O sprawie poinformowała „Gazeta Wyborcza”, która ubolewa nad rzekomymi szykanami wobec agresywnej aktywistki, określając przy tym sędziego, który skierował ją na badania, mianem „niesędzi”. Dziennik cytuje nawet innego uczestnika ulicznych manifestacji, który decyzję sądu ws. Augustynek zestawia z represjami stosowanymi przez władze ZSSR.
- „Wielki to skandal stanowiący niechlubne dziedzictwo sowieckie. Młodszym czytelnikom wyjaśniam, że Psychuszka to potoczna nazwa szpitala psychiatrycznego w ZSRR, stanowiącego miejsce przetrzymywania dysydentów”
- napisał w mediach społecznościowych Przemysław Wiszniewski.
Chodzi o zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej i znieważenia funkcjonariusza policji, czego Augustynek miała dopuścić się w czasie jednej z manifestacji w Krakowie, w czasie której aktywiści zakłócali uroczystości związane z upamiętnieniem ofiar katastrofy smoleńskiej. Sąd rejonowy umorzył sprawę, wskazując na jego zdaniem niską szkodliwość społeczną, ale w grudniu ub. roku prokuratura skierowała apelację. W lipcu sąd zdecydował o skierowaniu aktywistki na badania psychiatryczne. Ma stawić się na nich 7 października w warszawskim szpitalu neurologiczno-psychiatrycznym. Jeżeli tego nie zrobi, zostanie doprowadzona przez policję.