Dwa dni temu TVN pokazał absurdalny materiał, który miał udowodnić, że rząd sprowadza węgiel, który… się nie pali.

- „Ogrodnik z Chrzypska Wielkiego kupił węgiel do ogrzewania tuneli z kwiatami. Surowiec pochodzi z Australii. Problem w tym, że nie chce się palić”

- ogłosili dziennikarze.

Reporterzy na poparcie swojej tezy zaprezentowali eksperyment. Próbowali rozpalić rozłożony na łopacie węgiel opalając go przez kilkadziesiąt sekund palnikiem gazowym. Najwyraźniej materiał jest bardzo przekonujący, bo udostępnił go nawet rzecznik prasowy Platformy Obywatelskiej Jan Grabiec.

Głos postanowiła zabrać Polska Grupa Energetyczna.

- „Sprawdziliśmy. To nie jest węgiel dostarczony przez PGE Paliwa. Trudno jednak ocenić jego parametry patrząc na przyjętą przez redakcję TVN24 metodę badawczą, raczej niespotykaną w laboratoriach, które badają sprowadzany przez PGE węgiel, co myślicie?”

- zażartowali autorzy wpisu na Twitterze.

Najwyraźniej autorzy reportażu myśleli, że węgiel kamienny można rozpalić niczym brykiet, na wolnym powietrzu, bez cugu, przez chwilę przytrzymując nad nim palnik.

- „Nie wiem który idiota wpadł na pomysł przypiekania węgla palnikiem gazowym. Żaden węgiel w takich warunkach nie będzie się palił. Niestety obawiam się że to celowa szopka a fachową opinią, która to zdemaskuje, nikt tu nie jest zainteresowany [pisownia oryginalna – przyp. red.]”

- komentuje profil „Czyste Powietrze” na Twitterze.

- „Są 2 możliwości:

1) Redaktorzy TVN 24 nigdy nie mieli do czynienia z piecami węglowymi i nie wiedzą, że gość ich robi w konia

2) Mieli, ale dla celów propagandowych rżną głupa na całego”

- wyjaśnia inny internauta.