Po pierwsze, bezpieczeństwo energetyczne. Nowe moce gazowo-parowe są elastyczne, ale w 100% zależne od importowanego paliwa i jego cen. W praktyce oznacza to większą podatność na wstrząsy rynkowe i geopolityczne. Wyłączanie sprawdzonych bloków węglowych, które w dodatku pełnią funkcje stabilizacyjne i mają znaczenie dla procedur black-start, osłabia odporność KSE. Zamiast twardej gwarancji „bez przerwy i bezpiecznie”, dostajemy obietnicę, że „będzie dobrze”, gdy wszystko zadziała jednocześnie i bez opóźnień.

Po drugie, ryzyko luki ciepłowniczej. Ciepłownia Gryfino ma zacząć pracę jesienią 2026 r., czyli tuż po całkowitym wyłączeniu bloków w EDO. Każdy inżynier powie: rozruchy, odbiory i certyfikacje rzadko chodzą jak w zegarku. Gdy harmonogram się potknie, zapłacą mieszkańcy – wyższymi taryfami i nerwami w sezonie grzewczym. Rząd nie pokazuje twardych mechanizmów ochronnych dla odbiorców ani planu „B” na wypadek poślizgu.

Po trzecie, miejsca pracy i koszty społeczne. Odprawy do 30 pensji brzmią hojnie, ale to kosztowna proteza zamiast polityki przemysłowej. Zamiast utrzymać część mocy w statusie rezerwy strategicznej do czasu, aż nowe aktywa przejdą co najmniej dwie zimy pod obciążeniem, rząd wybiera wariant „zamknąć i dopłacić”. To ani racjonalne fiskalnie, ani odpowiedzialne względem ok. 750 pracowników i całego łańcucha kooperantów.

Po czwarte, styl decyzyjny. Związki zawodowe mówią wprost o pozornym dialogu – jednostronnej prezentacji i fakcie dokonanym. Transformacja, która traci mandat społeczny, zamienia się w „niesprawiedliwą”, nawet jeśli na papierze ma sens technologiczny. Rząd powinien prowadzić negocjacje z realnymi gwarancjami: zatrudnienia, szkoleń, transferów do nowych inwestycji i twardych kamieni milowych.

Rząd Tuska lubi powtarzać, że stawia na „odpowiedzialną transformację”. W Dolnej Odrze mamy jej odwrotność: ryzykowny sprint i polityczny PR ponad inżynierską ostrożność. Energetyka nie wybacza skrótów – a ceną za pośpiech mogą być wyższe rachunki, import prądu w szczytach i słabsza odporność systemu wtedy, gdy będzie jej najbardziej potrzeba.