23 maja sejmowa Komisja Spraw Zagranicznych pozytywnie zaopiniowała kandydaturę Jacka Najdera na ambasadora przy NATO. Prezydent Andrzej Duda oświadczył jednak, że nie podpisze tej nominacji. Wyjaśnił, że kandydatura nie była z nim konsultowana i jej nie zaakceptował. Rząd Donalda Tuska jednak, jak już wiele razy to udowadniał, kompetencjami prezydenta się nie przejmuje. W niedzielę rzecznik MSZ Paweł Wroński poinformował o zakończeniu misji czterech polskich ambasadorów. Chodzi m.in. o ambasador we Włoszech Annę Marię Anders oraz właśnie o stałego przedstawiciela Polski przy NATO Tomasza Szatkowskiego.

Do sprawy odniósł się dziś na antenie RMF24 sam Andrzej Duda.

- „Pan minister Sikorski nie jest prawnikiem, w związku z czym nie oczekuję od niego głębokiej znajomości prawa konstytucyjnego, ale podstawowe czytanie konstytucji powinno być domeną także i ministrów konstytucyjnych. Obowiązuje nas wszystkich, prezydenta, ale także premiera i ministra spraw zagranicznych, zasada współdziałania”

- podkreślił.

Prezydent stwierdził, że „strona rządowa łamie procedury nominowania dyplomatów na funkcje ambasadorskie, które obowiązują w Polsce i cały czas funkcjonowały od ponad 30 lat”.

- „Procedura do tej pory była bardzo prosta: wstępną propozycję kandydata na ambasadora do prezydenta przesyłało MSZ. Prezydent zazwyczaj pisał na takim dokumencie "zgoda" lub brak zgody i to wracało do MSZ. (...) Obecnie próbuje się nominować ludzi na stanowiska ambasadorskie na siłę, bez wstępnej zgody prezydenta RP, bez uzgodnienia z prezydentem”

- wyjaśnił.

Na wypowiedź prezydenta w krótkim wpisie postanowił odpowiedzieć szef MSZ, który przywołał art. 133 Konstytucji.

- „Wyraźnie jest napisane, że obowiązuje nas wszystkich - prezydenta, premiera i ministra spraw zagranicznych - zasada współdziałania. Ja jestem na to współdziałanie otwarty”

- napisał.

- „Cierpliwie czekam”

- dodał.