„Tak silna obecność na Zachodzie wschodnich idei jest również efektem planowanej i przeprowadzanej przez kilka pokoleń agresji ideowej inicjowanej i sterowanej przez środowiska teozoficzne i okultystyczne” – uważa Robert Tekieli.

„Mało kto wie, że 30-35% Polaków wierzy w reinkarnację. Niebywałe w katolickim ponoć kraju?” – pisze w mediach społecznościowych Tekieli i dodaje: „Nie da się uzgodnić filozofii Wschodu i Zachodu. Idei reinkarnacji nie da się pogodzić ze Zmartwychwstaniem. Promowanie takich przekonań służy jedynie rozbijaniu spoistości naszej kultury. Wypędzanie chrześcijaństwa z jej głównego nurtu skończy się całkowitą katastrofą”.

„Ruch teozoficzny Heleny Bławatskiej, spirytystki i okultystki, doprowadził do trwałego osadzenia się w myśli człowieka Zachodu takich pojęć jak reinkarnacja, joga, idea ukrytych mistrzów” – przekonuje publicysta „Gazety Polskiej”.

„Teozofowie przedstawiają się jako ruch uniwersalny, w rzeczywistości ich system wierzeń jest dogmatycznym antychrześcijaństwem, którego tezy powstały w efekcie doświadczeń spirytystycznych i mediumicznych, o czym twórcy teozofii pisali wprost. Zaplanowana przez teozofów Światowa Religia otwarcie nazywana była „lucyferyczną” zarówno przez Helenę Bławatską jak i przez Davida Spanglera. Celem ruchu teozoficznego było zaś zniszczenie chrześcijaństwa” – tłumaczy były okultysta i dodaje: „Jednym z narzędzi teozoficznej krucjaty był pomysł zastąpienia idei osobowego Boga abstrakcyjnym pojęciem bezosobowej Kosmicznej Zasady”.

„Idea według której hinduizm i buddyzm będą klinem dzięki któremu będzie można pozbyć się znienawidzonego przez okultystów chrześcijaństwa z kultury europejskiej była i jest podejmowana przez wiele różnorodnych środowisk. Trudno byłoby dziś wykazać, które z nich miały świadomość tego w jakim procesie uczestniczą. Jednak liczą się owoce” – zauważa Robert Tekieli.

„Dziś w reinkarnację wierzy 32% Islandczyków, 30% Irlandczyków, 28% Japończyków, 24% Francuzów. Można przyjąć że jedna trzecia ludzi Zachodu uwierzyła w karmiczne koło. Jakie ma to konsekwencje? Wiara w koło wcieleń znosi wolność człowieka, a tym samym odpowiedzialność” – konstatuje zafascynowany niegdyś ruchem New Age poeta.

„Joga w Polsce przestała w ciągu ostatnich dekad być jedynie domeną środowisk artystycznych i inteligenckich, jest realną propozycją ćwiczeń dostępnych dla większości młodych Polaków” – pisze Tekieli.

„W dodatku propagowaniu wschodnich wierzeń towarzyszy manipulacja. Zachęca się by ćwiczyć jogę czy sztuki walki twierdząc, że nie mają one żadnego duchowego kontekstu, że są jedynie ćwiczeniami fizycznymi. Co oczywiście nie jest prawdą” – wykazuje dziennikarz.

„Nawet praktykowanie akupunktury, o której nauka zachodnia wypowiada się w sposób niejasny, czasami informując, że może być ona skuteczną terapią, nie jest neutralne kulturowo. Zachodni naukowcy starają się jak dotąd bezskutecznie odkryć mechanizm jej funkcjonowania. Ich bezradność sprzyja jednak propagowaniu „energetycznych” przekonań akupunkturzystów ze Wschodu, którzy przyjeżdżają na Zachód uczyć akupunktury naszych lekarzy. A sceptycyzmu wobec tej chińskiej metody leczenia można się nabawić na przykład czytając przeciwwskazania do zabiegu akupunktury. Jest nim również pełnia księżyca...” – informuje publicysta.

„Nasączanie wszelkich dziedzin życia – od medycyny, przez rozwój osobisty, psychologię, rozrywkę, popkulturę, literaturę, duchowość – kolejnymi pojęciami pochodzącymi ze Wschodu, szczególnie tymi, których by je zaakceptować należy w nie uwierzyć, sprawia, że europejska kultura traci z dekady na dekadę możliwość auto-weryfikacji. Zanikają autorytety, zmniejsza się możliwość budowania wspólnoty przez kulturę – skoro każdy może mieć własną prawdę, nie ma już żadnej uniwersalnej prawdy” – argumentuje Robert Tekieli.

 

ren/Facebook