Jak donosi "Nasz Dziennik", dwóm fizykom ze środowiska organizującego konferencję smoleńską, udało się ustalić dokładny pomiar położenia brzozy w Smoleńsku. Z badań wynika, że to, co prof. Chris Cieszewski uznał za drzewo, w rzeczywistości okazało się stertą desek. 

Profesor Marek Czachor z Politechniki Gdańskiej i prof. Andrzej Wiśniewski z Instytutu Fizyki PAN pojechali do Smoleńska specjalnie po to, żeby zweryfikować tezę prof. Cieszewskiego. Naukowiec twierdził bowiem, że brzoza, o którą miało uderzyć lewe skrzydło samolotu i tam utracić ok. 6 metrów końcówki, była złamana co najmniej pięć dni przed katastrofą. Jego teza oczywiście wywracałaby do góry nogami oficjalną wersję przebiegu wydarzeń. 

Jednak wersja prof. Cieszewskiego upada po wynikach badań, jakie przeprowadzili prof. Czachor i Wiśniewski. Całość raportu na ten temat można znaleźć TUTAJ

Beb/Naszdziennik.pl