2. Obniżenie perspektywy wiarygodności kredytowej Polski ze stabilnej do negatywnej przez agencję Moody's, nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem, już bowiem podczas ratingu wiosennego ( w marcu), agencja bardzo mocno podkreślała ryzyka, które mogą się materializować w związku z coraz luźniejszą polityką fiskalną rządu Tuska i ogromnymi deficytami budżetowymi w 2024 roku( planowany na poziomie 240 mld zł ostatecznie wykonany na poziomie 211 mld zł ale tylko dlatego, że nie zrealizowano w pełni wydatków) i tym prognozowanym na 2025 rok w wysokości 289 mld zł. Teraz zastrzeżenia Moody's są daleko poważniejsze , znaczne pogorszenie sytuacji fiskalnej, czego wyrazem są deficyty sektora instytucji rządowych i samorządowych w kolejnych w latach 2024-2026, średnio na poziomie 6,7% PKB i brak wiarygodnej strategii konsolidacji fiskalnej. Ta przesłana do Brukseli jesienią poprzedniego roku nie jest w ogóle realizowana, czego wyrazem jest wzrost deficytu sektora instytucji rządowych i samorządowych do poziomu aż 6,9% PKB, a także wręcz gwałtowny wzrost długu publicznego z 49,5% PKB w 2023 roku ( ostatnim roku rządów PiS) do ponad 60% PKB w tym roku ( KE przewiduje ,że będzie to aż 60,3% PKB i przewidywanym wzroście aż do 66,8% PKB w 2026 roku.
3. Oznacza to wzrost długu publicznego Polski, aż o ponad 17 pp PKB w ciągu zaledwie 3 lat i jest to najszybszy przyrost długu pośród wszystkich krajów członkowskich UE i to mimo przyzwoitego wzrostu gospodarczego ( w ciągu 3 lat średnio ponad 3% PKB). Agencja w związku z tym bardzo mocno podkreśla słaby związek pomiędzy wzrostem PKB, a wpływami do budżetu, co przy dużym poziomie wydatków sztywnych, skutkuje gwałtownym wzrostem deficytów budżetowych w tych ostatnich trzech latach. Agencja zwraca także uwagę na gwałtowny wzrost kosztów obsługi długu publicznego, prawie do 8% dochodów budżetowych ( ponad 2% PKB), a więc wyraźnie wyższą, niż ta, która charakteryzuje kraje, mające rating A.
4. Przypomnijmy, że w najtrudniejszym okresie latach 2020-2023 , w którym mieliśmy mieliśmy do czynienia najpierw z pandemią Covid 19, później gwałtownym wzrostem cen surowców energetycznych spowodowanych przez Rosję i agresją Rosji na Ukrainę, mimo konieczności rezygnacji z części dochodów budżetowych, a także koniecznością uruchomienia dużych dodatkowych wydatków budżetowych, zmian w ratingach naszego kraju nie było. A przecież uruchomienie tarczy żywnościowej, oznaczało rezygnację z wielu miliardów wpływów z VAT w związku z zerową stawką tego podatku na żywność , podobne skutki dla budżetu, miały tarcze energetyczne. Z kolei ratowanie miejsc pracy w pandemii covidu i konieczność ratowania życia i zdrowia Polaków, to dodatkowe wydatki ponad 300 mld zł ,a mimo tego finanse publiczne były pod kontrolą.
5. Negatywna perspektywa wiarygodności kredytowej Polski, ogłoszona przez już 2. agencję (dwa tygodnie temu zrobiła to agencja Fitch), będzie miała negatywne skutki w postaci wzrostu kosztów obsługi długu, bowiem za ogromne potrzeby pożyczkowe w 2025 roku i równie duże przewidywane w budżecie na rok 2026, trzeba będzie płacić więcej, niż do tej pory. Osłabnie także atrakcyjność Polski jako miejsca do inwestycji , bowiem obniżenie ratingu i perspektywy dotyczącej wiarygodności kredytowej, zasiewa wątpliwości wśród inwestorów, czy warto się tam finansowo angażować. Wystarczyło tylko niecałe dwa lata rządów fachowców Tuska i realizacja związanych z tym budżetów, a także ogłoszenie projektu tego trzeciego na 2026 rok, żeby już druga z największych agencji ratingowych Moody's, zasygnalizowała poważne niebezpieczeństwa jeżeli chodzi stan polskich finansów publicznych. Tuskowi, a szczególnie jego wybrańcowi ministrowi finansów Andrzejowi Domańskiemu wydawało, że „hulaj dusza, piekła nie ma”, można dalej nie pilnować dochodów budżetowych i w związku z tym uchwalać budżety z deficytami ,których suma już dawno przekroczyła wielkość deficytów budżetowych w ciągu 8 lat rządów Prawa i Sprawiedliwości.Tusk i Domański tym razem nie napisali nic na platformie X, medialni klakierzy rządowi także milczą, a sytuacja jest naprawdę coraz poważniejsza, bo za obsługę długu i za nowe pożyczki, trzeba będzie płacić wyraźnie więcej niż do tej pory.
Zbigniew Kuźmiuk