Redakcja tygodnika „Nie” tłumaczy decyzję zamieszczenia zdjęć zdeformowanych noworodków interesem społecznym. Zapewnia, że nie zależało jej na wywołaniu skandalu, ale kierowała się jedynie chęcią obnażenia hipokryzji przeciwników aborcji.

Zdjęcia dzieci z poważnymi wadami genetycznymi to ilustracja do tekstu Agnieszki Wołk-Łaniewskiej o, jakże merytorycznym i zupełnie pozbawionym emocji, tytule „Chazan karmi hieny”. Waldemar Kuchenny, zastępca redaktora naczelnego tłumaczy w rozmowie z Press.pl, że „Nie” opublikowało zdjęcia, aby pokazać na czym polega problem odmowy aborcji w przypadku ciężkich wad genetycznych.

„Ktoś, kto ich nie widział, nie wie, komu profesor Bogdan Chazan chciał uratować życie. Zwykle mówiąc o dzieciach obciążonych wadami, myślimy o miłym i radosnym dziecku z zespołem Downa, które ma prawo żyć. Te zdjęcia pokazują dzieci potwornie zdeformowane i niezdolne do samodzielnego życia” - stwierdził Kuchenny.

Decyzja „Nie” bulwersuje większość środowiska dziennikarskiego. Redaktorzy pism zgodnie przyznają, że nie zdecydowaliby się na opublikowanie takich zdjęć. Nawet ci, którzy nie widzą nic złego w tym, że podobne zdjęcia przyniósł do telewizji prof. Romuald Dębski, a kiedy stacja nie zdecydowała się ich pokazać, opisał ze szczegółami, jak wygląda dziecko (Renata Kim).

Najtrafniej całą sytuację skomentował Sławomir Jastrzębowski, naczelny „Super Expressu”. „Redakcja "Nie", publikując zdjęcia tych dzieci, chce udowodnić tezę, że nie powinny się urodzić. Równie dobrze można by pokazać fotografie zdeformowanych dorosłych, żeby udowodnić tezę, że mają prawo do eutanazji. Nie jestem Bogiem, żeby o tym decydować” - powiedział w rozmowie z Press.pl.

MaR/Press.pl