Część polskich mediów protestuje przeciwko planom wprowadzenia podatku od reklam, strasząc zamachem na wolność słowa. Nieoficjalnie media informowały, że jednym z głównych inicjatorów protestu była menadżer TVN. Tymczasem dziennikarz śledczy Jacek Łęski przekonuje, że gdyby to środowisko TVN urządzało Polskę, na co dzień mielibyśmy cenzurę. Łęski przypomina w rozmowie z wPolityce.pl, jak władze stacji chciały zablokować materiał z pijanym prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim.

Stacja TVN postanowiła pokazać Polakom, dlaczego tak ważne jest protestowanie w sprawie zapowiadanego podatku z zysków z reklam. W ramach akcji przypomniano materiał sprzed lat, kiedy to wyemitowany został słynny materiał pokazujący zataczającego się nad grobami polskich bohaterów pod Charkowem Aleksandra Kwaśniewskiego. Ma to być dowód rzekomej niezależności TVN-u.

Rzeczywistość wyglądała jednak zgoła inaczej niż chciałaby ją przedstawiać stacja. W rozmowie z portalem wPolityce.pl Jacek Łęski przypomina, jak emisję materiału blokował szef i założyciel TVN Mariusz Walter.

- „Stosunek TVN do Kwaśniewskiego był zawsze wiernopoddańczy, od samego początku. To był ich prezydent, ich idol, człowiek, którego podziwiali, któremu kibicowali, którego wspierali, jak tylko potrafili” – mówi dziennikarz.

Łęski opowiada, że jedyną relację z tamtego wydarzenia przekazała Maria Przełomiec pracująca w BBC. Później materiał BBC w krótkiej notce zrelacjonowała Rzeczpospolita.

- „Pracowałem wtedy w Radiu Plus. W międzyczasie przyszedł do nas człowiek, który powiedział, że ci ludzie, którzy byli w Charkowie widzieli, że Kwaśniewski był po prostu pijany w sztok, że wszystkie trzy kamery, które tam były czyli Polsatu, TVN-u i TVP zarejestrowały te fakty, przy czym najmniejszym zrozumieniem dla sprawy wykazał się operator Polsatu, który filmował wszystko, jak było” – opowiada.

- „Operator TVN-u widząc, że Kwaśniewski jest pijany, starał się tego nie filmować. Filmował tam, gdzie musiał, ale generalnie było widać, że wie, że jest chryja i że lepiej, żeby tego nie widział. Filmował więc oszczędnie, żeby tego nie było widać. Ten z TVP – nie wiemy, bo tam relacja jest tylko taka, że kaseta, która trafiła zaraz potem z tym nagraniem, natychmiast została zamknięta w sejfie przez prezesa TVP Kwiatkowskiego” – dodaje.

Emisję nagrania w TVN miał blokować sam Mariusz Walter. Stacja została zmuszona pokazać materiał dopiero, kiedy „mleko się rozlało” i sprawa stała się głośna dzięki RTL 7, „Gazecie Polskiej” i Radiu Plus.

- „Jeżeli dzisiaj TVN tą haniebną historię ukrywania materiału o Kwaśniewskim i cudem Boskim wymuszone komentarze pokazuje jako dowód na swoją niezależność, to jest to po prostu groteska. To jest po prostu hipokryzja na najwyższym poziomie. To jest zwykłe, chamskie kłamstwo” – przekonuje Łęski. Dziennikarz podkreśla, że ta historia najlepiej pokazuje, jak wolność słowa traktuje TVN.

kak/wPolityce.pl