"Ojkofobia! Zapamiętajcie to słówko, którym Jarosław Kaczyński tłumaczy niszczenie polskich sądów. Bo pisowskie echo będzie je mieliło bez końca. Jak prezes tak walnie, to jego żuczki roznoszą to potem po Polsce i okolicy"-pisze na łamach "Gazety Wyborczej" publicysta Jacek Żakowski.

Najwyraźniej dziennikarza bardzo zabolało to określenie. Mimo iż prezes PiS użył terminu "ojkofobia" w odniesieniu do sędziów, sprawdza się ono również w innych przypadkach. Poszczególni artyści, celebryci, dziennikarze i inni przedstawiciele "elit" intelektualnych i artystycznych naszego kraju prześcigają się w tym, komu w "TymKraju" jest bardziej duszno, komu w Polsce bardziej śmierdzi, komu podczas wakacji bardziej zaleźli za skórę "janusze" czy inni "Kiepscy". 

"Jak bardzo trzeba gardzić państwem, narodem, społeczeństwem i ludźmi dokoła, by jedną ręką wciskać populistyczno-nienawistny kit, a drugą rozwalać budowane przez pokolenia państwo i pogardliwie korumpować publicznymi pieniędzmi kolejne grupy społeczne?"-atakuje Jacek Żakowski. Publicysta daje jednocześnie upust uczuciu zawodu, jakiego doświadczył ze strony opozycji. 

"Błędów, zaniechań, nieprawości i niesprawiedliwości poprzednich dekad jest dużo. Wołają o pomstę i naprawę, której opozycja wciąż nie proponuje"- podkreśla całkiem racjonalnie dziennikarz. Po chwili dodaje jednak, że to, co robi PiS i tak jest gorsze. 

"Ale to, jak PiS – pod pretekstem naprawiania błędów poprzednich ekip – kulturowo, politycznie i cywilizacyjnie dewastuje swój kraj, nie ma w wolnej Polsce precedensu"- konstatuje Żakowski. A koniec końców i tak okazuje się, że wszystkiemu winny jest Jarosław Kaczyński. 

Trzeba przyznać, że niektórzy publicyści środowiska antyPiS, jak np. Jacek Żakowski "wiedzą, że dzwoni" (czyli że III RP nie była wcale mlekiem i miodem płynąca), wciąż jednak nie bardzo zdają sobie sprawę, w którym właściwie kościele...

yenn/Wyborcza.pl, Fronda.pl