Pani prezes Sądu Najwyższego jeszcze pół roku temu była gwiazdą, a jej decyzje śledzono z zapartym tchem. Parę dni temu podjęła decyzję, którą na niej wymusiło obowiązujące prawo i trzeba się tej informacji doszukiwać na końcowych, w najlepszym razie na środkowych stronach gazet. Na dzień 27 kwietnia 2018 roku, pani Gersdorf wyznaczyła termin pierwszego posiedzenia rady KRS, na którym ma być wybrany nowy prezes KRS. Odbyło się to w „dramatycznych” okolicznościach, najpierw Małgorzata Gersdorf napisała, co zamierza zrobić potem blada jak ściana, z podkrążonymi oczami ogłosiła swoją decyzję na konferencji - pisze Matka Kurka na łamach portalu kontrowersje.net

Zanim przejdę do sedna, chciałbym przypomnieć innego prezesa, niejakiego Rzeplińskiego. Mało kto dziś o nim pamięta, ale był taki „kozak”, który „nie widział ustaw” i tworzył odrębne prawo na własne potrzeby i potrzeby swoich mecenasów. Nie wiem czym się teraz zajmuje, miał robić za bohatera, kandydata na prezydenta Warszawy, a nawet prezydenta Polski, ale poza „Kropkę nad i” nie wyszedł. Mimo wszystko trzeba mu przyznać, że kabotyństwem i lekceważeniem obowiązującego prawa popisywał się do samego końca. Rzepliński niczym i nikim się nie przejmował, wydawał orzeczenia tak absurdalne, że zapisze się w historii jako pierwszy prezes i sędzia, którego wyroki mają wyłącznie historyczny charakter. Od roku Rzepliński jest emerytowanym nikim, nie ma go, nikt się o niego nie upomina, nikt nie stawia mu pomników i do życia publicznego mógłby wrócić wyłącznie wówczas, gdyby został postawiony przed sądem za jazdę po pijaku.

Tak było i Gersdorf mogłaby naśladować Rzeplińskiego, czego od niej oczekują „autorytety” i „konstytucjonaliści”, ale ona doskonale wie, że nie ma takiego umocowania i przede wszystkim zmieniły się warunki. Pani prezes SN próbowała z całych sił naśladować kolegę z Trybunału Konstytucyjnego, jednak bardzo szybko się okazało, że bezczelność w ignorowaniu prawa jest możliwa w określonych uwarunkowaniach udających prawo. Rzeplińskiemu i po zmianie ustaw o TK nic nie można było zrobić, bez zmiany konstytucji mógł wydawać kompletnie absurdalne wyroki i łamać prawo. Ewentualne pociągnięcie do odpowiedzialności wymagało decyzji ówczesnego składu TK, a to dawało mu gwarancję nietykalności. Takim stanem prawnym i kończącą się karierą można wytłumaczyć pozorowaną odwagę, bo na miejscu Gersdorf i w okolicznościach, w których Gersdorf przyszło podejmować decyzję, byłby tak samo blady i podpuchnięty pod oczami. Nie jest żadną sztuką robić, co się chce, gdy pełne poczucie bezkarności towarzyszy czynom i sprawcy.

Z początkiem kwietnia weszły w życie nowe przepisy i nowy wymiar sprawiedliwości. Każdy sędzia, który sprzeniewierzy się prawu może stanąć przed Izbą Dyscyplinarną. Teoretycznie nic nowego, wcześniej też były postępowania dyscyplinarne, ale widzieliśmy jak to się kończyło – sędzia złodziej popłakał się i został ofiarą. Kolesie kolesiów osądzali i to tacy, co nierzadko mieli więcej za uszami niż kradzież 50 złotych, pamięci USB, czy końcówki do wiertarki. Izba Dyscyplinarna będzie „pisowska”, czyli z zupełnie innej bajki. Żadnych znajomków, szwagrów, ciotek, oczywiście wszystkie te stopnie pokrewieństwa nie mieszczą się w obecnym układzie, jaki będzie nowy układ to się dopiero przekonamy. Gersdorf, która odchodzi na emeryturę, podobnie jak Rzepliński, nie może sobie pozwolić na brawurę, czego od niej wymagają znajomi królika.

Po zakończeniu kadencji, co za chwilę stanie się faktem, nikt i nic pani prezes nie obroni, jeśli naruszy prawo będzie podlegać Izbie Karnej i to jest pierwszy sąd, którego boją się sędziowie. Niespotykany w Polsce fenomen, sędzia będzie podlegał sądowi i to takiemu bez powiązań rodzinnych i towarzyskich, czyli Bóg jedyny wie, jakie zapadną wyroki. Gersdorf nie będzie bohaterem na miarę Rzeplińskiego, bo nie ma takich możliwości, co najwyżej rzuci parę haseł dla znajomych i całego towarzystwa wzajemnej adoracji, że bardzo jej przykro, ale jest bezsilna. Jedna, pozornie niewielka zmiana i niewinna instancja, a od razu taki spektakularny sukces. Trzeba szanować!

Matka Kurka (Piotr Wielgucki)

dam/kontrowersje.net