W zaproponowanym tekście dla portalu Religion.in.ua Igor Zagrebelny, reprezentujący konserwatywno-polityczny nurt, analizuje sytuację w krajach Międzymorza i przybliża czytelnikowi model „konserwatywnego pluralizmu”- taki, jaki mógłby się stać aksjologicznym wyborem również dla Ukrainy.

Tak jak i w przypadku innych krajów, również na Ukrainie sytuacja geopolityczna nieuchronnie znajduje odzwierciedlenie w sferze światopoglądej, dotyczącej wyboru wartości. Obecne przeciwstawienie się Moskwie, a także dominująca w mainstreamie strategia nakierowana na eurointegrację, stwarza znakomite warunki dla popularyzacji, a nawet dla prawnego ukonstytuowania się tych norm i idei, które odpowiadają bieżącym wyzwaniom ideologii liberalizmu.

Z jednej strony istnieje obraz „konserwatywnej Rosji” z jej anegdotycznym wręcz odrzucaniem idei demokratycznych, a nawet „religijnym fundamentalizmem”(„fejkowość” tego obrazu, w szczególności w jego części dotyczącej religijności, przedstawiony został w artykule: „Miraże rosyjskiego prawosławnego fundamentalizmu„). Obraz ten wykorzystuje się po to, aby uczynić atrakcyjnym i legitymizować to, co stanowi jego całkowite zaprzeczenie.

Z drugiej zaś strony, wzywa się nas do przyjmowania norm, wartości i idei podyktowanych radykalnym liberalizmem — tylko dlatego, że są one europejskie, Ukraina wszak podąża ku Europie. Ekstremalnym przykładem takiej taktyki jest zwyczajny szantaż,  jakiego nie wahają się stosować niektórzy ukraińscy „eurooptymiści”: Chcecie mieć ruch bezwizowy, to przyjmijcie „antydyskryminacyjne” poprawki do ukraińskiego prawodawstwa, tolerujcie parady gejowskie i tym podobne. O ile jeszcze w roku 2013 twierdzenie, iż eurointegracja musi nieuchronnie prowadzić do przyjmowania trendów lewicowo-liberalnych stanowiło niejako „specjalność kremlowskiej propagandą”, o tyle dzisiaj nie wstydzą się już o tym mówić najbardziej nawet zagorzali zwolennicy eurointegracji.

Co prawda na poziomie dyskursu mainsteamowego, Ukraińcom w dalszym ciągu próbuje się narzucać wybór niby to bezalternatywny: albo eurointegracja w sensie bycia członkiem UE, albo Moskwa. W sferze wartości i światopoglądu alternatywa ta wydaje się przedstawiać w taki oto sposób: albo posłuszne przyjmowanie produktu importowanego z Zachodu, albo duchowe powinowactwo ze znienawidzonym „ruskim mirem”

Ta ostatnie jest chybione chociażby dlatego, że chybione jest również to pierwsze. W obecnym czasie, gdy Ukraina wciąż jeszcze gotowa jest podążać dalej drogą eurointegracji na prawach raczej obiektu niźli subiektu, na zachód od jej granic pojawiają się procesy, które mogą doprowadzić do radykalnych zmian w geopolitycznej konfiguracji na kontynencie europejskim. Chodzi o kształtowanie się idei Międzymorza — geopolitycznego bloku krajów środkowo-wschodniej Europy (w wariancie idealnym — w trójkącie adriatycko-bałtycko-czarnomorskim). Jak na razie do tego procesu najaktywniej włączają się kraje Grupy Wyszehradzkiej oraz Chorwacja. W jego orbicie znajdują się jednak również Kraje Bałtyckie. Międzymorze kształtuje się jako swoisty klub dysydentów — członków UE, którzy nie są w pełni zadowoleni z  polityki prowadzonej przez Brukselę, szczególnie z jej nadmiernej centralizacji. W perspektywie rozbudowa Międzymorza może zaowocować bądź to radykalnymi zmianami w samej EU, bądź też wyjściem z niej krajów środkowo-europejskich i sformułowaniem zupełnie odrębnego geopolitycznego bloku.

Dla Ukrainy Międzymorze to droga do osiągnięcia i utrwalenia własnej geopolitycznej podmiotowości, a także zaspokojenia bazowych potrzeb związanych z bezpieczeństwem i ekonomiką. W układzie współrzędnych Międzymorza zasadniczo staje się nieaktualna potrzeba wyboru pomiędzy Scyllą radykalnego liberalizmu a Harybdą fejkowego rosyjskiego „fundamentalizmu” (rudymentów tak zwanego „sowka”). Aby się o tym przekonać, spójrzmy na kulturowe, religijne, polityczne a także te dotyczące sfery wartości kontury krajów, które włączyły się w dzieło budowy Międzymorza. W pierwszej kolejności opiszmy sytuację panującą w krajach-lokomotywach procesu integracyjnego, czyli  w Polsce, Chorwacji i na Węgrzech.

Polska. Po upadku reżimu komunistycznego, Polska zaczęła się utwierdzać w roli bastionu katolicyzmu w Europie. W społeczeństwie polskim zachował się wysoki poziom religijności, sam zaś katolicyzm pozostał integralną składową narodowej tożsamości. Jednocześnie czynnik religijny zaczął się coraz aktywniej pojawiać w życiu politycznym. Wszelako nawet władza komunistyczna zmuszona była chodzić na kompromisy z kościołem katolickim. Gdy więc system komunistyczny się zawalił, nowe elity polityczne, nawet jeśli same nie podzielały owych wartości, zmuszone były liczyć się z religijnymi przekonaniami znaczącej części polskiego społeczeństwa. Odbiło się to na polskim prawodawstwie już najwcześniejszym postkomunistycznym okresie. Tak na przykład aborcja, poza szczególnymi przypadkami, zabroniona została już w roku 1993.

Oczywiście dynamika procesów dotyczących wartości i światopoglądu nie przebiegała w sposób jednoznaczny. Przede wszystkim dawała się we znaki spontaniczna westernizacja kraju, naruszająca tradycyjny model życia polskiego społeczeństwa. Swobodę działalności, a potem również pomoc publiczną otrzymywały głównie te organizacje pozarządowe, które zorientowane były na idee liberalizmu, łącznie z radykalnymi poglądami lewicowo-liberalnymi. Elity polityczne, stawiając na integrację euroatlantycką, zmuszone były wprowadzać te zmiany, których wymagały od nich Bruksela Strasburg, czy Waszyngton. Z biegiem czasu, tendencje te stały się już zanadto nachalne i agresywne. Odnosi się to w szczególności do okresu rządów „Platformy Obywatelskiej”.

Niedawny sukces umiarkowanej prawicy (na prezydenta Polski wybrany został Andrzej Duda, zaś w wyborach parlamentarnych zwycięstwo odniosła partia „Prawo i Sprawiedliwość”) sytuacja zmieniła się radykalnie. PiS zaproponował polskiemu społeczeństwu, moim zdaniem, dobre połączenie nacjonalizmu, pragmatyzmu politycznego oraz konserwatyzmu religijnego. Symboliczne zmiany nastąpiły już bezpośrednio po inauguracji prezydentury Andrzeja Dudy (w kaplicy Pałacu Prezydenckiego wznowione zostało odprawianie codziennych nabożeństw).

Sformułowany przez Prawo i Sprawiedliwość rząd bardzo szybko (już w pierwszych tygodniach pracy) pokazał swoje ideologiczne, światopoglądowe priorytety. Tak na przykład nowo mianowany Minister Kultury i Szkolnictwa Wyższego, Jarosław Gowin, podjął decyzję o wstrzymaniu finansowania badań i publikacji mających na celu propagowanie ideologii gender  (takie finansowanie wprowadzono za rządów „Platformy Obywatelskiej”). Również Minister Edukacji Narodowej, pani Anna Zalewska, wprowadziła zakaz zatrudniania w szkołach podstawowych i średnich tak zwanych zewnętrznych grup edukacji seksualnej, których działalność faktycznie skierowana była nie na wychowanie, a na deprawację seksualną dzieci i młodzieży. Zalewska podkreśliła znaczenie poszanowania sfery intymności młodego pokolenia, a także to, iż kluczową rolę w edukacji seksualnej dzieci i młodzieży sprawować powinni sami rodzice. Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł natomiast wstrzymał program  finansowania przez państwo zapłodnienia in vitro (kościół katolicki uważa zapłodnienie in vitro za coś zasadniczo niedopuszczalnego). Jednocześnie nowy polski rząd rozpoczął kampanię na rzecz zwiększenia liczby urodzeń, co pośrednio miało również na celu zachowanie i ochronę typowych dla płci ról. (Wsparcie finansowe ze strony państwa dla matek ma im pomóc uniknąć konieczności poszukiwania pracy zamiast poświęcenia się wychowywaniu dzieci).

Ów czynnik religijny dał o sobie również znać, gdy siły zewnętrzne oraz opozycja rozpoczęły rozbudzanie i eskalowanie fali niezadowolenia wobc polityki rządu. Dość symboliczne były tutaj codzienne modlitwy za ojczyznę, rząd i prezydenta, które organizował ksiądz Jerzy Garda.

Jak widzimy, nowy polski rząd, wychodząc na przeciw oczekiwaniom większości społeczeństwa, swoją politykę konsekwentnie formułuje z uwzględnieniem pryncypiów religijnych i światopoglądowych. Wymaga to niezwykłej odwagi i wykazuje wysoki poziom politycznej woli, zwłaszcza że nowa polityka rządu, zorientowana na ochronę wartości, spotyka się z bardzo silną presją i oporem ze strony Zachodu. Dlatego też Kościół, który już wcześniej wykazywał dużą aktywność w sferze publicznej, nie boi się wspierać w tym zakresie działań rządu.

Chorwacja. Podobnie jak w przypadku Polski, również Chorwacja jest krajem w większości katolickim, gdzie Kościół pozostaje ważną instytucją publiczną, a społeczeństwo wykazuje  wysoki poziom religijności. Niemniej jednak Chorwaci dopiero niedawno otrzymali rząd odnoszący się z szacunkiem do tradycyjnych wartości wyznawanych w społeczeństwie.

Przez długi czas w Chorwacji dominowały elity zbliżone ideologicznie do socjaldemokracji. Głównie były to osoby z komunistyczną przeszłością, wywodzący się z komunistycznych organizacji młodzieżowych z czasów późnej Jugosławii (analogicznie do ukraińskich „wczorajszych komsomołców”). Jest rzeczą oczywistą, że nie wyróżniali się oni szczególną przychylnością wobec katolicyzmu. Wartości wyznawane przez poprzedni socjaldemokratyczny rząd harmonizowały zresztą z wymaganiami, jakie stawiała Chorwacji Bruksela. W kraju tym również mieliśmy do czynienia ze strony rządu z ciągłymi próbami narzucania społeczeństwu lewicowo-liberalnej ideologii. Polityka ta nasiliła się szczególnie w przededniu akcesji tego kraju do UE.

Chorwację oczekiwała zatem niezbyt przyjemna perspektywa. Tę politykę państwa uzupełniała ponadto działalność sektora niepaństwowego, czyli mediów, organizacji pozarządowych i liberalnych intelektualistów. Siły te starały się uzurpować sobie prawo mówienia w imieniu „społeczeństwa obywatelskiego”. W takich warunkach „milcząca moralna większość” Chorwatów zmuszona byłaby biernie akceptować wszystkie posunięcia rządu skierowane na realizację idei lewicowo-liberalnych. Jednak stało się inaczej. Zarówno hierarchia kościelna jak świeccy katolicy stawili zdecydowany opór. Biskupi nie szczędzili krytyki pod adresem władz,a świeccy katolicy zaczęli się coraz bardziej angażować w szereg nowych inicjatyw (powstała partia „Hrast”, powołano towarzystwa „Vigilare” i „Grozd”, oraz inicjatywę obywatelską „U ime obitelji”). Wysiłki te nie poszły na marne i zdołały skutecznie przeciwstawić się polityce państwa.

Indykatorem znaczenia  Kościoła w Chorwacji było zainicjowanie i przeprowadzenie referendum w sprawie poprawki do konstytucji, która uniemożliwiałaby wprowadzenie tzw „małżeństw homoseksualnych” (zgodnie z definicją rodziny jako związku mężczyzny i kobiety). Kościół przeprowadził  owo referendum w ramach inicjatywy społecznej „U IME obitelji”. W tym celu zebranych zostało 700 tys. podpisów. Referendum odbyło się 1 grudnia 2013 r. 66% głosujących poparło konstytucyjny zakaz małżeństw homoseksualnych. Trzeba powiedzieć, że samo zainicjowanie owego referendum było krokiem wymagającym ogromnej pracy organizacyjnej oraz wielkiego poparcia w społeczeństwie. To jeszcze raz pokazuje, jak silna jest pozycja Kościoła w tym kraju.

Niezadowolenie z polityki społecznej socjaldemokratów spowodowało znaczne zmiany polityczne. Na początku 2015 roku na prezydenta Chorwacji wybrana została Kolinda Grabar-Kytarovich. Trudno byłoby ją nazwać politykiem radykalnym czy ultra-eurosceptycyzmym,  jednak sama Grabar-Kytarovich szybko dała się poznać jako lider starający się wzmocnić narodową suwerenność (w szczególności inicjując korzystne dla Chorwacji procesy integracyjne ). W styczniu 2016 roku powstał nowy rząd, który dał świadectwo jakościowej odnowy elit politycznych w kraju. W miejsce socjaldemokratów do polityki weszli ludzie z antykomunistycznych, katolickich i częściowo nacjonalistycznych środowisk. Wśród skrajnej prawicy nie wszystkie zmiany polityczne postrzegane są jako zgodne z ich marzeniami. Nie obeszło się nawet bez wersji spiskowych (jawny  brak zaufania do nowego rządu wyrażał szczególnie kontrowersyjny pisarz Emile Cheech reprezentujący bardzo tradycjonalistyczny kierunek). Niemniej jednak na tle tamtych niedawnych eksperymentów lewicowo-liberalnych trudno byłoby nie dostrzegać poważnych zmian, jakie się w tym kraju dokonały.

Węgry. W przeciwieństwie do Polaków i Chorwatów, Węgrzy nie są konfesyjnym monolitem. Wśród Węgrów dominują katolicy, istnieje jednak również znaczna liczba protestantów (katolicy stanowią ponad połowę ludności, protestanci — 20%). Ponadto, w porównaniu z Polską i Chorwacją, Węgry są krajem bardziej zsekularyzowanym. Niemniej jednak czynnik religijny odgrywa w węgierskim życiu politycznym bardzo znaczącą rolę. Oficjalnie  Budapeszt prowadzi politykę diametralnie przeciwstawną w stosunku do lewicowo-liberalnych strategii Brukseli.

Nowa węgierska konstytucja, która weszła w życie z dniem 1 stycznia 2012 roku, kładzie nacisk na chrześcijański charakter kraju i zawiera wiele religijno-moralnych norm. W październiku 2013 roku między Węgrami i Watykanem podpisany został nowy konkordat, co stwarza korzystniejsze warunki dla działalności Kościoła.

Polityka Viktora Orbana i jego partii rządzącej „Fidesz” skierowana jest nie tylko przeciw realizacji lewicowo-liberalnych strategii wewnątrz samych Węgier, lecz sprzeciwia się również temu na szczeblu UE. Tak więc, na spotkaniu UE, 7 marca 2016, Węgry były jedynym krajem, który odrzucił dokument stanowiący „wykaz działań na rzecz poprawy równouprawnienia osób LGBT”, a tym samym zablokował jego przyjęcie.

Wymowne są przypadki artykulacji tematów religijnych w oficjalnym dyskursie politycznym. Wiosną 2016 roku, tłumacząc niechęć do przyjmowania imigrantów, premier Viktor Orban oświadczył, iż napływ imigrantów jest nie do zaakceptowania, gdyż jest to niezgodne z normami węgierskiej Konstytucji. Konstytucja Węgier deklaruje bowiem chrześcijaństwo jako ideę i siłę, które spajają naród węgierski, wobec tego napływ migrantów-niechrześcijan stanowi według Orbana naruszenie węgierskiej Ustawy Zasadniczej .

W świetle problemów związanych z imigrantami ciekawe jest również zachowanie węgierskiego episkopatu. Pomimo iż Watykan w osobie papieża Franciszka wybrał, moim zdaniem, szkodliwą dla Europy politykę sprzyjającą imigracji, Konferencja Episkopatu Węgier podjęła stanowcze i wyraźne stanowisko twierdząc, iż państwo węgierskie powinno przede wszystkim chronić swoich obywateli, nie zaś poświęcać ich interesy na rzecz imigrantów. Biskup Laszlo Kiss-Rigo wystąpił z otwartą krytyką apelu papieża Franciszka o przyjmowanie uchodźców. „Ci ludzie nie są uchodźcami ani imigrantami. To jest inwazja… Oni chcą nas podbić. Jego Świątobliwość popełnia błąd „- powiedział biskup. Jak widać, węgierski episkopat, odrzucając w sposób budzący wątpliwości niektóre chrześcijańskie pryncypia, swoim stanowiskiem udzielił istotnego wsparcia władzy świeckiej, która konsekwentnie broni interesów narodowych.

I jeszcze krótkie spojrzenie na sytuację w dwóch innych krajach-członkach Grupy Wyszehradzkiej, zaangażowanych w proces integracji — w Czechach i w Słowacji.

Republika Czeska radykalnie różni się od swoich sąsiadów i może słusznie uchodzić za kraj najbardziej zsekularyzowany w Europie Środkowej. Ta sytuacja powstała w warunkach uzyskiwania przez Czechy (wówczas jeszcze Czechosłowacji) niepodległości po rozpadzie Austro-Węgier. Ówczesny czeski „nacjonalizm” miał cechy liberalne i antyklerykalne. Jego antykatolicka składowa wyrażała się w próbie stworzenia „kościoła narodowego”, jednak próby te zamieniły się w farsę. Deficyt twardego religijnego podglebia przejawia się takim a nie innym nastawieniu dzisiejszego społeczeństwa czeskiego do wartości religijno-moralnych. Są one — mówiąc wprost — bardzo liberalne. Jednak sama polityka państwa nie jest prowadzona wyłącznie pod dyktando laickości. Przeciwnie, czeskie prawodawstwo przejawia wyraźną przychylność i lojalność wobec społeczności religijnych.

Dzisiejsza Słowacja jest krajem dosyć religijnym. Około 65% populacji deklaruje się jako katolicy (w tym również katolicy obrządku greckiego). Słowacki ruch nacjonalistyczny pierwszej połowy XX wieku, który starał się uzyskać autonomię, a następnie pełną niezależność od Czech, posiadał wręcz cechy silnie klerykalne; Lider ruchu nacjonalistycznego z tamtego czasu, ojciec Andrzej Glinka, do dziś jest bohaterem narodowym dla dużej liczby Słowaków. Czynnik religijny i moralny pozostaje zatem nadal częścią składową dzisiejszej słowackiej polityki. Tak na przykład w 2014 roku organizacjom pro-rodzinnym udało się przeforsować poprawkę do konstytucji definiującą rodzinę jako unikalny związek mężczyzny i kobiety.

W strukturze społeczeństwa słowackiego istnieje aktywne konserwatywne jądro. Potwierdziło to referendum z początku 2015 roku, którego celem była ochrona rodziny. (W referendum postawiono trzy pytania: 1) Czy zgadzasz się na to, aby małżeństwem nie mogła być określana żadna inna forma wspólnego pożyciu ludzi, jak tylko związek między jednym mężczyzną i jedną kobietą? 2) Czy zgadzasz się, aby pary lub grupy osób tej samej płci nie miały prawa adoptować dzieci i ich wychowywać? 3) Czy zgadzasz się, aby szkoła nie mogła wymagać uczestnictwa w lekcjach edukacji seksualnej, o ile rodzice lub same dzieci nie zgadzają się z treścią nauczenia? „). Pomimo iż inicjatorom referendum nie udało się osiągnąć wymaganej frekwencji (50%), na wszystkie trzy pytania ponad 90% głosujących odpowiedziało twierdząco (należy jednak zauważyć, że w momencie przeprowadzenia referendum jego zasadnicze pytania i tak nie miały już większego znaczenia z uwagi na istnienie wspomnianej wyżej poprawki do Konstytucji).

W roku 2012 Słowacji przyszło bronić swej chrześcijańskiej tożsamości nawet na forum międzynarodowym. W związku ze 1150 rocznicą przybycia Cyryla i Metodego do Wielkich Moraw, Narodowy Bank Słowacji postanowił wyemitować monety o wartości 2 euro z wizerunkami świętych. Komisja Europejska odrzuciła wstępny projekt monety z powodu tego, że nad głowami świętych Cyryla i Metodego miały się pojawić aureole, zaś ich ubrania ozdobione miały być krzyżami. Takie postępowanie Komisji Europejskiej wywołało na Słowacji wielkie oburzenie. Ostatecznie Słowacy zdołali jednak obronić swoją pozycję. Pomimo wielkiego niezadowolenia zwolenników sekularyzmu ostatecznie moneta została wybita zgodnie z pierwotnym projektem.

Podsumowując sytuację w krajach biorących udział w realizacji idei Międzymorza możemy stwierdzić co następuje: W każdym z nich, z wyjątkiem Republiki Czeskiej, mamy do czynienia z wysokim poziomem religijności w społeczeństwie oraz znaczącym wpływem Kościoła jako instytucji społecznej. W Polsce i na Węgrzech, które liderują procesowi integracji, są ponadto obecnie u władzy siły polityczne, które koncentrują się wyraźnie na obronie tożsamości religijnej kraju.

Możemy powiedzieć, iż świecki paradygmat, według którego religia jest wyłącznie „sprawą prywatną”, w przypadku Europy Środkowej nie działa. Religia w tym regionie to nie tylko ważny czynnik społeczny, ale również występuje jako jeden z podstawowych elementów oficjalnego dyskursu politycznego. Dochodzi do tego jeszcze to, iż przez pryzmat religii postrzegane są także inne ważne kwestie (tak jak tamto oświadczenie Orbana o braku zgody na osiedlanie się na Węgrzech imigrantów-niechrześcijan). Religia pozostaje również ważnym politycznym czynnikiem na poziomie indywidualnym — w tym i na poziomie osobistych przekonań moralnych i religijnych poszczególnych polityków (co zgodnie ze paradygmatem świeckim jest niedopuszczalne).

Narody Europy Środkowej przeszły „szkołę” komunizmu. Czyni je to szczególnie zobowiązanymi do pielęgnowania tego, co  przez komunizm było zagrożone. Dlatego też presja ze strony Zachodu na sekularyzację i relatywizm moralny wywołuje w tychże społeczeństwach reakcję obronną.

Postawy i nastroje konserwatywne, przywiązanie do tożsamości chrześcijańskiej, odrzucenie polityki lewicowo-liberalnej są charakterystyczne dla dużych segmentów społeczeństwa krajów Europy Środkowej, co jest dodatkowo wzmocnione obecnością potężnych organizacji i ruchów świeckich, a także polityką informacyjną wpływowych mediów konserwatywnych. To, co można nazwać środkowoeuropejską „rewolucją konserwatywną” pochodzi jednak „z dołu”, jest ruchem oddolnym. Dojście do władzy elit politycznych, jest jedynie konsekwencją i uzupełnieniem owych inicjatyw „oddolnych”; stanowi odpowiedź na społeczne zapotrzebowanie.

W sytuacji istnienia konieczności ratowania państwowej i kościelnej autonomii, pomiędzy kościołem i państwem pojawia się ścisła współpraca. Duchowieństwo, nie przekształcając się w jakiś rodzaj ideologicznego wydziału propagandy, wspiera jednak słuszne i racjonalne kierunki polityki rządu i przyczynia się do konsolidacji społeczeństwa wokół sprawiedliwych celów.

Ów konserwatywny przewrót uwzględnia jednak rzeczywisty stan sekularyzacji i zachowuje odpowiedni cykl zgodności z zastaną sytuacją. Charakterystyczne są tutaj słowa kapelana prezydenta RP — księdza Zbigniewa Karsa: „W tych dniach, kiedy Polacy widzą, iż wybrali dobrego prezydenta, silnego mężczyznę, wierzącego, z kręgosłupem — takiego, który zajmuje jednoznaczną pozycję w kwestiach moralnych, który chce być prezydentem dla wszystkich — w tym również obywateli niewierzących — pozostaje nam czuć się po prostu szczęśliwymi „. W rzeczywistości budowany jest model konserwatywnego pluralizmu mogący zadowolić zarówno praktykujących chrześcijan, jak i członków mniejszości religijnych, a także ateistów i agnostyków — o ile nie są agresywnie i wrogo nastawieni wobec podstawowych wartości i norm moralnych. W takich okolicznościach państwo, zapewniając odpowiedni poziom politycznej reprezentacji religii w społeczeństwie, koncentruje się przede wszystkim na wspieraniu norm prawa naturalnego.

Wszystko to silnie kontrastuje z realiami współczesnej Rosji. „Konserwatywne inicjatywy” reżimu Putina są w większości przypadków zwyczajną atrapą. Będąc dalece niedoskonałymi inicjatywami „odgórnymi”, znajdują  aprobatę w społeczeństwie w sposób całkowicie powierzchowny, pielęgnując przy tym obraz wroga („dekadenckiego Zachodu”, „Geyropy” itd.). Rodzi to niczym nieuzasadnione poczcie mesjanizmu. Mówiąc najprościej, prawdziwy konserwatywny zwrot w Rosji jest niemożliwy ze względu na brak socjologicznej bazy.

Sytuacja ta w sposób istotny delegitymizuje retorykę ukraińskich „eurooptymistów”. To, co oni starają się wprowadzić na Ukrainie, w Europie Środkowej nie jest tolerowane. A to, z czym oni walczą — znajduje tam akceptację. Przestrzeń Międzymorza sprawdza się zatem w roli autentycznej wyspy europejskości. Może nie warto przeceniać skali owego konserwatywnego przewrotu w Europie Środkowej, jednak jak na razie region ten wyróżnia się przyjemnie na tle Zachodu czy Rosji. W takich warunkach, chodzenie na smyczy zwolenników radykalnego liberalizmu na Ukrainie jest zwyczajną krótkowzrocznością — tak jak i krótkowzrocznością jest unikanie bezpośredniego zaangażowania się w rozwój idei Międzymorza.

Igor Zagrebelny – Tłumaczenia Marian Karol Panic/Jagiellonia.org