"Uczył nas organista Dąbrowski. W kościele to było. Gdy on wyszedł, Wałęsa podszedł do kropielnicy, wyjął <kranik> i nasikał do święconej wody"-wspomina Józef Krysztoforski w rozmowie z "Expressem Bydgoskim". 

Choć ta ciekawostka z życia byłego prezydenta nie jest może nowością, rzuca pewne światło na to, jakim typem człowieka jest Lech Wałęsa. 

Krysztoforski razem z Lechem Wałęsą przyjmował I Komunię Świętą w kościele w Sobowie koło Popowa, gdzie urodził się i mieszkał były prezydent. 

"Mieliśmy wtedy po dziewięć chyba lat. Wieki temu. Ale takich rzeczy się nie zapomina. Uczył nas organista Dąbrowski. W kościele to było. Gdy on wyszedł, Wałęsa podszedł do kropielnicy, wyjął <kranik> i nasikał do święconej wody. No, nie da się ukryć, tak było"-powiedział dziennikarzom "Expressu Bydgoskiego Krysztoforski. Jak dodaje, może powiedzieć to Lechowi Wałęsie prosto w oczy. 

Co na to sam zainteresowany? Oczywiście zaprzeczył. 

 "Człowieku, czy Ty jesteś tej samej wiary co ja? Czy Ty wiesz, na jakiej wysokości jest chrzcielnica? Na pewno wyżej niż 8-latka głowa"-pisał w 2009 r. na blogu w serwisie Wykop.pl. W ten sposób Wałęsa zwrócił się do Pawła Zyzaka. Historyk opisał to zdarzenie w książce "Lech Wałęsa. Idea i historia". Tyle że na zdjęciu z kościoła, gdzie były prezydent przyjmował I komunię świętą widać, że kropielnica znajduje się wyjątkowo nisko, na pewno w zasięgu 8-9-letniego chłopca. To jednak nie wszystko. Znajomi Wałęsy twierdzą, że w życiu polityka jest również inny wstydliwy epizod. 

Jak pisał w biografii Lecha Wałęsy Paweł Zyzak, były prezydent miał również nieślubne dziecko, które utopiło się w wieku czterech lat. Pierwszy przywódca "Solidarności" stanowczo zaprzecza także tej informacji. 

"Mijał się z prawdą, nie tylko wypierając się swego nieślubnego dziecka, ale też sikania do kościelnej kropielnicy"-przekonują znajomi polityka w rozmowie z "Expressem Bydgoskim". 

tag/DGP, Fronda.pl