziękuję za rozmowę.