- Nie latałem z marszałkiem Kuchcińskim. Nawet gdybym latał, toby oznaczało, że nie korzystam z innych narzędzi, które przysługują posłom - mówił na antenie "Polsat News" Jan Dziedziczak, były wiceminister MSZ. "Czekamy na 12:30, na oświadczenie prezesa PiS. Marszałek nie złamał prawa. Jeżeli złamał to marny jego los" - dodał.
- Wczoraj miały miejsce bardzo długie prace kierownictwa naszej partii. Również temat Kuchcińskiego się pojawił. Ja nie brałem udziału, jestem skromnym, szeregowym posłem. To było grono najważniejszych polityków - przyznał Dziedziczak.
- Nie idźmy tą drogą - powiedział Dziedziczak odnosząc się do słów Stanisława Piotrowicza, który wskazał, że w wyjątkowej sytuacji marszałek Kuchciński żadnemu obywatelowi nie odmówiłby lotu.
- Badamy tę sprawę. Jesteśmy zdeterminowani, by opinia publiczna poznała wszystkie fakty, również te niewygodne, jeżeli takie by się pojawiły - powiedział gość Polsat News.
- Kierownictwo partii zażądało prawdziwych informacji, a nie kluczenia - dodał.
- Donald Tusk też latał z rodziną, z żoną, córką, nawet z chłopakiem córki. Później media donosiły, że marszałek Borusewicz latał 700 razy, żeby wyprowadzać psa - wymieniał Dziedziczak.
- Chcemy doprecyzować przepisy. Jeżeli jakiś polityk życzyłby sobie zabrać na pokład członka rodziny, niech płaci. Nie będzie już przewożenia żony, córki, chłopaka - powiedział Dziedziczak.
- Ta sprawa lotów marszałka Kuchcińskiego jest troszkę podsumowaniem naszych rządów. To jedyna afera, którą znalazła totalna opozycja - ocenił.
- Marszałek nie złamał prawa. Jeżeli złamał to marny jego los - dodał.
nz/polsatnews.pl