Profesor Sławomir Cenckiewicz był dziś gościem programu ,,Onet Opinie''. W rozmowie z Andrzejem Stankiewiczem mówił między innymi o głośnej publikacji Onetu, na temat swoistych ,,sanckji'' dyplomatycznych - czyli faktycznego sprzeciwu Amerykanów wobec organizowania spotkań z Polakami na najwyższym szczeblu, premiera i prezydenta. Miałoby to być odpowiedzią na ustawę o IPN.

Po publikacji Onetu rozpętała się prawdziwa burza, a politycy Prawa i Sprawiedliwości ogłosili, że jest to fake news.

Jednak wkrótce miały miejsce konferencje ówczesnej rzecznik Departamentu Stanu, Heather Nauert. Pani Nauert była wprost pytana przez dziennikarzy, czy spotkanie na najwyższym szczeblu byłoby możliwe, czy też są jakieś sankcje. Odpowiadała wówczas, że nie ma o czym mówić, bo po prostu póki co ,,nie ma takich planów''. 

Wówczas część komentatorów, na przykład Łukasz Warzecha czy Witold Jurasz, uznało, że to w istocie potwierdzenie istnienia takich sankcji - bo pytana wprost, Nauert temu nie zaprzeczyła.

W PiS dalej mówiono jednak, że mamy do czynienia z ,,fake newsem'' i wszystko jest w porządku.

Teraz Sławomir Cenckiewicz przekonuje jednak, że jest inaczej. 

Andrzej Stankiewicz zapytał go, czy nie jest tak, że ostatnie kontakty między Polską a USA potwierdzają, że ,,jest kłopot ze spotkaniami na najwyższym szczeblu''. Profesor odpowiedział:

,,Tak, jest kłopot. Jest kłopot i mówią to różni dyplomaci, wysocy urzędnicy MSZ, z którymi również miałem czy mam kontakt''.

Pytany, dlaczego w takim razie dziennikarze piszący o tej sprawie byli tak ostro atakowani jako kłamcy, odparł krótko:

,,Ja panów nie atakowałem''.

mod/onet.pl