Być może w ogóle należało zawiesić, a nie udawać studiów” – powiedział prof. Aleksander Nalaskowski z UMK w Toruniu. I stwierdził: „Grozi nam cała generacja studentów, którzy nie będą sobie wyobrażali inaczej uniwersytetu niż przez komputer”.

My w dużej mierze żyjemy już w świecie udawania” – diagnozuje prof. Nalaskowski w rozmowie z PAP. I dodaje: „Teleporady lekarskie to nic innego jak udawanie medycyny”. Dostrzega też problem w tym, że za kilka lata leczyć nas będą lekarze, którzy kształcili się zdalnie, co musi niewątpliwie budzić obawy.

Prof. Nalaskowski pochyla się też nad „kulturotwórczą” funkcją studiów:Jest to obecność w klubach studenckich, kultura studencka, imprezy - typu juwenalia, otrzęsiny”. Poza tym „dla lwiej części młodzieży akademickiej studia są także radykalną formą usamodzielnienia się, bo przecież nagle wyjeżdżają z domu i odpowiadają za samego siebie”. I konstatuje:„Tego wszystkiego studenci zostali pozbawieni”.

Wykładowca toruńskiej uczelni twierdzi, że „za nami trzy semestry studiów, które niekoniecznie były studiami”, a zdalne zajęcia w bardzo niewielkim stopniu imitowały rzeczywiste wykłady w trybie stacjonarnym: „Studenci łączyli się online. Część leżała w łóżku podczas wykładu” – zauważa profesor i konstatuje: „To była bez wątpienia sytuacja, która wszystkich rozleniwiała, wszystkich psuła”.

Aleksander Nalaskowski dostrzega w tym potencjalne niebezpieczeństwo, bo jego zdaniem „akademicka socjalizacja to też formowanie polskiej inteligencji, która kiedyś te wzorce będzie miała przekazywać”.

Jakie będą tego skutki? Przekonamy się o tym za kilka lat. My to zobaczymy, kiedy ci ludzie wejdą w swoje zawody” – uważa wykładowca UMK w Toruniu. Profesor Nalaskowski twierdzi też, że „nie jesteśmy w stanie w tej chwili oszacować skutków pandemii w odniesieniu do uniwersytetów”.

 

ren/PAP