Portal Fronda.pl: Ogłoszono wyniki badań PISA (Międzynarodowej Oceny Umiejętności Uczniów), w których polscy uczniowie wypadli dość dobrze. Politycy już odtrąbili sukces, jednak nawet na stronie prorządowego radia TOK FM możemy przeczytać opinię prof. Mankiewicza, że po prostu nauczyliśmy dzieci rozwiązywać testy. I tylko tyle wiemy.

Dr hab. Marek Budajczak, specjalista od edukacji domowej: Zdecydowanie mamy tu do czynienia z kwestią różnego rodzaju operacji intelektualnych i politycznych, które można wykonywać na podstawie danych testu PISA. Są tacy, którzy wnioskują na  podstawie części z tych danych, że sytuacja efektywności naszej oświaty, i oczywiście wskutek wysiłków panującego obozu, zmienia się na lepsze, jednak prezentując swoje wnioski rzecznicy elit władzy odsiewają lub zaniedbują inne dane z tego samego źródła, których wydźwięk byłby inny, mniej korzystny. Skądinąd, jeśli idzie o Polskę, pojawiły się doniesienia wybitnych naukowców, że nie wszystko działo się w tym względzie uczciwie, np. co do „doboru” próby badawczej.

W dodatku, jak zawsze w przypadku badań społecznych, zachodzi wątpliwość co do stopnia adekwatności obranej metodologii badań - jest bowiem wiele czynników i okoliczności, których nie uwzględniają, albo które świadomie pomijają autorzy danego testu - niezależnie od uczciwości czy rzetelności badań tych przeprowadzania.

Czy jednak nie jest to jednak jakaś wystandaryzowana miara?

W testach PISA biorą udział kraje OECD – światowi liderzy rozwoju – i niewielkie grono krajów nienależących do tej organizacji. Sprawdza się w nich rozumienie tekstów we własnym języku, sprawdza się umiejętności matematyczne i dokonuje się badania wiedzy i umiejętności w jednej z dyscyplin przyrodniczych – w każdej edycji testu inny przedmiot „przyrodniczy” wchodzi w grę, albo fizyka, albo biologia, albo chemia. Testy te są przeprowadzane mniej więcej co trzy lata, począwszy od roku 2000. Opracowuje je prywatna amerykańska korporacja, mająca swoją metodologię ich przygotowywania i sprawdzania czy wersje narodowe (w językach narodowych) są zgodne z intencjami wyrażonymi w wersji podstawowej – tj. w języku angielskim. Czyni się dużo starań o poprawność i porównywalność wyników tych badań. Nie da się jednak uwzględnić całości społecznej specyfiki danego kontekstu narodowego, szczególnie specyfiki kulturowej.

Komuś zależy na tym, żeby wyselekcjonowane wyliczenia związane z tym testem wskazywały na zasługi i operatywność władz państwowych, które organizują oświatę. Natomiast jeśli chodzi o powszechność wyników, czy ewidentne i trwałe trendy społeczne, to takie bada się na przestrzeni wielu lat, a nie lat kilku. Dlatego mają pewnie rację ci, którzy wskazują, że jeśli z jakimś efektem mamy tu do czynienia to z pewnego rodzaju tresurą uczniów do kolejnych testów na bazie testów z poprzednich edycji. Tak na prawdę wartość diagnostyczna i prognostyczna tych testów jest ograniczona.

Not. ToR

Uczniowe potafią tylko rozwiązywać testy