Trudno nazwać to inaczej, niż przejawem skrajnej bezczelności. Ukraińcy chcą, by Polacy zbudowali pomnik swoich ludobójców - morderczej Ukraińskiej Powstańczej Armii. Jak powiedział wiceszef IPN prof. Krzysztof Szwagrzyk, Kijów oczekuje od Warszawy odbudowy pomnika w Hruszowicach i - uwaga - ukarania winnych jego demontażu.

Pomnik stanął w Hruszowicach w 1994 roku z inicjatywy byłych bojowników UPA. Upamiętniał między innymi tych członków UPA, którzy w 1946 roku zginęli w walkach z Polakami. Pomnik został chwalebnie zdemontowano w kwietniu 2017 roku. Decyzję podjął wójt Janusz Słabicki.

Teraz Ukraińcy chcą, by ten krwawy pomnik stanął ponownie. Powiedzieli o tym ministrowi Piotrowi Glińskiemu podczas jego wizyty w Kijowie. Stwierdzili, że jeżeli pomnik nie stanie ponownie w Hruszowicach, to oni... nie zgodzą się na ekshumacje i upamiętnienie Polaków, mordowanych w czasie II wojny światowej.

Krzysztof Szwagrzyk podkreśla, że ten temat nie może być przedmiotem targów. Dodajmy - zwłaszcza takich. Odbudowa pomnika UPA nie byłaby niczym innym, jak wyjątkowo paskudnym aktem hańby. W kwestiach historycznych z Ukrainą niestety nie udaje się wypracować porozumienia i wszystko wskazuje na to, że jeszcze długo się nie uda. Jednocześnie problemy na tym polu nie przysłaniają obu rządom perspektyw współpracy gospodarczej, wojskowej i politycznej.

mod/rzeczpospolita.pl