"Mamy poczucie, że od kilku tygodni obserwujemy proces niszczenia polskiej demokracji" - ocenił Kowal na konferencji prasowej przed budynkiem Sądu Najwyższego w Warszawie. Według niego, jest to proces niebezpieczny "dlatego, by wyborcy w tym świętym czasie wyborów mogli podejmować decyzje zgodnie ze swoimi przekonaniami i mogli wybierać zgodnie ze swoimi przekonaniami".  Kowal dodał, że "cztery partie polityczne uchwaliły dla siebie ustawę o finansowaniu partii politycznych, która umożliwia im pozostawanie na scenie politycznej bez względu na okoliczności".


Polityk zaznaczył, iż niesprawiedliwe jest, że małe partie muszą upominać się o równe warunki gry i poszanowanie zasad konkurencji. Jak argumentował Kowal, wątpliwości w prawie wyborczym powinny być interpretowane "na korzyść wyborców i na korzyść, tych, którzy zbierali podpisy poparcia pod listami wyborczymi". Kowal i inny z eurodeputowanych PJN Marek Migalski na konferencję prasową założyli muszki, znak rozpoznawczy Korwin-Mikkego.


Ze względu na to, że w terminie wynikającym z prawa wyborczego KW Nowej Prawicy nie miał zarejestrowanych list w wymaganej liczbie okręgów, komitet nie uzyskał prawa do rejestracji list w pozostałych okręgach, a tym samym nie wystawi list w całym kraju. Przedstawiciele Nowej Prawicy podkreślają, że wszystkie dokumenty złożono w terminie. Wczoraj Sąd Najwyższy postanowił pozostawić protest Komitetu Wyborczego Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikkego bez dalszego biegu.


Ł.A/Interia.pl