Już na wstępie autor artykułu zauważa, że „temat tzw. polskich obozów koncentracyjnych jest jednym z najbardziej drażliwych w polskiej debacie publicznej”. „Określenie „obóz koncentracyjny” używane jest także do określenia części obozów odosobnienia działających w czasie II Rzeczypospolitej Polskiej. Niektóre rosyjskie środowiska polityczne używają tego terminu do opisu obozów jenieckich, w których przetrzymywano jeńców z Armii Czerwonej w czasie wojny polsko-bolszewickiej.  Mianem obozu koncentracyjnego określa się także obóz odosobnienia w Berezie Kartuskiej, założony w XX wieku przez sanacyjny reżim. Zwolennikiem tej tezy jest m.in. wybitny badacz nacjonalizmów Europy Środkowo-Wschodniej, amerykański historyk Timothy Synder.


Do obozu trafiali przede wszystkim więźniowie polityczni, niewygodni dla panującej wówczas dyktatury, m.in. działacze endecji, Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, komuniści, a także osoby związane z Polską Partią Socjalistyczną i ruchem ludowym. Kolejnym okresem w dziejach Polski, w którym można się spotkać z pojęciem obozów koncentracyjnych są lata 1945-1948, okres konstytuowania się władz komunistycznych. Na obszarze ziem polskich działał wówczas system obozów pracy, które były narzędziem eliminacji przeciwników politycznych władzy komunistycznej oraz prowadzenia polityki narodowościowej, zmierzającej do utworzenie państwa jednolicie narodowego”- pisze autor tekstu.


Dalej autor lansuje teorię dotyczącą istnienia „polskich obozów koncentracyjnych”. W tej właśnie sprawie w 2007 roku działacze Związku Ludności Narodowości Śląskiej apelowali od UNESCO, aby nie uwzględniać wniosku władz polskich w sprawie zmiany oficjalnej nazwy obozu zagłady Auschwitz-Birkenau na „Były Niemiecki Nazistowski Obóz Koncentracyjny i Zagłady Auschwitz-Birkenau”. Argumentowano wówczas, że w lutym 1945 roku obóz „przeszedł pod administrację polskiego UB i służył przetrzymywaniu jeńców wojennych oraz osób cywilnych, uznanych za wrogów nowo kształtującej się władzy”. Takie stwierdzenie wywołało oburzenie polskich historyków, którzy argumentowali, że przekazywanie tego typu informacji jest sprzeczne z prawdą historyczną. „O sprawie ponownie stało się głośno po wypowiedzi Kazimierza Kutza, który w telewizyjnym programie „Warto rozmawiać” stwierdził, że Ślązaków mordowano w polskich obozach. - Auschwitz i kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt obozów poauschwitzowskich przekształciło się w polskie obozy koncentracyjne, które funkcjonowały przez pierwszy rok. Byli mordowani ludzie dlatego, że byli Ślązakami. Dla Ślązaków to była Polska, a nie jacyś Ruscy. Ruskich nie było - mówił znany reżyser”- pisze autor tekstu.



„Wiele osób i środowisk nie chce przyjąć do wiadomości, że Polska,  która w powszechnej opinii, powstała na gruncie walki z nazizmem, stosowała podobne metody represji wobec własnych obywateli. Przez to tematyka powojennych obozów stała się swego rodzaju tematem tabu, podobnie jak wiele innych części historii, które nie pasują do heroicznego mitu państwa polskiego i jego obywateli”- kończy tekst Radosław Marczyński.

 

Widać, że nie musimy upominać tylko Amerykanów i Brytyjczyków za manipulowanie historią. Zwolennicy skandalicznego określenia "polskie obozy koncentracyjne" są bliżej niż myślimy. Ciekawe jak zareagują teraz polskie władze, które w wielu przypadkach zabierały oficjalne stanowisko wcześniej. Czy potępią autorów tego tekstu? Czy oburzą się tak jak w przypadku tekstów w "New York Times"? 

 

Ł.A/Nowa Gazeta Śląska