Nie, nie żartuje. A najlepszym na to dowodem pozostają kolejne sondaże, które wprawdzie w pewnym momencie się zachwiały, ale gdy tylko do akcji wkroczyli Niemcy i ich polskie ekspozytury natychmiast wróciły do poziomu z okresu wyborczego, a nawet nieco je przekroczyły. I nie ma w tym nic dziwnego. Polacy, ci którzy zachowali polskiego ducha, nie znoszą, gdy Niemcy zaczynają nas krytykować. Trudno się temu zresztą dziwić. Niemcy są ostatnim krajem, który ma prawo kogokolwiek pouczać w kwestii demokracji czy państwa prawa. I nie chodzi tylko o II wojnę światową, ale także o to, jak traktują obecnie choćby Grecję. Polacy to widzą, i wciąż jeszcze – mimo lat indoktrynacji – normalnie reagują na pogróżki naszych odwiecznych kolonizatorów. Normalnie, to znaczy pokazując Niemaszkom środkowy palec.
Jest to zresztą tym łatwiejsze, że Niemcy pokazali, że nie są w stanie obronić nawet własnych kobiet. Ich straszenie w takiej sytuacji wygląda więc dość kuriozalnie. Trudno się bać kogoś, kto sam boi się gromady barbarzyńców, którzy gwałcą niemieckie kobiety. My Polacy mamy w sobie więcej siły – i także dzięki niezależnym mediom – jesteśmy tego coraz bardziej świadomi. Strategia straszenia nas Niemcami nie może więc w takiej sytuacji odnieść skutku.
A nawet mocniej. Jeszcze trochę mądrzenia się niemieckich polityków i podkreślania przez polskich polityków, że Niemcy powinny i mogą przywołać nas do porządku, a PiS będzie miał nie 39, a 50 procent poparcia. A może i więcej. Trzeba zupełnie nie znać Polaków i Polski, żeby uwierzyć, że niemieckie naciski wywołają odwrotny skutek. Od II wojny światowej upłynęło zbyt mało czasu, a Niemcy niestety nadal pokazują, że w istocie nadal wierzą, że mają skolonizować inne kraje. Tyle, że tym razem ekonomicznie (wydarzenia w Kolonii pokazują, że na nic innego nie mają już siły, bo ich mężczyźni całkowicie stracili cojones). Polacy to widzą i mają już dość kaprali niemieckich kolonizatorów. A ci ostatni im bardziej będą gardłować, by Niemcy im pomogli, tym bardziej będą tracić poparcie i autorytet. Jedyne zaś, co mogą zyskać, to fakt, że jakaś grupa obrońców demokracji w Kolonii czy innym Hamburgu przebierze się w sukienki, by w ten sposób zamanifestować wsparcie dla KOD.
Tomasz P. Terlikowski