Jednocześnie – czytamy – zniknęło wcześniejsze zastrzeżenie-ramka o stosowaniu „tam, gdzie pozwala na to prawo i gdzie jest to kulturowo akceptowalne”. Według WHO EML ma charakter rekomendacyjny, nie tworzy prawa i służy rządom jako punkt odniesienia przy budowie krajowych list. Krytycy odpowiadają: techniczny zapis w globalnym dokumencie de facto normalizuje aborcję i wywiera miękką presję regulacyjną na państwa, które chronią życie poczęte.
Co zmieniono w EML 2025
-
Nowa podsekcja „Medicines for medical abortion” wymienia zestaw mifepryston + mizoprostol oraz sam mizoprostol w standardowych dawkach. Wskazania obejmują m.in. wywołanie aborcji, postępowanie przy obumarciu wewnątrzmacicznym oraz leczenie niekompletnego poronienia.
-
Usunięto „boxed caveat”, czyli ramkowe przypomnienie o ograniczeniach prawno-kulturowych.
-
WHO pisze, że wybór leków „podstawowych” opiera na dowodach skuteczności, bezpieczeństwie i opłacalności oraz na skali potrzeb zdrowotnych populacji.
To nie jest „debiut” pigułek aborcyjnych na EML—mifepryston i mizoprostol znajdują się na liście od 2005 r. Nowością 2025 r. jest sposób prezentacji (osobna sekcja) i rezygnacja z wcześniejszej ramki. WHO argumentuje, że porządkowanie struktury listy ułatwia spójne wdrażanie wytycznych klinicznych i zapewnianie jakości opieki.
Zarzuty wobec WHO z perspektywy ochrony życia nienarodzonych
Decyzja WHO wywołała gwałtowną reakcję środowisk pro-life i części prawników zdrowia publicznego. Najczęściej formułowane zastrzeżenia:
-
Od medycyny do polityki języka. Wydzielając sekcję „medical abortion” i usuwając ramkę prawną, WHO—zdaniem krytyków—normatywizuje procedurę o wysokim ładunku moralnym. Terminy „zdrowie/prawa reprodukcyjne” mają rzekomo maskować etyczny fakt zakończenia życia prenatalnego, a dokument referencyjny nie powinien rozstrzygać sporów filozoficznych poprzez techniczny zapis.
-
Miękka presja na państwa. Choć EML „nie jest prawem”, w praktyce bywa mocnym sygnałem dla refundacji i zakupów publicznych. Usunięcie klauzuli prawno-kulturowej może działać jak zachęta do włączania świadczeń aborcyjnych tam, gdzie konstytucje lub ustawy chronią życie nienarodzonych.
-
Bezpieczeństwo w realnych warunkach. Rozszerzanie koncepcji „self-managementu” bez pewności co do dostępu do badań i opieki szpitalnej rodzi pytanie o bilans ryzyka. Krytycy domagają się jawnych kryteriów oceny i globalnej sprawozdawczości w sprawie ciężkich powikłań.
-
Pluralizm bioetyczny w procesie WHO. Decyzje o takiej wadze powinny przechodzić przez wzmocnioną ocenę etyczną z udziałem ekspertów reprezentujących pełne spektrum stanowisk (w tym pro-life), a proces EML—ich zdaniem—wymaga niezależnego audytu i pełnej jawności konfliktów interesów.
-
Priorytety listy „podstawowej”. Lista powinna skupiać się na interwencjach ratujących życie i bezdyskusyjnie terapeutycznych (onkologia, choroby zakaźne, neonatologia, opieka okołoporodowa bez aborcji), a nie na procedurach, które z definicji nie leczą choroby i są przedmiotem głębokiego sporu moralnego.
-
Zasada pomocniczości i sumienie. Oczekiwane są jednoznaczne gwarancje, że rekomendacje EML nie będą używane do ograniczania klauzuli sumienia i karania placówek czy samorządów, które—zgodnie z prawem krajowym—odmówią udziału w przerywaniu ciąży.
-
Alternatywy wsparciowe. Zamiast normalizować farmakologiczną aborcję, WHO—według oponentów—powinna skalować programy wsparcia kobiet w ciąży (opieka perinatalna, hospicja perinatalne, mieszkalnictwo kryzysowe, adopcja), które redukują presję ekonomiczną i społeczną—częste powody decyzji o aborcji.