Ostatnio ujawnione plany biznesowe musiały bardzo pochłonąć Lecha Wałęsa, bo zapomniał nawet stawić się na rozprawie w procesie, który sam wytoczył przeciwko prof. Sławomirowi Cenckiewiczowi. Pełnomocnik byłego prezydenta miała tłumaczyć, że jej klient… nie wiedział o rozprawie.

Trwa spór pomiędzy prof. Sławomirem a Lechem Wałęsą. Jeszcze dziś rano były prezydent opublikował na Facebooku wpis, w którym obrażał historyka.

- „Zobaczcie Sami, czy to jest zdrowy człowiek na umyśle?, by opowiadać takie bzdury, takie kłamstwa, takie pomówienia”

- napisał Wałęsa, udostępniając rozmowę Pawła Lisickiego z prof. Cenckiewiczem.

Właśnie dziś miało dojść do konfrontacji Wałęsy i Cenckiewicza w sądzie. Były prezydent wytoczył historykowi proces w związku z książką „Wałęsa: Człowiek z teczki”.

- „To już dziś! Wałęsa kontra ja w sądzie w W-wie! Z tych 300 stron Wałęsie nie podoba się tylko jeden fragment, który jest zresztą cytatem z książek Boyes'a i Zyzaka oraz z dokumentu SB z 1966 r. - że w latach 60. razem z bratem cieszył się opinią sztacheciarza

- napisał prof. Cenckiewicz na Twitterze.

Do starcia jednak nie doszło. Powód nie pojawił się na procesie, a rozprawa zakończyła się po 15 minutach. Pełnomocnik byłego prezydenta zdążyła wyjaśnić, dlaczego jej klient się nie stawił. Miał… nie wiedzieć o rozprawie.

To chyba pierwszy raz, kiedy strona w sądzie nie wie o rozprawie, ale pojawia się na niej jej pełnomocnik. Czyżby plany biznesowe zajęły Lecha Wałęsę tak bardzo, że nie odpiera telefonów od swojego prawnika?

kak/niezależna.pl