Jestem zaskoczony, a nawet zszokowany wywiadem, jakiego udzielił ks. dr Bochyński. Głoszone przez niego poglądy są sprzeczne z nauczaniem Kościoła katolickiego. Stanowisko, jakie już w latach '90 zajęła Stolica Apostolska oraz kard. Ratzinger, ówczesny prefekt Kongregacji Nauki Wiary, jednoznacznie klasyfikują pedofilię i metody, jakimi powinna ona być zwalczana. Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla pedofilii.

W ostatnim czasie przeczytałem dwa bardzo ciekawe teksty na ten temat, które szczerze polecam. Pierwszy, autorstwa ks. Andrzeja Kobylińskiego zatytułowany „Dramat pedofilii” (można go znaleźć TUTAJ) oraz drugi – książka ks. Fortunato Di Noto „Tysiąc twarzy cichego Holocaustu”. Sycylijski duchowny pisze o tym, że zgoda i usprawiedliwianie pedofilii to dramaty setek tysięcy dzieci, zwłaszcza z Trzeciego Świata, więc nie boi się użyć tak mocnego porównania do Zagłady.

Wypowiedź duchownego z Piotrkowa Trybunalskiego jest absolutnie sprzeczna z tym, co mówi Kościół. To ogromny problem! Jak ktoś, kto ma doktorat, pełni ważną posługę w mocy biskupa archidiecezji łódzkiej może w ogóle wypowiadać takie słowa? Mówiąc kolokwialnie, Kościół po raz kolejny strzelił sobie w stopę. Po raz kolejny wiele środowisk będzie mogło oskarżać duchownych, że usprawiedliwiają pedofilię.

Nowy arcybiskup łódzki Marek Jędraszewski to człowiek światły, o ogromnej wiedzy. Powinien moim zdaniem zająć stanowisko w sprawie wypowiedzi ks. Bochyńskiego. Uważam, że w tej chwili jest to wręcz jego obowiązkiem moralnym. Słów ks. dr Bochyńskiego nie można potraktować jako zwykłego głosu w dyskusji. To głos, który wyraźnie zaprzecza dotychczasowym działaniom Stolicy Apostolskiej i usprawiedliwia pedofilów.

Tym, co mnie szczególnie zszokowało w słowach ks. Bochyńskiego jest twierdzenie, że dziecko samo wchodzi do łóżka. To absurd! Dziecko jest dzieckiem, oczywiście. Ale osoba dorosła nie może przecież wykorzystywać nieświadomości dziecka, jego naiwności czy nawet pewnej głupoty. Dziecko ma do tego prawo, a dorosły nie może tego wykorzystywać. On musi reagować. Nawet jeżeli dziecko zachowuje się niewłaściwie to, kto jak kto, ale duchowny, nauczyciel a przede wszystkim rodzic, musi mu powiedzieć, że to nie jest dobre. Tłumaczenie, że dziecko samo wchodzi do łóżka usprawiedliwia wszystko. Dziecko może przecież podpalić dom i co? Też będzie to jego wina, a nie dorosłego, który go nie upilnował? Tezy głoszone przez ks. Bochyńskiego, w mojej ocenie, dyskwalifikują go w kontekście jakiejkolwiek pracy wychowawczej.

Wychowanie katolickie polega na tym, że dzieciom pokazuje się, także przez własny przykład, co jest dobre, a co złe. Nie daje się przyzwolenia na rozwijanie jakichś instynktów i żądz, które mogą w nim być. Inaczej nie wychowa się dziecka.

W ostatnim czasie wielokrotnie w moich rozmowach spotykałem się z twierdzeniem, że to ofiara jest winna. Że to ofiara prowokuje. To jest bardzo niebezpieczne! Gdzie jak gdzie, ale w Kościele powinien być wyraźny podział na to, kto jest ofiarą, a kto oprawcą. Nie ma usprawiedliwienia, w ramach którego ofiara staje się współsprawcą. W ten sposób zacierają się granice pomiędzy dobrem a złem, podstawowymi wartościami chrześcijańskimi.

Polecam wszystkim przeczytanie dwóch publikacji, o których mówiłem – ks. dr Kobylińskiego i ks. Fortunato Di Noto. Gdyby szukać dla polskiego Kościoła wzorów postępowania w przypadku pedofilii, to można je znaleźć właśnie we wskazanych pozycjach.

Rozmawiała Marta Brzezińska-Waleszczyk


CZYTAJ RÓWNIEŻ:

Skandaliczna wypowiedź księdza: Dzieci „wchodziły” do łóżek dorosłych, chcąc być spełnionym