Portal Fronda.pl: Czasem zdarza się, że w snach przychodzą do nas nasi bliscy zmarli. Dzieje się to na przykład w niedalekim okresie od ich śmierci. Czy można ten fakt interpretować na przykład jako prośbę o modlitwę tych zmarłych, którzy przychodzą do nas w snach?

Ks. dr hab. Leszek Misiarczyk: Oczywiście, że tak. Niekiedy tak bywa.

A po czym można to poznać? Skąd wiemy, że to po prostu prośba o modlitwę?

Myślę, że podstawowym kryterium rozróżnienia jest tu postawa samego człowieka, do którego przychodzą takie sny, obrazy. Nie szuka ich na siłę, nie przywołuje. Oczywiście, może tęsknić za bliską mu osobą, ale nie zajmuje to całej jego świadomości. W psychologicznej interpretacji snów Freud odkrył, że w snach pojawia się treść nieświadoma, która nie ma szans przebić się do naszej świadomości, gdy działają mechanizmy obronne. Czasem więc w tej podświadomości mogą pojawiać się nasze lęki, obawy i to objawia się w snach. Wtedy to oczywiście nie będzie żadna relacja duchowa z osobą, która odeszła, ale kreacja naszej własnej psychiki. Natomiast niekiedy Pan Bóg działa przez sny, czego dowody mamy w Piśmie Świętym zarówno Starego jak i Nowego Testamentu. A więc bywa, że sam zmarły prosi nas o modlitwę i wtedy wiemy czego chce.

Jak to odróżnić?

Odróżnienie nie jest wcale takie łatwe. To proces, w którym musi upłynąć nieco czasu i nie można działać pochopnie: wierzyć bezkrytycznie w sny i według tego żyć albo zupełnie je odrzucać.Nawet jeśli nie mamy 100-procentowej pewności (a nigdy takiej nie będziemy mieli), czy dana osoba prosi nas o modlitwę lub Mszę św. w jej intencji, to przecież nic nam nie zaszkodzi taką prośbę spełnić. Zresztą, to można robić i bez snów (śmiech).

Cały czas mówimy o pojawianiu się zmarłych w snach w pozytywnych kontekście. Czy może to być jednak zjawisko problematyczne?

Owszem, problemy zaczynają się wtedy, kiedy taka osoba przychodzi do nas we śnie, coś nam mówi, tłumaczy, opowiada, a nawet żąda, abyśmy coś zrobili. Tutaj zalecana jest większa ostrożność. Wszystko zależy od rodzaju takich próśb czy poleceń. Jeśli chodzi o modlitwę, komunię czy mszę świętą w intencji zmarłego, to nie ma tu żadnego problemu, to powinniśmy wiedzieć bez snów. Sen można w takiej sytuacji potraktować jako pewną formę przynaglenia, przypomnienia.

Kiedy to zjawisko zaczyna być niepokojące?

Na przykład, kiedy taka zjawa senna każe mi (teraz oczywiście wymyślam) zrobić sobie coś złego, rzucić się z mostu czy podjąć jakieś inne desperacki kroki. Nie radziłbym się takimi poleceniami sugerować (śmiech). Zdarza się jednak, że niektórzy podejmują życiowe decyzje w oparciu o takie sny. To absurd. Mamy świadomość, rozum, Pan Bóg dał nam je i wierzy, że damy sobie radę w życiu, kierując się właśnie nimi. Pierwszym kryterium rozeznawania takich zjawisk jest więc samoistność, a drugim – sama ich treść.

To, że w snach widzimy zmarłego, może wynikać także z naszej inicjatywy?

Oczywiście, inicjatywa może wychodzić ze strony człowieka, który nieustannie myśli o zmarłym, nie może się pogodzić z jego odejściem, nie potrafi przyjąć woli Bożej, bo to de facto Pan Bóg zabiera tego człowieka do siebie. Wtedy ten zmarły może się śnić takiej osobie, ale inicjatywa pochodzi wyłącznie z jej strony. Większe prawdopodobieństwo inicjatywy z tej drugiej strony zachodzi wtedy, kiedy człowiek jest wolny od takiego myślenia.

Okres trzydziestu dni po śmierci jest takim szczególnym okresem, kiedy podejmujemy wiele modlitw w intencji zmarłego – codzienne Msze święte, komunia...

To takie bardziej lokalne tradycje. Chodzi o to, by zmarłemu, który może potrzebować naszej modlitewnej pomocy, udzielić jej jak najszybciej. W tradycji Kościoła mamy więc zwyczaj zamawiania Mszy św. gregoriańskich, odprawianych przez miesiąc po śmierci, uczestniczenia w nich i przyjmowania komunii św. w intencji zmarłego czy ponoszenia jakichś ofiar w tym czasie. Nie ma żadnych odgórnych przepisów czy regulacji tych zwyczajów, ale w jakiś sposób wpisują się one w praktykę katolików. Ludzie sami czują, że ich bliskim zmarłym może być potrzebna modlitwa.

Punktem wyjścia do naszej rozmowy jest wypowiedź, jakiej "Super Expressowi" udzieliła Barbara Jaruzelska. "Mąż śni mi się po nocach, przychodzi do mnie we śnie. Raz mi się tak przyśnił pięknie, siedział przy moim łóżku i tylko patrzył na mnie... Innym razem też przychodził do mnie w nocy, myślę, że chciał mi coś powiedzieć, może to, że mnie kochał i wciąż kocha. Za życia wyznania miłości z trudem mu przychodziły i bardzo rzadko mi mówił, że mnie kocha, wręcz wcale" – powiedziała. Czy takie wizje także można interpretować jako prośbę o modlitwę?

Nie słyszałem całej wypowiedzi Pani Jaruzelskiej, ale z tego co Pani przytacza nie wynika, by zmarły prosił o modlitwę. Raczej miałby przychodzić, aby tylko z nią pobyć. W jej odczuciu, jakby chciał nadrobić pewne zaległości i powiedzieć jej, że ją kocha, co za życia ziemskiego czynił rzekomo rzadko. No i tutaj zaczyna się problem. Może to być rzeczywiście rodzaj doświadczenia duchowego, ale może to też być projekcja jej psychiki. Pragnęła bardzo, aby mąż mówił jej często, że ją kocha a skoro tego nie czynił, to jej pragnienie kreuje sny. Jeśli dusza zmarłego przychodzi do bliskiej osoby to raczej w celach duchowych, a nie ziemskich. Może też zapewniać taką bliską osobę o swojej opiece... Niektórzy święci przychodzili do żyjących ludzi w postaci widzialnej. Św. ojciec Pio widział dusze ucieleśnione, s. Faustyna także objawiała się w widzialnej postaci. To są szczególne łaski. Inne dusze mogą przychodzić w formie niewidzialnej, ale motywy są zwykle podobne – chodzi o zbawienie. Pojawiają się także ludzkie kwestie, jak udzielenie wsparcia, duchowej pomocy. Takie zjawiska wpisują się w tradycję Kościoła, określamy je terminem "świętych obcowanie". Więź duchowa, choć ulega przetworzeniu, pozostaje.

Skąd mamy wiedzieć, co ukazujący nam w snach zmarły chce nam powiedzieć?

Trudno to oceniać. Trzeba nieco więcej czasu, by przyjrzeć się temu zjawisku. Może być również tak, że to zmarły zachęca osobę żyjącą do nawrócenia, skorzystania z sakramentu pokuty. A może to być projekcja wewnętrzna człowieka, który tęskni i chciałby się spotkać ze swoim bliskim zmarłym.

Czyli zmarły nie tylko może prosić o modlitwę w jego intencji, ale też nas zachęcać do nawrócenia?

Oczywiście, może apelować i zachęcać do nawrócenia. Jak już ktoś jest po tamtej stronie, to widzi wszystko w realu, takim, jakie to jest. Czasem Pan Bóg może wysyłać nam takie znaki, by zachęcić nas do zmiany życia.

Na koniec zapytam jeszcze o uczucia, jakie wywołują takie sny, zjawiska. Niektóre przyjmujemy z całkowitym spokojem, sądzimy, że to prośba o modlitwę albo po prostu projekcja naszej tęsknoty. Inne zaś wywołują nasz ogromny lęk.

Myślę, że nasze reakcje na takie zjawiska również mogą być pewnym kryterium. Jeśli to takie objawienie duchowe, to człowiek raczej przyjmuje je ze spokojem. Nie boi się. Tak właśnie opisuje to większość osób, którym śnili się zmarli. Lęk, ogarniający nas na widok kogoś zmarłego, też jest przecież zrozumiały, to normalna reakcja. Wiemy, że ktoś zmarł, a tu nagle go widzimy. Na szczęście, Pan Bóg jest miłosierny i takie przypadki są bardzo rzadkie (śmiech). Zmarli nie pokazują nam się i nie śnią tak często, bo inaczej żylibyśmy w ciągłym lęku. Trzeba odróżniać wizje duchowe od psychicznych, wytworzonych czy wywołanych przez samego człowieka. Te duchowe charakteryzują się dużym spokojem, tak opisuje je większość ludzi. Te, wykreowane przez samego człowieka i jego psychikę, są bardziej gwałtowne, związane z jakimiś przeżyciami. Jeśli wieczność ma się charakteryzować pokojem, to ten pokój udziela się także człowiekowi. Tu warto stosować zasadę rozeznawania duchów, proponowaną choćby przez św. Ignacego Loyolę. Zresztą, nie tylko św. Ignacy o tym mówił, bo jeśli sięgniemy do monastycyzmu wczesnochrześcijańskiego, to znajdziemy pouczenie Ewagriusza, który mówił, że jeśli dusza ludzka nie jest do końca oczyszczona, to w snach człowieka pojawia się różne dziwne rzeczy To całkiem proste – jeśli ktoś nie jest oczyszczony w sferze myśli seksualnych, to na przykład będzie miał nieczyste sny. Jeśli ktoś inny jest nieoczyszczony w sferze gniewu, to śnią mu się jakieś sceny walk, przemoc, agresja. Na koniec warto przypomnieć to, co mówił św. Paweł. Owocem ducha, działania Bożego, jest radość, pokój, które są kryterium także dla żywych. Myślę, że można je zaaplikować także do snów. A przede wszystkim zachować wobec nich spokój i roztropność.

Rozm. MaR