Inaczej niż Sienkiewicz nie wciąga ona akcją czy wyrazistościa charakterów (które dopiero przy kolejnym czytaniu pozwalają odsłaniać głęboką myśl czy nawet teologię, jaka u Sienkiewicza także się kryje), ale raczej subtelnymi analizami postaci, pięknem języka, a także mocnymi rozważaniami religijnymi. Czytanie Malewskiej idzie więc wolniej niż „Ogniem i mieczem”, ale dostarcza nie mniej wiedzy nie tylko o sarmackiej I Rzeczypospolitej, ale także o katolicyzmie (niezwykłe są analizy konwersji na katolicyzm panów Leszczyńskich czy jej proste, ale głębokie wyjaśnienia mocy Kościoła) i ludzkiej miłości.

Ale „Panowie Leszczyńscy” to także historia końca „świętego spokoju”, wiecznego pokoju jaki wybudowali sobie nasi przodkowie i ból żegnania się ze złudzeniami. A także świadectwo tego, jak niszczy nas przemoc, dokąd prowadzi nas brak miłości i ja ludzie umierają, usychają z jej braku. Smutna to opowieść, ale jednocześnie pełna ciepła i nadziei na to, że może być inaczej, że Polska jest silniejsza niż słabości Polaków, i że – nawet „przemijanie” nie niszczy tego, co w naszej Rzeczypospolitej najważniejsze.

Tomasz P. Terlikowski

H. Malewska, Panowie Leszczyńscy, Wydawnictwo Znak, Kraków 2013, ss. 529.